Jay Hofman – “Commentarium de Paradiso” [RECENZJA]

Nasz ocena

25 maja ukazał się nowy album Jaya Hofmana zatytułowany “Commentarium de Paradiso”, którego recenzję można znaleźć na naszym portalu.

Recenzja płyty “Commentarium de Paradiso” – Jay Hofman (2024)

“Commentarium de Paradiso” to – dosyć tajemniczo brzmiący – tytuł nowej płyty Jaya Hofmana, który nie boi się eksperymentować z szeroko pojętą muzyką popową, gdzie elektronika, ale też elementy alternatywne odgrywają znaczącą rolę. Dzięki łączeniu różnych motywów muzycznych powstał znamienny w swej wymowie album, mocno spajający się z ogólną myślą wokalisty, który nieustannie poszukuje nowych środków wyrazu artystycznego.

W realizacji tego przedsięwzięcia pomogli Jayowi aż trzej producenci – Sean Redmond z Ethos MusicJoshua Davenport oraz Chris Hughes z Oscillate Recordings. Ma to duże znaczenie, bo w tym przypadku ogólna realizacja, a więc produkcja nie budzi zastrzeżeń, a wręcz wyróżnia się na tle tego, co obecnie dzieje się na polskim rynku muzycznym. Zresztą artysta od dawna otacza się ludźmi spoza rodzimej branży muzycznej, co wyraźnie wpłynęło na obraz jego twórczości. Nie wyczujemy w tym kompleksów, które czasem pojawiają się w polskich produkcjach, ani pójścia w kierunku, który obecnie wyznacza główny nurt mainstreamowy.

Wokalista ma odwagę śpiewać w różnych językach, a więc pojawiły się na tej płycie teksty po angielsku, polsku, a nawet rosyjsku. Czy wszystko się w tej materii udało? Na pewno bardziej przekonujący wydaje się przekaz oparty na angielskich słowach, natomiast polskie teksty oscylujące wokół bardzo osobistych przemyśleń, stając się na tle całości niekiedy zbyt pretensjonalne („Syneczku”).

Jak mówi sam Jay, przy tym projekcie zależało mu, żeby nieco odejść od hermetycznych aranżacji, wpuszczając do swojej muzyki więcej cieplejszych, może nawet lżejszych brzmień, a piosenki nie będą utrzymane do końca w poważnym tonie. Ogólnie to się udało, szczególnie, gdy artysta pokazuje dystans do siebie („I Can’t Sing”), choć niektóre momenty podbite mocniejszą elektroniką wydają się odrobinę trywialne („Spirits”).

Warto jednak zwrócić uwagę na to, że znaleziono wyraźny zamysł przełamujący popową jednostajność. I takich interesujących pod tym względem utworów tutaj nie brakuje, gdzie na prowadzenie wysuwa się numer podrasowany około rockową energią („Guilty ‘Till Proven Innocent”). Całkiem dobrze prezentuje się też akustyczna, nieco oszczędna, podbijająca balladowy nastrój formuła („Thy Lullaby – CdP Remastered”).

Przy okazji tego projektu wokalista sięgnął po swoje znane propozycje lub takie, które nie zmieściły się na poprzednie płyty, stąd duża różnorodność, co sprawia, że album jest trochę nierówny. Nie odbiera to jednak przyjemności związanej z odbiorem niemal całego materiału (ciekawy, niejednoznacznie określony muzycznie ton „Earthen”).

Na pewno płyta “Commentarium de Paradiso” (tłumacząc – „Komentarz do Raju”) pokazuje, że Jay Hofman nie zatrzymuje się w miejscu, eksplorując nie do końca oczywiste przestrzenie artystyczne. W ten sposób jego nowy album ma niejednoznacznie określony wymiar eksperymentalny. Stąd pop i elektronika, to kierunek obrany tylko w kilku propozycjach, które się na nim znalazły. Choć trzeba przyznać, że są utwory, przy których zdecydowanie da się potańczyć (świetny numer „Good Kind (To Me)”, zaśpiewany wspólnie z wokalistką Voilàh).

Niebanalnie, wręcz niestandardowo i z dużą świadomością tego, co chce się zaproponować w swoich piosenkach – tak w skrócie można określić to, co można znaleźć na nowym krążku Jaya Hofmana. I nawet jeśli nie wszystko się udało, to warto po niego sięgnąć, próbując znaleźć na nim coś tylko dla siebie wartościowego.

Łukasz Dębowski

 

Leave a Reply