“Pieśń o bębnie” to najnowszy album Stanisława Aleksandrowicza. Suita jazzowa jest 9-częściową kompozycją inspirowaną poezją Zbigniewa Herberta. Poniżej można znaleźć naszą recenzję tego wydarzenia.
Recenzja płyty “Pieśń o bębinie” – Stanisław Aleksandrowicz (2023)
Stanisław Aleksandrowicz to związany z Akademią Muzyczną w Poznaniu perkusista i kompozytor. Urodzony w 1997 roku w Gdańsku muzyk jest laureatem większości najbardziej prestiżowych stypendiów i nagród, m.in. Nagroda Studenta Roku Akademii Muzycznej w Poznaniu, Nagrody Artystycznej Miasta Poznania czy Stypendium Ministra Kultury dla Studentów za Wybitne Osiągnięcia. W lutym tego roku ukazał się nowy album artysty, który muzycznie krąży wokół poezji Herberta.
„Pieśń o bębnie” to album konceptualny, nagrany według jasnego zamysłu, tworzący logiczną, spójną całość. Każda z dziewięciu kompozycji jest częścią suity inspirowanej wierszami Zbigniewa Herberta. Na płycie znajdujemy bezpośrednie ilustracje muzyczne dla „Dróżnika”, „Po koncercie”, „Żeby tylko nie anioł”, „Ballada o tym, że nie giniemy” oraz „Pan Cogito i wyobraźnia”. Jak mówi sam autor: „Pieśń o bębnie” stała się punktem wyjścia, a Herbert jest jednym z moich ulubionych poetów. Zawsze bliskie było mi łączenie warstwy słownej z muzyczną. Starałem się uniknąć bezpośredniości przekazu w postaci nagrań, czy recytacji. Zdecydowanie bardziej zależało mi na stworzeniu swego rodzaju muzyki programowej, gdzie nieco abstrakcyjna treść muzyczna będzie wynikać z inspiracji poezją. Muzyka odzwierciedla założenia kompozytora tworząc nienachalne tło, które konsumować można zarówno samo w sobie, jak w połączeniu z czytaniem wierszy-inspiracji.
Całość albumu napisana została dla oktetu. W skład zespołu, który usłyszeć możemy na nagraniach wchodzą tak naprawdę dwie grupy muzyków: kwartet jazzowy (klarnet basowy/saksofon, trąbka, kontrabas i perkusja) oraz kwartet smyczkowy w tradycyjnym składzie (dwoje skrzypiec, altówka i wiolonczela). Dzięki temu połączeniu w utworach słyszymy dwie dusze współpracujące ze sobą – jazzowy chaos intencjonalny i dystyngowaną klasykę muzyki poważnej. Obie te stylistyki okraszono elementami analogowej elektroniki; słyszalne są loopy, sample i echa syntezatora. „Pieśń o bębnie” zawdzięcza temu swój futurystyczny charakter, chwilami zaskakujący i niepokojący zarazem. Mimo przewodnictwa Aleksandrowicza nie jest popisem perkusyjnym, bębny dyktują zasady, jednocześnie pozostawiając wystarczająco miejsca dla reszty instrumentów.
Starałem się uniknąć sytuacji gdzie muzyka krążyć będzie wokół jednego instrumentu. Wspólny dialog prowadzą ze sobą na przykład: klarnet basowy, wiolonczela i altówka. (…)Choć jest to podwójny kwartet, myślę o tym projekcie jako o oktecie. Jest to dla mnie jednorodny aparat wykonawczy, w którym poszczególne partie instrumentalne się przeplatają. W tym projekcie całą materię muzyczną traktuję bardzo holistycznie. Trudno nie zgodzić się ze słowami Aleksandrowicza.
„Pieśń o bębnie” jest różnorodnym, ale niezwykle spójnym materiałem, gdzie wszystkie mechanizmy współpracują bez zarzutu. Świadomość kompozytorska autora pozwoliła stworzyć materiał złożony ze zbilansowanego układu kompozycji. Warto więc dotrzeć do istoty tego albumu osobiście.
Daria Trojanowska
fot. Bartosz Sejfert