“Origami Doll” to nowy singiel progmetalowego zespołu ATAN. Utwór pochodzi z albumu “Ugly Monster”, który ukazał się we wrześniu 2022 roku. Z tej okazji zadaliśmy grupie kilka pytań, nie tylko związanych z nowym singlem. Zapraszamy na nasz, niezwykle ciekawy wywiad z zespołem.
fot. James Hammick
„Origami Doll” to najnowszy singiel promujący Wasz album „Ugly Monster”. Czy jest to z jakiegoś powodu szczególny dla Was utwór? Czy zgodzicie się z przekonaniem, że on mocno określa to, co można znaleźć na Waszej płycie?
Andrzej Czaplewski: „Origami Doll” jest jednym z pierwszych utworów, które skomponowałem na płytę, więc z tego powodu jest dosyć wyjątkowy, poza tym skomponowany został na gitarze 8-strunowej, co nie jest codziennością w muzyce. Utwór jest dosyć specyficzny, natomiast na naszej płycie można znaleźć całą gamę gatunków muzycznych, począwszy od soul, poprzez prog, metal, a kończąc na djentowych riffach jak w „Origami Doll”. Jest dosyć krótkim utworem, ale w 2:40 sekundowej kompozycji znalazło się naprawdę dużo treści, ponieważ mamy tutaj nieparzyste podziały rytmiczne, jest solo na gitarze i na gitarze basowej, są zmiany rytmiczne na perkusji, wokalnie również. Główna linia melodyjna jest dosyć nieoczywista i zaśpiewana wręcz komercyjnie, również harmonie wokalne na początku i w środku utworu ocierają się o jazzowe i orientalne skale.
W jaki sposób szukaliście przestrzeni muzycznej, która będzie w stanie zobrazować przekaz towarzyszący temu utworowi? Czy można powiedzieć o jakichś konkretnych założeniach związanych z tą kompozycją?
Andrzej: Nie szukałem jakoś specjalnie przestrzeni, utwór został skomponowany w bardzo naturalny sposób jeśli chodzi o gitarę. Partie perkusyjne na etapie pre-production były trochę inne niż to finalnie zagrał Jerry, który „wyprostował” trochę riff zagrany w 9/8, dodając w ten sposób plastyczności do całej kompozycji i dużo feelingu, solo na basie wynika ze skali melodyjnej głównego riffu i tutaj Marcin bardzo ciekawie rozłożył dźwięki w rytmice podziału 9/8. Nie ma w utworze zbyt dużo wokalu, przez co utwór ma oddech i odpowiednią dynamikę.
Co według Was jest największą wartością utworu „Origami Doll” w odniesieniu do całego albumu „Ugly Monster”?
Andrzej: Największą wartością utworu jest jego energia i groove, który towarzyszy utworowi niezmiennie od początku. Jest to ostatni utwór na naszej set liście, który wykonujemy na koncertach i publiczność reaguje na niego z niesamowitą energią, jednocześnie zostawia słuchacza z lekkim niedosytem z tego powodu, że utwór jest krótki. Plus tego jest taki, że natychmiast publiczność domaga się kolejnego utworu na „bis”.
W jaki sposób szukaliście pomysłu na teledysk do singla „Origami Doll”, który będzie w stanie oddać klimat tego utworu?
Jerry Sadowski: Pomysł do teledysku „Origami Doll” pojawił się bardzo spontanicznie. Studio, w którym nagrywam i ćwiczę jest celowo podzielone na czarne i białe tło. Chciałem wypróbować efekt połączenia tych dwóch kolorów i wydawało mi się, że to po prostu zadziała w tym utworze. Coś prostego w edycji, ale interesującego wizualnie. Nie ukrywam że byłem w pewnym stopniu zainspirowany teledyskiem System Of A Down – „Toxicity”. Oczywiście nasz teledysk to niskobudżetowa produkcja. Myślę, że pomysł prostego klipu z kilkoma prostymi efektami dobrze oddaje klimat „Origami Doll”. Może jeszcze kiedyś wykorzystamy efekt białego tła w innym teledysku. Stylistycznie nie mamy ograniczeń, więc jakiekolwiek fajne efekty wizualne również mogą znaleźć swoje miejsce.
fot. James Hammick
Czy w przypadku utworu „Original Doll” można mówić o jakimś zamyśle od strony wokalnej? Czy w ogóle utwory z Waszej nowej płyty stanowiły dla Ciebie jako wokalistki i autorki tekstów jakieś wyzwanie?
