Dominika Barabas – “Psia Mać” [RECENZJA]

Nasz ocena

„Psia Mać” to czwarty autorski album Dominiki Barabas, który ukazał się 29 listopada 2022 roku. Płyta została wydana pod naszym patronatem medialnym, a poniżej można znaleźć recenzję tego wydarzenia.

Recenzja płyty “Psia Mać” – Dominika Barabas (2022)

Dominika Barabas ucieka w nieco innym kierunku. Jej album “Psia Mać” to artystyczny restart – nieco inne środki wyrazu, więcej elektroniki, ale też naturalne brzmienia, które tworzą kształt tej płyty. Różnorodność muzyczna to jedno, ale mocniejsze teksty, które nie budzą obojętności, to druga część tego albumu. Tak więc 6 lat poszukiwania nowej drogi artystycznej (tyle czasu mineło od płyty “Rustykalny cyrk”) przyniosło zestaw konkretnych, mocnych w swej wymowie utworów.

Nie znajdziemy na tym albumie bezpośrednich nawiązań do wcześniejszych dokonań artystki, choć kilka motywów może kojarzyć się z tym, co kiedyś stworzyła (“Cztery“). Jeżeli ktoś liczy na kolejny romans z piosenką literacką, ten się zawiedzie, bo specyfika tej płyty jest inna, co nie znaczy, że słowa są mniej angażujące. Wręcz przeciwnie.

Raczej ich wydźwięk jest mocniejszy poprzez większą prostotę związaną z przekazem, choć nie brakuje też kilku ciekawie wplecionych metafor (“Psia Mać“). Jeśli chodzi o teksty, Dominika wydaje się świetnym obserwatorem tego, co dzieje się dookoła nas w odniesieniu do relacji międzyludzkich i zapewne też własnych przeżyć (“Mrok“). Można śmiało stwierdzić, że wiele ze słów posiada ogromny ładunek emocjonalny. Poza tym znajdziemy tu znamienną ekspresję wyrażania siebie poprzez tak napisane teksty, a więc niektóre z nich nabierają przez to dodatkowego ciężaru. Tym bardziej, że historie bywają mało optymistyczne.

Na szczęście kilka momentów jest nieco lżejszych muzycznie, dzięki czemu całość nie staje się przytłaczająca, a słowa zostały napisane z przymrużeniem oka (“Odturlaj“). To zachowanie równowagi na wielu płaszczyznach jest bardzo ważne.

Drobnym zarzutem może być duża różnorodność materiału, choć charyzma Dominiki jest tak duża, że na końcu to jej głos i przekaz skleja wszystkie piosenki w jedną całość. Stąd obok akustycznych, bardziej organicznych brzmień (“Poleć“) znajdziemy naładowane syntetyzmem dźwięki (“Trotyl“). Smaczków muzycznych, czy też delikatnych ornamentów znajdziemy w tych kompozycjach całkiem sporo, co zdecydowanie ciekawie obudowuje strukturę poszczególnych piosenek i wpływa na ich jakość.

Najważniejsze jest, że album “Psia Mać” – mówiąc bezpośrednio – coś nam robi podczas jego odsłuchiwania. Te piosenki drążą, kłują, prowokują do myślenia, tym samym nie przelatują beznamiętnie, co jest ich największą wartością. Bez silenia się na głęboką alternatywę, ale też pójścia na łatwiznę w stronę zbyt zwyczajnego popu, powstał zestaw konkretnych propozycji, które powinny dotrzeć nie tylko do fanów Dominiki Barabas. Warto sprawdzić.

Łukasz Dębowski

 

Jedna odpowiedź do “Dominika Barabas – “Psia Mać” [RECENZJA]”

Leave a Reply to Jacek Krysiak Cancel reply