Janusz Majcherek – “Samemu” [RECENZJA]

Nasz ocena

“Samemu” to debiutancka, solowa płyta Janusza Majcherka, znanego z oświęcimskiego electro-popowego duetu Ultrasonic.

Recenzja płyty “Samemu” – Janusz Majcherek (2022)

“Samemu” to solowy album Janusza Majcherka, znanego dotychczas z działalności w electro-popowym zespole Ultrasonic. Obecnie artysta postawił na bardziej intymny przekaz, zawarty w kilkunastu instrumentalnych kompozycjach, które zostały zbudowane na spójnie połączonym brzmieniu pianina i syntezatorów. Mocne fundamenty ambientowe konstruują artystyczną wymowę poszczególnych utworów, będących konkretnym odbiciem zamysłu twórcy.

Nie znaczy to, że Majcherek oddał nam zbyt dosłowną formę kompozycyjną, narzucającą ostateczny odbiór, czy też zawężającą wymowę całości. Wręcz przeciwnie – tak rozpracowane etiudy muzyczne dają szerokie pole do interpretacji, dostosowując się do stanu emocjonalnego słuchacza, stąd też brak sugerujących cokolwiek tytułów. Jedynie otwierający “Prolog” i zamykający “Epilog” stają się klamrą spinającą album i mają mocniej określone znaczenie. Te dwie zatytułowane kompozycje delikatnie, aczkolwiek sugestywnie odróżniają się poprzez bardziej klasyczny wydźwięk od pozostałych propozycji. W ich przypadku na pierwszym planie pojawia się pianino, będące narratorem, a może nawet katalizatorem potrzebnym do zmaterializowania pewnego artyzmu, który ta płyta niewątpliwe posiada.

Twórca jest mistrzem w budowaniu nienachalnych, a przy tym niezwykle klimatycznych, ambientowych pejzaży (“Temat 2“), choć słychać, że przywiązuje też wagę do pojedynczych dźwięków (“Temat 3“). Wiele kompozycji zawiera pewien otwarty motyw przewodni, który pokazuje nie tylko zamysł, ale zawodowstwo muzyka (“Temat 5“).

W końcu nie dostaliśmy zapętlonych loopów wyciągniętych z komputera, a skonstruowane na bazie kompozytorstwa propozycje, gdzie elektronika stała się narzędziem do określenia jakiejś wizji. Być może nastrój bywa czasem nadmiernie rozmyty (“Temat 7“), ale nie wpływa to na ostateczny odbiór całości, bo dostrzegamy także mniej oczywiste fragmenty, przełamane chłodnym industrialnym niepokojem (“Temat 8“). Gdyby uzupełnić je większą ilością instrumentów, to cała płyta mogłaby tworzyć bardziej konkretny zestaw opowieści, ale wtedy byłaby to już zupełnie inna historia.

Ten album, to rzetelnie skrojone motywy muzyczne, w których łatwo zauważyć balans pomiędzy ambientowym, przestrzennie rozmieszczonym kolorytem syntezatorów, a emocjonalnie oddziałującą żywą materią. A to wszystko zostało umieszczone w otwartej formie, dającej możliwość indywidualnego podejścia do każdego utworu. Janusz Majcherek stworzył kameralny projekt, gdzie tytuł “Samemu” nabiera dodatkowego znaczenia, bo najlepiej podejść do niego w sposób całkowicie osobisty, skupiając uwagę na subtelnych detalach. Wtedy dostrzeżemy intrygującą wielkowymiarowość tego albumu.

Łukasz Dębowski

 

 

Janusz Majcherek z solowym albumem “Samemu”

 

Leave a Reply