„Teksty pomagają mi przekazywać emocje, o których nie zawsze potrafię mówić” – Wiktor Waligóra [WYWIAD]

Wiktor Waligóra jest odkryciem tegorocznego Męskiego Grania. Teraz artysta zaprezentował utwór “Ikar”, który jest kolejną odsłoną jego autorskiej twórczości. Z tej okazji porozmawialiśmy z młodym wokalistą o Męskim Graniu, piosence „Ikar”, ale także o pobycie w Stanach Zjednoczonych, gdzie Wiktor znalazł wiele inspiracji.

fot. materiały prasowe

Występ podczas Męskiego Grania był dla Ciebie trampoliną do większej rozpoznawalności. Czy po tym wydarzeniu poczułeś, co oznacza być popularnym?

Popularność to za dużo słowo. Na pewno po takim wydarzeniu łatwiej jest robić kolejne swoje rzeczy, czego konsekwencją było wydanie nowego singla „Ikar”.

Póki co na Twoim kanale YouTube można przeczytać, że Wiktor Waligóra to młody wokalista z Krakowa, który wykonuje ulubione piosenki piosenki, nagrywając na żywo partie wokalne i instrumentalne”. Trochę to zbyt skromny opis, bo masz już na koncie kilka ważnych wydarzeń, nie tylko Męskie Granie. Jakie inne sytuacje były dla Ciebie ważne w ostatnim czasie?

Na pewno ważne było dla mnie poznanie Natalii Przybysz, z którą mogłem nagrać jeden cover. Zarejestrowaliśmy jej numer w wersji akustycznej na mój kanał YouTube. To było dla mnie istotne wydarzenie. Z nie muzycznych sytuacji, ważne było to, że spędziłem rok na wymianie zagranicą. To z pewnością miało znaczenie w moim życiu i rodziło kolejne inspiracje. Później poznałem Dawida Tyszkowskiego, z którym także nagrałem jeden utwór. Jego twórczość zawsze ceniłem, więc to było dla mnie bardzo interesujące spotkanie. Szokujący był dla mnie telefon, który dostałem od Miuosha, z pytaniem, czy nie zaśpiewam w zastępstwie za Igora Herbuta podczas koncertu „Pieśni współczesnych”.

Jak to się stało, że Twoje zaproszenie do nagrania coverów przyjęli – Natalia Przybysz i Dawid Tyszkowski?

To wcale nie są tak romantyczne historie, jak może się wydawać (śmiech). Natalia po prostu odpisała na moją wiadomość na Instagramie. Na ten pomysł wpadł mój manager Karol, który pomyślał, że skoro tak sobie wciąż nagrywam, to czemu kogoś nie zaprosić do współpracy? Natalia bez zwlekania odpisała, że bardzo chętnie weźmie udział w naszym wspólnym muzykowaniu. Razem wybraliśmy piosenkę, którą później zarejestrowaliśmy. Wtedy poczułem, że muzyka to jest coś, w czym faktycznie mogę się spełniać. Z Dawidem droga była jeszcze krótsza, bo tworzy on z producentem Patrickiem the Panem, który pochodzi, tak jak ja – z Krakowa. Dla mnie to też było mega przeżycie, bo śledzę twórczość Dawida. Jego emocjonalność jest mi bliska. Potem spotkaliśmy się jeszcze na Męskim Graniu i we wspomnianych „Pieśniach współczesnych”.

Zaskoczyło mnie kilka coverów, które dotychczas nagrałeś. O ile piosenka Dawida Podsiadły mnie nie zaskoczyła, o tyle utwór „Do kołyski” Dżemu już tak. W jaki sposób docierasz do muzyki, która nie jest znana Twoim rówieśnikom?

To jest ciekawa historia, bo ten numer Dżemu grałem jeszcze w szkole z moim okolicznościowym bandem. Później zaprosiłem chłopaków do nagrania tego coveru. Wiele muzyki słucha moja siostra i to dzięki niej znam ten utwór jeszcze z dzieciństwa. Takich piosenek jest bardzo wiele. Pierwszym albumem, który został w mojej świadomości był „Czerwony album” Comy, który dostała na urodziny. Wiele odkrywam też sam, albo wymieniam się z kolegą. On podsunął mi twórczość Myslovitz. Uwielbiam ich album „Hapiness Is Easy”.

W jaki sposób sobie tłumaczysz, że tyle dobrych rzeczy spotkało Cię już na Twojej drodze artystycznej?

