„Mechanics of Nature” to trzeci studyjny album The Beat Freaks z udziałem amerykańskiego trębacza Ralpha Alessi. Poniżej można znaleźć naszą recenzję tego niezwykle ciekawego wydarzenia.
fot. okładka albumu
Recenzja płyty „Mechanics of Nature” – The Beat Freaks & Ralph Alessi (2024)
Choć album zatytułowany „Mechanics of Nature” zespołu The Beat Freaks, to próba zbudowania koncepcji wokół natury, to jego wydźwięk jest bardziej uniwersalny i nie wiąże się w sposób bezpośredni z tematem przewodnim. To jednocześnie najbardziej otwarta na improwizację płyta bandu, gdzie swoją obecność zaznaczył wybitny trębacz światowej klasy – Ralph Alessi. Tutaj wiele sytuacji artystycznych podpartych niewątpliwą erudycją, staje się odbiciem innego świata, tak mocno nacechowanego językiem artystycznym, który udało się stworzyć przy tym projekcie.
Nie da się ukryć, że grupa odważniej kroczy szlakiem własnych zapatrywań muzycznych, gdzie ważne miejsce zajmuje eksperyment i współistnienie odrębnych form dźwiękowych. Dzięki temu brzmienie nacechowane jest wyszukanymi elementami, czasem kontrastowym kolorytem na zasadzie uporządkowania i jednoczesnej dysharmonii. Dlatego raz ekspresja staje się mocniejszym nośnikiem emocji, by za chwilę na prowadzenie wysunęły się melodyjne akcenty, starannie ułagadzające całość.
Za każdym razem jest to jednak odrębna opowieść każdego z muzyków, który w jakiś nie do końca konwencjonalny sposób stara się nam coś przekazać. Przez to dostaliśmy jeden z najciekawszych projektów zespołu, który w sposób intuicyjny współistnieje z rozwiniętym na potrzeby tego wydarzenia stylem Ralpha Alessiego.
Większość utworów, to autorskie kompozycje lidera Michała Starkiewicza, jedna należy do Radka Wośko, a pozostała część została stworzona w wyniku zderzenia pomysłów wszystkich muzyków. Dlatego tak ważna jest szaleńczo rozwinięta improwizacja, która momentami całkowicie przewraca jakiekolwiek założenia względem formy („Broken„). Wprowadza to wręcz delikatny harmider, który nie zawsze staje się łatwy do przyswojenia.
Patrząc na to z drugiej strony, to ogromna wolność twórcza, nieograniczona żadnym schematyzmem, a przez to właśnie bardzo intrygująca („A Walk Along„). Nie znajdziemy tu również żadnych prób malowania dźwiękami natury, to raczej gra na zasadzie swobodnych skojarzeń, a więc mocniejszego wejścia w uczuciowość – umiejącego się zaangażować w tej projekt – słuchacza. Owszem, nie jest to łatwe, ale po odrzuceniu pewnych przyzwyczajeń, można dotknąć głębokich treści, które ta twórczość ze sobą niesie („The Texture of Life„). Tym bardziej, że napotkamy również momenty bardziej melodyjne, owiane czymś unikatowo pięknym („Elephant Song„).
„Mechanics of Nature” to udana próba zmierzenia się z niełatwą sytuacją artystyczną. Bywa intensywnie, zupełnie ekspresyjnie w zastosowanej przestrzeni brzmieniowej, ale też spokojnie, bardziej łagodnie, a przez to niezwykle magnetycznie. Ten album to zderzenie żywiołów, rodzące charakterystyczną wypowiedź, której tak naprawdę w sztuce potrzebujemy. To muzyka nie dla mas, a dla odbiorcy wrażliwego, umiejącego odnajdywać w otwartych improwizacjach jazzowych osobiste emocje. Właśnie to aktualnie daje nam The Beat Freaks. I chwała im za to.
Łukasz Dębowski
fot. materiały prasowe