Zaproszenie do utworu „Szum” Swiernalisa przyjęła Majka Jeżowska. Tym samym piosenka, która pochodzi z płyty „Stoicki niepokój” dostała nowe życie.
Pamiętam, gdy mieszkając w Suwałkach poszedłem razem z moją klasą z podstawówki na koncert Majki Jeżowskiej. Miałem wtedy jakieś 8 czy 9 lat. Zapamiętałem ten koncert na długo, a artystkę widywałem czasami w telewizji czy później w internecie. W 2019 roku przez przypadek trafiłem na jej koncert na Pol’and’Rock i okazało się, że kojarzę prawie wszystkie piosenki! To był mocny cios muzyczny i osobowościowy – widzieć jak po latach dalej jest pełna charyzmy. Od tego czasu śledziłem uważniej, co się u Majki dzieje – aż pewnego dnia napisałem z propozycją wspólnego numeru. Okazało się, że szybko złapaliśmy wspólny vibe i połączyliśmy nasze dwa światy w tym utworze. – opowiada Swiernalis.
fot. Jagoda Pikus
Utwór wraz z klipem po dołączeniu Majki Jeżowskiej nabrał innego znaczenia. Tytułowy szum sprawia, że obsesyjny pościg za niewiadomą postacią i walka z samym sobą zyskuje kolejne warstwy meta znaczeń. Nie wiemy do końca, co jest prawdą, a co iluzją – co wydarzyło się naprawdę, a co było tylko projekcją umysłu zmęczonego nieustannym szumem serwowanym nam przez media, algorytmy i środowisko – czy świat istniejący w głowie jest światem, który widzimy też poza nią?
„Stoicki niepokój” to trzecia płyta Swiernalisa. Elegancka i emocjonalna jak poprzednie, ale brutalniejsza. Słowo to rzadko pada w kontekście muzyki alternatywnej, pop-rockowej, art-popowej czy ambitnego środka, ale jest to coś na rzeczy. Teksty Pawła, niezmiennie osobiste i szczere, trafiają tam, gdzie trafić powinny nie tracąc waloru aktualności. Wszystkie utwory powstały na przestrzeni ostatnich trzech lat, jakie upłynęły od ukazania się „Psychicznego fitnessu”. To może tłumaczyć tytuł.