Chyba nie do końca umiem sobie to wytłumaczyć. Faktycznie rzadko się zdarza, że debiutant dostaje od losu takie szanse. Nawet pytałem innych – o co chodzi, że to mi trafiają się takie propozycje? Myślę, że wszystko miało swój początek w nagraniach coverów, które można znaleźć na moim kanale YouTube. Organizatorzy koncertów tam zaglądali i stwierdzali, że to, co sobą reprezentuję jest ciekawe. Zainteresował ich zapewne także mój głos. Nie spodziewałem się, że na tak wczesnym etapie spotka mnie tyle dobrych rzeczy. A już śpiewanie przed kilkoma tysiącami podczas Męskiego Grania, to już w ogóle nie mieściło się w mojej głowie.

Czy zanim wystąpiłeś na Męskim Graniu, miałeś do czynienia z tym festiwalem jako odbiorca?

Tak, pierwszy raz miałem okazję być na Męskim Graniu w 2019 roku w moim rodzinnym Krakowie. Pamiętam, że byłem wtedy ze znajomymi moich rodziców, którzy wiedzieli, że coś sobie pogrywam w domu i ktoś wtedy z nich rzucił hasło, że – „Wiktor, za 5 lat Twoja kolej”. Okazało się, że nawet wcześniej wystąpiłem na Męskim Graniu, bo minęły 4 lata od tamtego wydarzenia.

Czy czujesz, że udział w Męskim Graniu dodał Ci pewności siebie?

Tak, na pewno. Uwierzyłem, że jestem na dobrej drodze, a przecież idąc taką ścieżką z Internetu, nigdy nie masz pewności, czy może wyjść z tego coś więcej. Poza tym poznanie takich artystów muzyki alternatywnej, działało w moim przypadku mobilizująco. Miłe słowa od twórców, których sam bardzo cenię, sprawia, że chcę tworzyć jeszcze więcej. To mnie napędziło do dalszego działania.

W którym momencie swojego życia pomyślałeś, żeby już nie nagrywać samych coverów, ale tworzyć własne piosenki?

Gdy zacząłem nagrywać covery, już wtedy myślałem, że chciałbym kiedyś stworzyć własne piosenki. Podczas mojego pobytu w Stanach Zjednoczonych zacząłem pisać pierwsze utwory – wtedy powstały głównie pierwsze próbki tekstowe. Teraz jak tego słucham, to wiem, że to nie było dobre (śmiech). Po powrocie do Polski spotkałem się z producentem Kubą Dąbrowskim i zaczęliśmy intensywnie pracować. W pięć dni powstało pięć numerów. Od napisania mojego teraźniejszego singla „Ikar” minął rok, zanim go wypuściliśmy. Nie spieszyłem się z wydawaniem własnych rzeczy, bo chciałem wszystko dopracować. Wiedziałem, że im więcej czasu poświęcimy jakiemuś utworowi, tym efekt końcowy będzie lepszy.

 

Jak będzie kojarzył Ci się wyjazd do Stanów pod kątem muzyki? Złapałeś tam jakieś inspiracje?

Tam muzyka jest bardziej powszechna. Mam wrażenie, że w Polsce szkoła łączy się ze sportem, a tam jest inaczej. Dużo osób zajmuje się muzyką i to nie jest żaden wstyd. Już sama obecność muzyki w moim życiu podczas mojego pobytu w Stanach była mi bardzo pomocna. Tam z resztą słucha się starej muzyki, niekoniecznie hip hopu, który w Polsce jest bardzo popularny wśród młodych ludzi.

A sam słuchasz hip hopu?

Niewiele, ale są rzeczy wartościowe, jeśli chodzi o ten gatunek w Polsce. Uważam, że Szczyl nagrywa świetne rzeczy. Nie zamykam się na słuchanie hip hopu, ale w Stanach nie jest to gatunek, który dominuje nad innymi. Wyjazd zagranicę dał mi też mnóstwo czasu, który spędzałem sam, co sprawiało, że siłą rzeczy zajmowałem się muzyką.

Czy podczas wyjazdu szkoliłeś również swoje granie na gitarze i pianinie?

Tak, często chwytałem za gitarę, choć wiem, że wirtuozem nie jestem i nie będę. Nabrałem jednak tyle pewności, jeśli chodzi o ten instrument, że mogłem wyjść z gitarą przed publiczność podczas Great September w Łodzi. Do pianina też miałem dostęp w szkole.