Claudia Moscoco: „Origami Doll” było właściwie jednym z pierwszych utworów napisanych na album. To było moje pierwsze doświadczenie z cudowną dziwacznością kompozycyjną Andrzeja i pomyślałam, że powinnam zrównać tę dziwność i wyciągnąć swoją. Zaczęłam więc bawić się różnymi harmoniami, frazami i koncepcjami. Chciałam, aby „Origami” od strony wokalnej przypominało przejażdżkę kolejką górską, więc na początku zrobiłam coś „rockowego” i „robotycznego”, a potem zaśpiewałam melodię, która towarzyszyła kulminacyjnemu fragmentowi utworu. To moja ulubiona piosenka z albumu i czuję, że esencja ATAN jest pokazana w tych prawie 3 minutach.
Ciekawa historia kryje się za tekstem do singla „Originall Doll”. Czy mogłabyś ją przybliżyć, bo wiąże się ona z Twoim spotkaniem z artystką St. Vincent?
Claudia: Tekst utworu mówi o doświadczeniu w pop-up barze, w którym byłam, i o tym, jak gospodyni St. Vincent musiała się czuć lub o czym myślała, wykonując swoje obowiązki jako hostessa na imprezie. Czułam, że mogę się z nią w pewnym sensie utożsamić, wczuwając się w jej rolę. Wydarzenie było wspaniałym doświadczeniem multisensorycznym, z otworów w ścianie wychodziły ręce z kanapkami na bazie roślin. Z drugiej strony, podczas pisania tekstów na album słuchałam i inspirowałam się twórczością St. Vincent. Bardzo podziwiam jej pracę i uważam, że jest jedną z rzadkich artystek o wszechstronnych horyzontach muzycznych. Swego czasu artystka dała fantastyczny koncert na żywo, który Andrzej i ja widzieliśmy w Eventim Apollo w Londynie.
Jako wokalistka rozpoczęłaś karierę muzyczną jako aktorka musicalowa, występując na deskach teatrów w Ameryce Południowej. Jak to się stało, że trafiłaś do zupełnie innej bajki muzycznej, jakim jest zespół prog metalowy?
Claudia: Właściwie to zawsze byłam fanka metalu/rocka; a który był pierwszy? Definitywnie metal. Występowanie w Teatrze Muzycznym było piękną 8-letnią przygodą, ale w tym czasie byłam także częścią wielu rockowych i metalowych projektów, filmów, sztuk teatralnych, chórów i uczestniczyłam w koncertach, hołdach i wszelkiego rodzaju innych imprezach muzycznych. Odkąd byłam małą dziewczynką fascynowały mnie różne rodzaje muzyki, ale słuchałam głównie rocka, nu metalu i grunge’u, jak każde dziecko lat 90-tych. Zaczęłam grać na gitarze i pianinie w szkolnych zespołach jako nastolatka, a później trafiłam do Teatru Muzycznego, co dawało mi możliwość jeszcze szerszego sposobu wyrażania mojej kreatywności. Pokochałam teatr i ostatecznie dzięki temu zaczęłam śpiewać. Nie sądzę jednak, aby te dwa światy były przeciwne, jeśli w ogóle, to wiele z tego, czego nauczyłam się na scenie Teatru Muzycznego, włączam do wokali naszych utworów. Świat Teatru Muzycznego jest bardzo wymagający, ale bardzo piękny i mam nadzieję, że kiedyś w przyszłości będę mogła tam jeszcze wystąpić.
fot. Helena Pliotis
Czy wszystkie teksty są oparte na Twoich osobistych historiach i przemyśleniach? Czy są na albumie „Ugly Monster” takie, które są fikcją literacką, albo wiążą się z historiami innych bliskich Tobie osób?
Claudia: Nie, większość z nich tak naprawdę nie dotyczy osobistych doświadczeń. Bardzo lubię pisać o abstrakcyjnych koncepcjach i ogólnych ciekawostkach świata. Piszę dużo prozy, tekstów mówionych i metaforycznych opowiadań, więc niektóre teksty z naszych utworów na albumie mają taką strukturę. Na przykład tekst utworu „Ugly Monster”, to krótka opowieść o nowo narodzonym potworze. Z drugiej strony piosenki takie jak „Absentee” i „Clenching Teeth” zawierają wspomnienia o ludziach, których kocham i na których mi zależy, ale napisane w niedosłowny sposób.
Czy można powiedzieć, że album „Ugly Monster” posiada jakąś jedną myśl artystyczną, która łączy wszystkie propozycje w jedną całość?
Jerry: Jeżeli miałbym wybrać jedno określenie to powiedziałbym, że jest to po prostu muzyka, którą wszyscy lubimy, muzyka bez ograniczeń, ale chętnie podzielę to na trzy aspekty. Warstwa instrumentalna, która ma swoje korzenie w szeroko pojętej stylistyce progresywnego rocka, warstwa liryczna nadająca naszemu brzydkiemu potworowi specyficznego grymasu twarzy oraz warstwa kompozycyjna, potencjalnie łatwo przyswajalna przez szerszą publikę. Kiedy znajomi pytają mnie w jakim stylu gramy zazwyczaj odpowiadam – lekkostrawny prog.
