Jak wiemy, muzyka pop mieni się wieloma odmianami. MYCU eksploruje ten gatunek według własnych założeń, choć w jego nowej propozycji „Heal” usłyszymy wszystko to, co już znamy. Jednocześnie premierowy utwór wokalisty zawiera wszystkie elementy składające się na jego wysoką jakość. I choć kompozycja opiera się na znajomych motywach, to kojarzy nam się wyłącznie dobrze. Za tego typu propozycjami przemawia przede wszystkim należyta realizacja, czy też produkcja, za którą odpowiadają Paweł Strączek i Kacper Jabłoński. Dzięki temu dostaliśmy numer świeży, naładowany współczesnymi założeniami, ale również mający w sobie namiastkę przebojowości.
fot. okładka singla
Artysta nagrał ten utwór z myślą o tegorocznej Eurowizji. Łatwo więc zauważyć, że jest skrojony według festiwalowego wzoru, choć tak naprawdę, żaden patent nie daje pewności zajęcia wysokiego miejsca w tym konkursie. Warto jednak zauważyć, że pewne elementy przemawiają za tym, żeby ta piosenka mogła się tam odnaleźć. Oprócz przebojowości i przyzwoitej realizacji, na pierwszy plan wysuwa się bezpośredniość zawarta w przekazie. To taki numer, który szybko zapada w pamięć, a w tym przypadku ma to duże znaczenie. Oczywiście trudno ocenić, w jaki sposób artysta wypadłby na żywo, ale biorąc pod uwagę jego udział w różnych programach wokalnych, należy domniemywać, że w tej materii również nie byłoby wstydu. Tym bardziej, że MYCU ma charakterystyczny, wyróżniający się wokal, który sprawnie płynie razem z tą kompozycją.
Prostota jest siłą tego singla i być może „Heal” wyznaczy dalszą drogę artystycznych poszukiwań wokalisty. I nawet jeśli potencjał nie został jeszcze w pełni wykorzystany, to niewątpliwie ten utwór nosi w sobie znamiona czegoś wartościowego. [rec. Łukasz Dębowski]
*****
fot. M. Wojtowicz