Od tworzenia do koncertowania droga jest już krótka. Czy czujesz, że koncerty to będzie ważna część Twojego życia artystycznego?

Zdecydowanie tak, chociaż podczas Great September było zabawnie. To był pierwszy raz, kiedy grałem własne kawałki. Pierwsze trzy były trudne, bo to był mój pierwszy koncert z looperem. Nie szło więc, tak jakbyśmy chcieli, ale było autentycznie. Próbowałem opowiadać coś zabawnego, żeby rozluźnić sytuację. Później zagrałem „Ikara” i zupełnie nieznany utwór zatytułowany – „Sztorm”. Gdy zobaczyłem reakcję ludzi, że im się to podoba, bo są zasłuchani, to poczułem – to jest to. Odbiór publiczności upewnił mnie, że tworzenie muzyki jest dla mnie bardzo ważne. Ta sytuacja dodał mi wiele pewności siebie. Poziom emocji na żywo jest bardzo wysoki i ciężko porównać to, z czymś innym.

A dlaczego postawiłeś na „Ikara”, wydając go jako nowy singiel? I z jakiego powodu ten utwór jest Ci bliski?

Czułem, że ten numer jest esencją tego, co dotychczas stworzyłem. On pokazuje to, w jaki sposób odbieram muzykę, czego słucham… Dla mnie jest to mega emocjonalna piosenka, a przekazywanie różnych emocji w tym momencie jest dla mnie najważniejsze. Wydaje mi się, że tutaj najlepiej słychać wszystko to, co chciałem przekazać słuchaczowi.

 

fot. materiały prasowe

Czy masz już więcej materiału, który być może złoży się na cały album?

Mam już całkiem dużo materiału, ale nie jest to jeszcze na tyle dobre, żeby nagrywać album. Cieszę się, że tworzę różnorodne rzeczy, bo nie chcę stawiać jedynie na ballady. Nagraliśmy już kawałki do uśmiechnięcia się, do pogibania biodrem, ale są też refleksyjne kompozycje. Dla mnie ważne są osobiste rzeczy, bo mają największą wartość emocjonalną.

Czy będziesz stawiał wyłącznie na swoje teksty?

Faktycznie wszystkie dotychczasowe piosenki, które nagrałem, to były moje teksty. Nie zamykam się jednak na to, nawet jestem w kontakcie z różnymi artystami, którzy są mi pomocni, a przez to, zaangażowani w proces tworzenia moich utworów. Wiem, że to co napiszę, będzie najbardziej osobiste, ale chcę usłyszeć ich zdanie na temat tego, co stworzyłem. Ich punkt widzenia jest dla mnie ważny. Nie jestem więc zamknięty na taką współpracę songwriterską. Myślę, że takie numery nagrane przy pomocy innych także powstaną, teraz jednak chcę mieć własną podstawę do tworzenia dalej. Teksty pomagają mi przekazywać emocje, o których poza muzyką nie zawsze potrafię mówić.

Czy można powiedzieć, że to za tekst przede wszystkim lubisz „Ikara”?

Jestem bardzo dumny z tekstu, który udało mi się napisać do „Ikara”, choć powstał dosyć szybko. Mam też sentyment do brzmienia tego utworu, bo pianino, które w nim słychać, nagrałem na setkę w moim domu. Myślę, że taki naturalny klimat ciężko jest podrobić. Jestem także bardzo zadowolony z klipu, który powstał do tej piosenki. Jak zobaczyłem, co stworzył Paweł Franik, to byłem poruszony. To jest piękna animacja. Ten teledysk wzniósł „Ikara” na kolejny poziom.

Co będzie łączyć „Ikara” z pozostałymi piosenkami, które zapewne będziemy systematycznie poznawać?

Jak już mówiłem wcześniej, stawiam na emocjonalność i to będzie je łączyć. Do takich piosenek, jak „Ikar” jest mi obecnie najbliżej, ale tak jak wspomniałem, nie będę się zamykał na różnorodne propozycje. Na pewno pianino będzie pojawiać się w moich kolejnych utworach, bo to jest ważny dla mnie instrument. Od niego zaczynałem, więc może coś jeszcze nagram na setkę? Czas pokaże.

Rozmawiał: Łukasz Dębowski

 

WODECKI TWIST i Męskie Granie. Klip do utworu “Nad wszystko uśmiech Twój” już dostępny!

 

Leave a Reply