12 kwietnia odbyła się premiera debiutanckiego albumu “BLUE GARDEN” wokalistki występującej pod pseudonimem artystycznym – Mav. Jej muzyka mieści się w szeroko pojętej alternatywie, gdzie ważne miejsce zajmuje eksperymentalne dark R&B. Zapraszamy do zapoznania się z naszą recenzją tego wydarzenia.
fot. okładka albumu
Recenzja płyty “Blue Garden” – Mav (2024)
Debiutancki album Mav pokazuje, jak wiele odcieni może mieć muzyka alternatywna. Na płycie “Blue Garden” udało się złożyć propozycje, które niesione są na nieszablonowych patentach oraz dużej wyobraźni twórczej. Słowo “złożyć” jest tutaj kluczowe, bo poszczególne kompozycje trudno jednoznacznie skategoryzować, a dark R&B jest tylko jedną z ich składowych. Nie bez znaczenia jest otulająca całość hip-hopowa fraza artystyczna oraz popowa swoboda poruszania się pomiędzy gatunkami. Do tego dochodzi wymiar eksperymentalny, przyjmujący tutaj zaskakujące formy.
Sklepienia awangardowych elementów odchylające się od mainstreamowej przewidywalności jawią się w takim muzycznym odniesieniu bardzo ciekawie. Tylko pozornie całość wydaje się bardzo oszczędna w formie brzmieniowej, bo po uważniejszym wsłuchaniu się w poszczególne utwory, dostrzeżemy wyszukane motywy podbite głęboką emocjonalnością wokalistki.
Mav wydaje się bardzo świadoma, gdyż wie, jakich środków wyrazu artystycznego użyć, by w pewien sposób mocno się określić. Dzięki temu oniryczny, nieco tajemniczy klimat staje się wręcz obezwładniający, nawet jeśli eksperyment wydaje się czasem przekombinowany (“Nazwij mnie jesień“). Wciąż jednak doprecyzowanie tej twórczości poprzez własną wrażliwość staje się znamienne. Na pewno wszystkie propozycje wymagają całkowitego wejścia w ten świat, po to, by zrozumieć o co chodzi artystce w subtelnym, a przy okazji niebanalnie utkanym estetyzmie (coś z tych mniej komercyjnych utworów Pauliny Przybysz usłyszymy w kawałku “Puzzle“).
Nic nie jest oczywiste, a przez to łatwo wciągnąć się w tak urozmaiconą, nie do końca formalną strukturę brzmieniową (“Bluenote Luty“). Warto też zauważyć pewną konceptualność, która została zaznaczona już w tytułach piosenek (12 propozycji, niektóre noszące nazwy miesięcy, a więc wypełniające stworzony tutaj cykl). Czasem brakuje im większej melodyjności (“Wrzesień“), choć dostajemy też swego rodzaju “plamy” dźwiękowe, ocierające się o minimalistyczną improwizację (“Do mnie“). Natomiast fragmenty oparte na eksperymencie łączą się, tworząc starannie dopracowaną – od strony realizatorskiej – konstrukcję. Warstwa liryczna także wymaga naszej uwagi, bo często są to strzępki myśli, krótkie refleksje i wyrywkowe spostrzeżenia, asymilujące się z naszymi uczuciami.
Album “Blue Garden” wypełniła twórczość, w którą albo wsiąkniesz, albo całkowicie ją odrzucisz. To nie jest muzyka środka, a więc ucieka od tego, co popularne, choć świeżość produkcyjna umiejscawia ten projekt zdecydowanie we współczesności (za produkcję odpowiada Nikodem Sikorski). Warto podjąć próbę zaprzyjaźnienia się z wizją artystyczną Mav, bo jej postrzeganie muzyki wymyka się jednoznacznemu sprecyzowaniu, nawet jeśli odnajdziemy w tym ślady czegoś, co już gdzieś słyszeliśmy. Poszukiwanie w tym przypadku przyniosło intymny nastrój i charakterystykę ściśle związaną z wrażliwością artystki. Tak więc Mav jest na tej płycie całością, która ucieka w tylko sobie znanym kierunku.
Łukasz Dębowski