„Renesans” to piąty studyjny album Sorry Boys. Ta pełna paradoksów, poetycka i przebojowa płyta jest zupełnie nowym muzycznym rozdziałem w historii zespołu. Zachęcamy do zapoznania się z naszą recenzją tego wydarzenia.
fot. okładka albumu
Recenzja płyty „Renesans” – Sorry Boys (Mystic Production, 2022)
Piękne, niezwykle sensualne, ale też pełne niespodzianek i zwrotów akcji. Odrodzenie w końcu nastąpiło. Album „Renesans” Sorry Boys to nieskrępowany muzyczne zestaw utworów, pokazujący nie tylko duży rozmach, ale też pierwiastek innowacyjnych rozwiązań, które nie były tak oczywiste chociażby na ich poprzedniej płycie „Miłość”. Najważniejsze uczucie pokazane zostało w sposób wielowymiarowy… W końcu miłość ma różne oblicza, o czym Bela Komoszyńska śpiewa w sposób dla siebie charakterystyczny.
„Coś się zaczyna, coś się skończyło. Co z nami będzie, ta nasza miłość. Nie może skończyć się” – tak zaczyna się „Renesans„. Wokalistka pisze teksty z perspektywy własnego alter ego (Starry), dzięki czemu jej słowa nabierają jeszcze bardziej uniwersalnego przekazu („Mapy gwiazd„). To migawki z życia, błyśnięcia chwili lub ciąg fascynujących, niekiedy trudnych momentów („Fudżi„).
Muzycznie zespół wciąż się rozwija, poszukując nowej „niszy”, gdyż poprzednia okazała się za ciasna. Nie obyło się bez drobnych potknięć, gdzie aspekt piosenkowy przytłoczył niekiedy artyzm (trochę trywialny charakter „Na Na Na„). W wielu miejscach słychać wciąż mnóstwo ciekawych rozwiązań instrumentalnych, choć niekiedy zostały one nadmiernie wycofane, przez co nie dosięga ich pełen „renesansowy” blask. Wyjątkiem w tym przypadku są doskonałe „Mapy gwiazd„, łączące wiele znanych akcentów (rozbudowany aranż) z nową jakością grupy. Najbardziej przyciągają uwagę intymniejsze, nieco zacienione momenty, gdzie łatwo dostrzec wytrawny smak ich twórczości („Moje Kochanie„) oraz różnorodne brzmienia około folkowe („Wenus„).
Sorry Boys korzysta z coraz większej popularności, na którą zasłużyli. To wciąż jeden z tych zespołów, którzy powinni stać na firmamencie polskiej muzyki rozrywkowej. Każdy ich kolejny projekt muzyczny – bo o ich albumach należy mówić w szerszym kontekście – jest niezwykle intrygujący, nawet jeśli „Renesans” nie stał się ich najważniejszym dokonaniem artystycznym. Co nie znaczy, że ta płyta nie zasługuje na wysoką notę.
Na odrodzenie składa się wiele różnych elementów, które gdzieś na końcu zespół umiejętnie połączył w jedną całość. Wciąż jest to także ich rozpoznawalny styl, który z wrażliwością i talentem Beli Komoszyńskiej nabiera wyraźniejszych kształtów. Warto sprawdzić jak pachnie ziemia po deszczu, dając się oczarować niebanalnie napisanym tekstom o miłości. A ułożyć słowa, które nie będą raziły dosłownością w takim odniesieniu, to nie lada sztuka.
Łukasz Dębowski
Ta płyta musi wejść. Trzeba jej posłuchać kilka razy, wtedy jest bosko