Józef Skrzek – „Józef Skrzek” [RECENZJA]

Nasz ocena

9 grudnia 2022 roku ukazał się podwójny album CD Józefa Skrzeka, zatytułowany po prostu „JÓZEF SKRZEK„. Poniżej można znaleźć naszą recenzję tego wydarzenia.

fot. okładka albumu

Recenzja płyty „Józef Skrzek” – Józef Skrzek (Agencja Muzyczna Polskiego Radia, 2022)

Album „Józef Skrzek” to swego rodzaju podsumowanie dotychczasowej działalności jednego z najznakomitszych muzyków, który na przestrzeni lat współpracował z wieloma artystami, m.in. Czesławem Niemenem, Tadeuszem Nalepą i Tomaszem Stańko. Przez lata nagrał niezliczoną ilość albumów, pokazując przy tym nieograniczoną wszechstronność, czego dowodem jest wspomniana podwójna płyta. Artystyczna indywidualność, geniusz pełnego wyrażania się poprzez muzykę, poszukujący tam, gdzie inni boją się zaglądać. To właśnie Józef Skrzek.

Choć ten album nie oddaje w pełni nieustannych poszukiwań artysty, to w pewnym sensie akcentuje jego obecność w rejonach, które dla wielu wykonawców były niedostępne. Właściwie to Skrzek stworzył własną przestrzeń (albo wiele przestrzeni), mocno zaznaczając w niej własną osobowość, ogromną wyobraźnię twórczą, wrażliwość i umiejętność eksplorowania brzmień, które nie dla każdego słuchacza były łatwo przyswajalne.

Jego dokonania wymagały od odbiorcy pełnego zaangażowania, ale także dużej otwartości na coś, co na polskim rynku muzycznym nigdy nie było nadmiernie popularne, czy też – w dzisiejszym postrzeganiu – nie próbujące zbliżyć się do mainstreamu. To z jego dokonań można było czerpać inspiracje, bo w tej muzyce nie znajdziemy odtwórczych działań, a rodzenie się na nowo pewnych zjawisk. Tak było w Breakoucie, Grupie Niemen, SBB, a także w działalności solowej.

Najważniejsza grupa Józefa Skrzeka, czyli Silesian Blues Band (SBB) została zaakcentowana na tym podwójnym albumie jednym z najdoskonalszych utworów, czyli „Bitwy na obrazach” z udziałem samego Tomasza Stańki (1974 roku). Artysta tworzył także wiele ciekawych projektów związanych z muzyką filmową i teatralną, że trudno je wszystkie wyliczyć (wśród wybranych znalazły się fragmenty muzyki ze spektaklu baletowego „Karłowicz. Interpretacje” Adama Hanuszkiewicza).

Muzyk jednak częściej współpracował z reżyserem Lechem Majewskim, stąd na drugiej płycie znalazł się koncert z 1998 roku („Pokój Saren Piano„), który daje możliwość zauważenia umiejętności obrazowania pewnych rzeczy poetyką dźwięków, ale podanych w ascetycznej, a przy tym emocjonalnie głębokiej formie (fortepian). Zamiłowanie do klasycznej formy to jedno, ale z drugiej strony mamy do czynienia z fascynacją jazzem, bluesem, rockiem, a nawet folklorem góralskim.

Stąd mogliśmy dostrzec uwielbienie brzmienia organowego, ale również syntezatorowe eksperymenty. Zresztą Skrzek wiele z tych elementów łączył w jedną całość, nigdy nie popadając w przesadę, patos, czy dosłowność. Szkoda, że ten album nie pokazuje różnorodności, a jedynie sygnalizuje ciągłe poszukiwania muzyka (łączenie brzmień syntezatorów, gitary basowej i saksofonu w utworach „Ambitus Extended” i „Duo Blue-Ben„, nagranych wspólnie z saksofonistą Tomaszem Szukalskim). Przy okazji przychodzą na myśl także przedsięwzięcia stworzone wspólnie z zespołem Kat (album „Ballady”) oraz Tomaszem Makowieckim (utwór „Dziecko księżyca”). Niestety tych akcentów na tym wydawnictwie nie znajdziemy.

Któż mógłby zagrać nocny koncert w Planetarium Śląskim, czy zainicjować fortepianowe nagrania pośrodku szpitala dla chorych psychicznie? Twórcza wyobraźnia Józefa Skrzeka zaczyna się tam, gdzie kończy się pojęcie o muzyce wielu innych wykonawców.

Album „Józef Skrzek” można uznać za ciekawostkę, będącą dobrym punktem wyjścia do poznawania dalszej twórczości tego wybitnego artysty. Wielopłytowa antologia nie pomieściłaby jego przepastnego dorobku, ale zasygnalizowanie pewnych projektów w takiej formie też ma sens. Każde wspominanie o tym muzyku jest ważnym momentem do uczczenia jego niewyobrażalnej świadomości twórczej, a niekiedy wręcz innowacyjności na obszarach, które są zbyt trudne do jednoznacznego nazwania. Zresztą warto dodać, że twórca wciąż nie powiedział ostatniego słowa.

Łukasz Dębowski

 

Leave a Reply