Beata Szałwińska – „El día que me quieras” [RECENZJA]

Nasz ocena

El día que me quieras” jest już kolejnym singlem ze Złotej Serii polskiej pianistki Beaty Szałwińskiej. Artystka nie boi się wyzwań, stąd jej niezwykle udana próba zmierzenia się z tangiem argentyńskim. Zachęcamy do zapoznania się z naszą recenzją tego wydarzenia.

Recenzja płyty „El día que me quieras” – Beata Szałwińska (Złota Seria, 2024)

O talencie, a właściwie geniuszu polskiej pianistki Beaty Szałwińskiej zostało powiedziane już bardzo wiele. Artystka wciąż jednak poszukuje nowych możliwości wyrazu, a także wartości, które przepuszczone przez jej wrażliwość staną się bliskie słuchaczowi. Najlepszym tego przykładem jest zaskakująca, a jednocześnie całkowicie pochłaniająca naszą uwagę interpretacja utworu Carlosa Gardela – „El día que me quieras”. To przy okazji kolejna ważna część Złotej Serii, której odsłony pojawiają się już cyklicznie od jakiegoś czasu.

Po doskonałym przyjęciu różnorodnych kompozycji wydanych w formie albumów, a mianowicie „OblivionAstora Piazzolli, „Vocalise, op. 34 nr 14Siergiusza Rachmaninowa oraz „Wild Nights op. 60 nr 6Piotra Czajkowskiego, przyszedł czas na jeszcze inną twórczość, po którą zdecydowała się sięgnąć wybitna pianistka. Tym razem otrzymaliśmy wyborne tango, olśniewające estetyką w wykonaniu Szałwińskiej. I tutaj należy podkreślić, że traskrypcja na fortepian solo pochodzi od samego twórcy Nikolasa Ladesmy, co podwyższa wartość całego wydarzenia.

Artystka podeszła do wykonawstwa w sposób osobliwy, oddając swój całkowity, bezsprzecznie zachwycający kunszt. Dlatego z łatwością dostrzeżemy pierwotną magię związaną z charakterystyką tanga, ale otrzymaliśmy również estymę duchową, naznaczoną głęboką uczuciowością, która w pewnym wymiarze staje się charakterystyczna tylko dla pianistki. To ona potrafi przenieść nas w inny świat, prezentując jednocześnie najwyższą jakość związaną z wykonawstwem.

W tym przypadku liczą się potęgujące doznania emocje, budujące artyzm całego wydarzenia związanego z utworem „El día que me quieras”. Chyba to też jedna z tych propozycji, która wyraźniej pokazuje łamanie gatunkowych ram. Tym razem dobitniej niż kiedykolwiek wcześniej udało się wyjść poza klasyczną formę, a to dzięki jazzowej harmonii i treści wynikającej z kolorytu tanga. Być może już sam wybór repertuaru sprawił, że taka możliwość się pojawiła, jednak bez ogromnej wyobraźni twórczej wykonawczyni, nic w tym przypadku nie mogłoby się udać aż tak wyśmienicie. Do tego dochodzi kobiecy akcent, podbijający niesamowitość tego wykonania. I nie ma w tym grama przesady ani usilnej próby przypodobania się komukolwiek. To po prostu czysta intencja.

Niezwykle ważne jest, że Beata Szałwińska ma odwagę sięgać po kompozycje ponadczasowe, wyborne nie tylko w swoim gatunku, ale w ogólnym przekazie związanym z artyzmem. Przy okazji wybrane utwory pozwalają artystce oddać część własnych, jakże intensywnych uczuć. I właśnie dzięki temu kolejna propozycja w wykonaniu pianistki została już zapisana złotymi zgłoskami na kartach muzyki nie tylko klasycznej. Piękna kolekcja, którą warto uzupełnić, nabywając fizyczną wersję płyty, bo tutaj także dołożono wszelkich starań, by ten album prezentował się wyjątkowo. Drobiazgowe dopracowanie „El día que me quieras” w każdym calu nie może więc uciec naszej uwadze.

Łukasz Dębowski

*****

Ten wyjątkowy album można zamówić pod adresem mailowym: beatasza@mac.com

Więcej informacji na temat twórczości Beaty Szałwińskiej oraz jej muzycznych projektów na oficjalnym profilu pianistki: https://www.facebook.com/szalwinska.beata

*****

 

Leave a Reply