„Jestem dobrym obserwatorem i mam otwartą głowę” – Wojciech Ciuraj [WYWIAD]

Wojciech Ciuraj zapowiada nowy album studyjny. Zimą tego roku ukaże się piąty album śląskiego artysty zatytułowany „Iluzja dnia”. Singlem zapowiadającym to wydawnictwo jest utwór „Czy dobrze się tu bawię”, do którego nawiązaliśmy w naszym wywiadzie z twórcą.

fot. Rafał Paluszek

„Czy dobrze się tu bawię?” to nowy singiel, który jest nieco odmienny od Twoich wcześniejszych poczynań muzycznych. Jaka była geneza powstania tego utworu?

WC: Gdzieś pomiędzy drugą, a trzecią częścią „Tryptyku Śląskiego” zacząłem pisać pierwsze fragmenty „Iluzji dnia”. Praca nad powstańczą trylogią była fascynującym procesem, ale chciałem, żeby kolejny krok był zupełnie inny. Zawsze szukam nowych bodźców i inspiracji. „Czy dobrze się tu bawię?” jest najlepszym dowodem na to, że trudno mnie zaszufladkować. Od początku wiedziałem, że to będzie pierwszy singiel bo nikt nie spodziewa się po mnie utworu, przy którym można się pobujać. 🙂 W ostatnich latach sporo koncertowaliśmy i nasza sceniczna energia dość mocno koresponduje z tym co pokazałem w najnowszym singlu, dlatego uważam ten kierunek za zupełnie naturalny i niewymuszony.

Co było dla Ciebie najważniejsze, żeby zawrzeć w utworze „Czy dobrze się tu bawię?” pod względem muzycznym, ale także przekazu, który kryje się w tekście?

WC: Chciałem w formie chwytliwej rockowej piosenki zmieścić trochę szalonych rozwiązań. W utworze słychać sporo starego rocka, na którym się wychowałem, ale pojawiają się też elementy wskazujące na to, że numer został nagrany w 2023 roku. Lubię funkcjonować pomiędzy konwencjami. Nigdy nie podobało mi się granie psychodelii w ubraniach z epoki albo bycie artystą metalowym z nieczytelnym logiem zespołu. 🙂 Fajnie czerpać z różnych źródeł i być wypadkową wielu, nieraz odległych inspiracji.

Tekst jest nieco ironicznym komentarzem do wygładzonej, nudnie idealnej kreacji, którą sprzedają nam stare i nowe media. Wszystko jest poprawne i bez zęba. Nawet w szeroko rozumianej alternatywie coraz mniej jest wariatów, którzy idą po bandzie. Lubię rzeczy szczere, odważne i sam staram się taki być zarówno w świecie rzeczywistym jak i internetowym. Wolę ten pierwszy, w nim zdecydowanie lepiej się bawię. 🙂

Na ile ten singiel staje się reprezentatywny dla całej płyty „Iluzja dnia”, która ma się ukazać na początku 2024 roku?

WC: Staram się na swoich płytach prezentować możliwie jak najszersze spektrum nastrojów i form i faktycznie na wielu poziomach nie ma drugiego takiego utworu jak „Czy dobrze się tu bawię?”. Myślę o albumach jak o filmach albo książkach, każdy rozdział/fragment ma jakąś rolę w kontekście całości i tak też jest w tym przypadku. Z drugiej strony pewna rockowa szorstkość będzie niewątpliwie wiodącą cechą płyty.

Od Twojego ostatniego albumu „Kwiaty na hałdzie” minęły już dwa lata. W jaki sposób wpłynął ten czas na poszukiwania kierunku muzycznego, który wyznacza ten singiel? I w jaki sposób szukałeś przestrzeni muzycznej, która wypełni Twoje nowe propozycje?

WC: To był czas bardzo intensywnych poszukiwań i rozwoju. Zacząłem komponować na zupełnie nowych dla mnie instrumentach, przesłuchałem niezliczoną ilość płyt, odkryłem wielu interesujących wykonawców. Sporo się też działo w moim życiu niemuzycznym, dlatego „Iluzja dnia” będzie zupełnie nowym rozdziałem.

Co według Ciebie jest największą wartością singla „Czy dobrze się tu bawię?”? Za co osobiście lubisz ten utwór?

WC: Za luz i zadziorność, a także za to jak zgrabnie łączy to co stare i nowe. To dobra, zapadająca w pamięć piosenka, a z drugiej strony udało się też w niej zmieścić kilka ciekawych pomysłów.

Do tego utworu powstał teledysk. Czy mógłbyś zdradzić kilka szczegółów związanych z klipem?