Czy ten album to początek Waszych dalszych muzycznych poczynań? Czy „Ugly Monster” określa Was już wyraźnie jako zespół i dalej będziecie podążać tym szlakiem muzycznym?
Andrzej: Jak najbardziej jest to początek, z racji tej, że jest to debiutancki album zespołu, to należy spodziewać się kontynuacji. „Ugly Monster” w pewnym sensie nakreśla nam szlak muzyczny, aczkolwiek nasze zainteresowania sięgają wielu gatunków muzycznych. Mogę jeszcze dodać, ze mam już skomponowaną większość materiału na kolejny album i chyba będzie cięższy od „Ugly Monster”, poza tym ja non stop pracuję nad utworami i aktualnie w moim Pro Tools mam kompozycje z numerem ATAN 64. Lubię pracować nad kilkunastoma utworami jednocześnie, w zależności od nastroju, pomysłów otwieram odpowiednią sesję w Pro Tools i nagrywam. Czasami zostawiam jakiś pomysł na 2-3 miesiące i wracam do niego po czasie, a czasami utwór powstaje w ciągu kliku godzin. Nie wszystkie utwory są już na teraz gotowe, ale jest w czym wybierać. 🙂
fot. okładka płyty
Co było najtrudniejsze związane z nagraniem i wydaniem płyty „Ugly Monster”? I jak to się stało, że trafiliście do wydawcy Lynx Music, dzięki któremu ten album ukazał się także w wersji fizycznej?
Andrzej: Z nagraniem płyty właściwie nie mieliśmy żadnych trudności, Jerry posiada własne studio nagrań, typowo przystosowane do rejestracji bębnów, u niego również odbywają się próby ATAN. Claudia posługuje się programem Pro Tools, ma w domu specjalna kabinę akustyczną, do której wchodzi i nagrywa partie wokalne na etapie pre-production, później linie wokalne rejestrowane są w profesjonalnym studio nagrań i tutaj korzystamy z pomocy mojego bliskiego i długoletniego przyjaciela Macieja Feddka, który w Polsce posiada studio nagrań JET w Nowym Dworze pod Bydgoszczą. Marcin (basista) i ja posiadamy domowe studia nagrań tzw. „home recording” i każdy z nas u siebie nagrywa swoje partie, zresztą tak powstała cała płyta „Ugly Monster”. Nigdy nie zagraliśmy utworów na tak zwanej próbie zespołu, nagraliśmy ją „zdalnie”, gdyby użyć terminologii covidowej. 🙂 Pierwszy raz na żywo utwory zostały przez nas zagrane na próbie przed koncertem i to długo po nagraniu płyty. Każdy z muzyków musiał odrobić swoje zadanie domowe i nauczyć się swoich partii, które wcześniej nagrał, ale uśmiech nie schodził z naszych twarzy przez cala próbę. W ramach ciekawostki – w podobny sposób została nagrana płyta solowa gitarzysty Dream Theater -Johna Petrucci.
Wytwórnię Lynx Music polecił mi natomiast mój dobry znajomy – prezenter radiowy z Radia Pomorza i Kujaw – Adam Droździk. Dodam jeszcze, że jest to wytwórnia, która specjalizuje się w muzyce progresywnej, więc idealnie wpasowaliśmy się w jej model biznesowy.
Co na dzień dzisiejszy jest dla Was najważniejsze w działalności zespołu ATAN? Czy najbliższy rok przyniesie Wam większą ilość koncertów i na tym głównie chcielibyście się teraz skupić?
Andrzej: Na dzień dzisiejszy wszystko jest dla nas ważne, począwszy od promocji płyty, która jest na rynku dopiero od połowy września. Dopieszczenie kompozycji na nasz drugi album, to jest też ważna kwestia, ale koncerty to faktycznie nasze najbliższe plany. Na pewno zagramy sporo koncertów w bieżącym roku, planujemy mini trasę koncertową po Europie, ale na razie wszystko jest na etapie rozmów i ustalania terminów.
Mogę też uchylić rąbka tajemnicy, że w styczniu ukaże się cyfrowo nasz prawie 17-minutowy utwór instrumentalny pod tytułem „Abnormal Load”, który miał już swoja premierę radiową 30 listopada na antenie Radia RockSerwisFM w audycji 3600 sekund. Dostaliśmy bardzo pozytywny feedback od słuchaczy rozgłośni jak i od wytwórni, także zapraszam do śledzenia naszych mediów społecznościowych, w których na bieżąco informujemy o nadchodzących wydarzeniach z życia grupy ATAN.
Jedna odpowiedź do “„Nasze zainteresowania sięgają wielu gatunków muzycznych” – ATAN [WYWIAD]”