Męskie Granie 2024 w Żywcu [FOTORELACJA]

Trasa Męskie Granie 2024 trwa w najlepsze, tymczasem my powracamy wspomnieniami do pierwszych tegorocznych koncertów, które odbyły się w Żywcu.

fot. Adrian Kaczmarek

Podczas tegorocznej odsłony Męskiego Grania w Żywcu pogoda dopisała, dzięki czemu wszyscy Artyści mogli wyjść na scenę i zaprezentować swój przygotowany na tę okazję repertuar. Nie będę ukrywał, że do Żywca (pod względem line-upu) zaciągnął mnie jeden projekt. A mianowicie Męskie Granie Orkiestra 2017 będąca moim skromnym zdaniem jednym z najlepszych, prezentując iście rockowe granie, którego jestem fanem. To tutaj spotkała się niesamowita energia Piotra Roguckiego z wyjątkowym wokalem, Tomasza Organka, którego cenię za inteligentne teksty i rockową duszę, a także Brodką obdarzoną elastycznym głosem.

Co prawda nie było dane mi być na Męskim Graniu w 2017 roku, jednak byłem w stanie poczuć, jakbym był młodszy o te 7 lat, jarając się jak za pierwszym usłyszeniem tej specyficznej wersji „King Bruce Lee Karate Mistrz” w wykonaniu Piotra Roguckiego. Na jeden z ostatnich utworów została zaproszona Małgorzata Ostrowska. Ucieszył mnie również Republikański akcent w postaci „Śmierci w bikini” wykonanej przez Michała Kowalonka, który wręcz wzorowo oddał hołd Grzegorzowi Ciechowskiemu i emocjom, które w tym utworze przekazywał. Jednak największe, festiwalowe zaskoczenie stanowił dla mnie Kim Nowak. Wiedziałem, że to zespół Fisza i Emade, ale brakowało mi chęci wyrwania się z mojej sentymentalnej elektronicznej bańki, którą otoczyłem się wiele miesięcy temu. Dzięki ich występowi z potężnym, rockowym, zahaczającego o punk brzmieniem, poczułem Męskie Granie, tak jak sobie je zawsze wyobrażałem.

Pamiętacie jak parę miesięcy temu, po koncercie zespołu Karaś/Rogucki pisałem, że koncertu nie odebrałem tak dobrze jak można go odebrać, i że w formie festiwalowej ich występy sprawdzają się lepiej? Podtrzymuję te słowa, ich gig był po prostu fenomenalny – było czułe i ciepło, jednak delikatny wiaterek będący pod sceną przyjemnie orzeźwiał, stanowiąc przeciwwagę dla koncertowego klimatu.

W piątek wystąpiła także Daria Zawiałow, dając dobry koncert, po kilkutygodniowej przerwie spowodowanej chorobą strun głosowych. Lista utworów składała się w połowie z propozycji, które znajdują się na albumie „Dziewczyna Pop”, m.in. „Z Tobą na chacie” czy „Złamane serce jest OK”. Dla fanów starszych numerów, w tym i mnie, nie zabrakło poprzednich pamiętnych utworów: „Hej! Hej!”, „Nie dobiję się do Ciebie” czy „Malinowy Chruśniak”

Projekt Miuosha i Zespołu Śląsk to specyficzny projekt, wymagający od słuchaczy zaangażowania, stąd też nie dziwi fakt, że znalazł swoje miejsce akurat na Męskim Graniu, znacząco wzbogacając różnorodność całego przedsięwzięcia, dając czas na odetchnięcie od szybszego czy mocniejszego brzmienia, na rzecz ukojenia i melancholii. Wśród wokalistów, którzy ubogacili swoimi głosami koncert, byli między innymi Piotr Zioła, Tomasz Organek czy Julia Pietrucha. Podczas utworu „Doliny” pojawił się również Marcin Wyrostek – akordeonista, którego można kojarzyć chociażby z wygrania drugiej edycji „Mam talent!” w 2009 roku.

Podczas drugiego dnia miało miejsce ciekawe wydarzenie, mianowicie wystąpiła nie jedna, a dwie Orkiestry Męskiego Grania: 2023 i 2024. Jak pamiętamy, zeszłoroczny, sobotni finał nie odbył się, przez niesprzyjające warunki atmosferyczne (obfite opady, silny wiatr i burze), więc Orkiestra w składzie: Igo, Mrozu i Vito była poniekąd rekompensatą za tamtejszy, felerny dzień. A jak wypadł ten skład? Równie dobrze co rok temu, chociażby we Wrocławiu. Nie zabrakło „Mamony” Republiki, „Party” Oddziału Zamkniętego, czy wspaniałego Jammin’, podczas którego do śpiewu dołączył Bartek Królik.

Tego dnia na Scenie Ż, wystąpiła Kasia Lins ze specjalnym gościem w postaci WalusiaKraksyKryzys, wykonując wspólny utwór „Do śmierci mamy czas”. Jej albumy właściwie od zawsze zaczynałem doceniać ze sporym opóźnieniem względem premiery, tym bardziej więc ucieszył mnie jej koncert, kiedy bardziej świadomy kompozycyjnego bogactwa, mogłem zasłuchać się w wersjach na żywo.