WC: Klip kręciliśmy w neogotyckim pałacu Larischów w Bulowicach. Budowla powstała w 1882 roku i była inspirowana szkockim Huntly Castle. Niesamowite miejsce, pełne historii i ciekawych elementów wystroju, które jak się okazało mocno korespondowały z moją kolorową garderobą sceniczną. Podeszliśmy do tematu z jajem i myślę, że wyszedł z tego bardzo dobry teledysk.

 

fot. materiały prasowe

Do kogo chciałbyś trafić z nowym singlem „Czy dobrze się tu bawię?”? Czy jesteś w stanie określić odbiorcę, który odnajdzie coś dla siebie w Twoich dzisiejszych zapatrywaniach muzycznych?

WC: Do wszystkich poszukujących świeżości w dzisiejszej muzyce rockowej, alternatywnej, progresywnej. Nowy singiel, ale także reszta nadchodzącej płyty to materiał zarówno dla fanów ambitnego, bardziej skomplikowanego grania jak i bywalców dużych mainstreamowych festiwali.

Współpracowałeś dotychczas z takimi muzykami jak m.in, Józef Skrzek, Apostolis Anthimos, Abradab czy Piotr Schmidt. Na ile Twoje spotkania z innymi artystami przekładają się na to, jak dziś odbierasz i tworzysz muzykę?

WC: Staram się czerpać jak najwięcej ze spotkania z każdym nowym muzykiem czy artystą. Uważam, że można się wiele nauczyć nawet od kogoś, kto teoretycznie działa z mniejszym rozmachem. Jestem dobrym obserwatorem i mam otwartą głowę. Każda kooperacja mnie jakoś ubogaca, ale zawsze najważniejsza była dla mnie praca nad własnym językiem muzycznym i to się nie zmienia.

W ostatnich miesiącach poznaliśmy także dwa inne utwory, czyli single „Ronin” i „Prayers For Rain” (cover grupy The Cure). Czy możesz powiedzieć, że łączy te propozycje jakaś odgórna idea? I czy na Twój nowy album złożą się utwory, które poza Twoją wrażliwością i wokalem będzie łączyć jakiś spójny przekaz?

WC: Myślę, że wszystkie te single łączy energia, którą od jakiegoś czasu generuję z zespołem na scenie. W mojej muzyce jest dużo kontrastów – subtelność, tajemnica, ale też rockowa werwa, taka pozytywna złość i to wszystko słychać w każdej mojej kompozycji.

Ujawniłeś już okładkę albumu, który zdobi obraz “Iluzja dnia” autorstwa Erwin Sówka – członka legendarnej Grupy Janowskiej. Jak to się stało, ze trafiłeś na tego artystę, a później postanowiłeś wykorzystać jego pracę?

WC: Jestem bardzo zakorzeniony w śląskiej kulturze i sztuce. Tutaj mieszkam, tworzę i traktuję Śląsk jako swój docelowy adres. Na tej niewielkiej przestrzeni jest tak ogromna kumulacja talentu, energii, charakteru, że czuję się szczęściarzem będąc częścią tego wielkiego ogniska.

Na obraz Erwina Sówki trafiłem zupełnie przez przypadek i od razu wiedziałem, że „to ten”. Dzięki uprzejmości Muzeum Śląskiego nasze artystyczne światy mogą się spotkać. Uważam, że moje spojrzenie na muzykę ma wiele wspólnego z synkretycznymi pracami Pana Erwina.

Czy czujesz, że nowy album pozwoli Ci otworzyć ważny rozdział w życiu artystycznym? I czy tworzenie nowego materiału pozwoliło Ci inaczej myśleć o sobie, jako o artyście alternatywnym, który działa na własnych warunkach poza mainstreamem?

WC: Jestem jedyną osobą, która dokładnie zna ten materiał dlatego wiem, że to będzie nowe otwarcie. A czy okaże się ważne w kontekście całej mojej drogi? Wierzę, że wszystkie początki są ważne. Dla mnie liczy się zawsze kolejna płyta. Nie znajduje przyjemności w analizowaniu moich wcześniejszych dokonań. Praca nad „Iluzją dnia” uświadomiła mi ile jest jeszcze fascynujących ścieżek do eksplorowania i jak to jak sam zmieniam się jako człowiek wpływa na to, co pisze. Mam naturalną skłonność do funkcjonowania pomiędzy gatunkami i konwencjami, a tym albumem udowodniłem sobie, że nie ma rzeczy, których bałbym się spróbować. Taki powinien być rock, taka powinna być sztuka.

 

fot. okładka płyty

Leave a Reply