Tuż przed Orkiestrą 2023, na Scenie Ż zagościł rapowy duet PRO8L3M (czytajcie po prostu Problem). Co prawda nie jestem ich największym fanem, głównie przez zamiłowanie do innych tekstów (zwłaszcza Dwóch Sławów), jednak nie ukrywam, że ich występ przypadł mi do gustu: oryginalny wokal, widoczne zajaranie się z bycia tam i chęć grania. A to się ceni.

Gdybym miał powiedzieć, kto najbardziej kojarzy mi się z Męskim Graniem, postawiłbym na Krzysztofa Zalewskiego, który stworzył wraz z Dawidem Podsiadło i Kortezem, jak dotąd najpopularniejszy hymn „Początek” z 2018, który pod względem odsłuchów na YouTube nie został nadal pobity (w chwili pisania tych słów – 149 mln). Także on wystąpił na głównej scenie w sobotę, prezentując dwa single zapowiadające najnowszy album „ZGŁOWY”: „ZGŁOWY”, na którego usłyszenie liczyłem ogromnie (dziękuję Krzysztofie) i „Kochaj”. Przedpremierowo Zalef zagrał kolejny numer z nadchodzącego albumu, który zapewne niedługo ukaże się na streamingach. Co jeszcze warto wyróżnić? Żywiołowość i emocje, którymi cechował się artysta podczas swojego występu i oczywiście wykonanie wspomnianego „Początku”. Jeśli nigdy wcześniej nie mieliście okazji być na jego koncercie – szczerze polecam.

Tuż przed najważniejszym występem w Żywcu, czyli tegoroczną Orkiestrą, wystąpił SWIERNALIS. Występ nie należał do długich, jednak cechował się interesującą, punkowo-rockową energią, z bezpośrednią i prostą komunikacją ze strony Pawła, co jeszcze bardziej pasowało do tejże stylistyki.

Na koniec to, na co wszyscy czekali: Męskie Granie Orkiestra 2024, w której skład wchodzą Daria Zawiałow, Mrozu i Bracia Kacperczyk. W 2022 mieliśmy już do czynienia z obecnie byłym już reprezentantem SBM Label – Bedoesem, który moim skromnym zdaniem, był słabym strzałem. Na szczęście Maciej Kacperczyk jest o wiele lepszym wokalistą, wykazującym się elastycznym wokalem, który nie tylko potrafi rapować, ale i dobrze śpiewać, stąd też, mimo początkowego sceptycyzmu względem tegorocznego Hymnu, czekałem na ich występ.

Czy zawiodłem się? W żadnym razie, bo był to udany występ, który dzięki wyciągniętej nauce z błędów z poprzednich lat (no dobrze, znów mam na myśli MGO 2022) i umiejętnym dobraniu wokalistów, covery wybrzmiały godnie. Dostaliśmy interpretację „Tak… tak… to ja” Obywatela G.C., którego fanem twórczości i tekstów jestem od przeszło 10 lat (moja szafa nadal składa się głównie z czarnych koszul i biało-czarnych krawatów, choć włosy już nie te), więc o jakichkolwiek profanacjach mówię głośno i bezpośrednio, dlatego możecie uwierzyć – trio dało radę. Ucieszyło mnie wykonanie „Kocham być z Tobą” The Dumplings. Jednak z drugiej strony naszła mnie melancholijna myśl „kurczę, ten utwór ma już 9 lat, kiedy to przeminęło”. Nie zabrakło klasyki „Cykady na Cykladach” Maanamu, „Mniej niż zero” Lady Pank czy „Kochać inaczej” De Mono. Najnowszą piosenką, która została wykonana zostało „Fiołkowe pole” Sobla z 2021 roku. Ciężko powiedzieć, która wersja jest lepsza: oryginał czy cover. Każda z wersji ma zupełnie inne tempo, przez co częściowo zniknął ten sentymentalny nastrój towarzyszący pierwotnej wersji, a więcej energii posiadło brzmienie, alternatywno-rockowe zacięcie. Jednak byłoby ciekawie, gdyby do tego utworu zaprosili WalusiaKraksęKryzys. Przez Orkiestrową interpretację podkładu, mógłby odnaleźć się tam idealnie i nadać dodatkowej wartości całości. Niemniej obecna forma jest już zacna.

Otwierający trasę przystanek w Żywcu zapamiętam na długo. Dzięki niemu przekonałem się do kilku artystów, których wcześniej pomijałem, a także miałem możliwość poczuć tę niesamowitą energię starego Męskiego Grania. Jeśli zastanawiacie się czy warto wybrać się na któreś z tegorocznych Grań – tak, jedźcie śmiało. Zwłaszcza jeśli chcecie usłyszeć którąś z minionych Orkiestr.

Adrian Kaczmarek

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

fot. Adrian Kaczmarek

Leave a Reply