Zespół Moon Valley wydał debiutancki album, na którym znajdziecie wiele wytrawnej rockowej energii. Płyta zatytułowana po prostu “Moon Valley” ukazała się w minionym roku. Poznajcie naszą recenzję tego wydarzenia.
Recenzja płyty „Moon Valley” – Moon Valley (2021)
Rock wciąż może przyciągać uwagę kreatywnym podejściem do samej formy artystycznej, czego dowodem jest debiutancka płyta zespołu Moon Valley. Album zatytułowany po prostu „Moon Valley” to dawka solidnej gitarowej energii, która choć jeszcze nie została należycie oprawiona, budzi zainteresowanie poprzez bezpretensjonalność i swobodę, z jaką grupa porusza się po rock’n’rollowych obszarach.
Zespół korzysta ze sprawdzonych patentów, przenosząc klimat lat 80/90. do współczesności, serwując żywotne kompozycje oparte na solidnych fundamentach związanych z muzyką rockową. Nie wszystko jeszcze tworzy zwartą i jednakowo emocjonującą całość, ale kilka motywów muzycznych jest niezwykle nośnych i zazębia się z koncepcją tego albumu. Moon Valley posiada zwyczajnie talent do tworzenia ekspresyjnych utworów, w których czuć lekkość kompozycyjną („Cold But Stable„).
Grupa wciąż szlifuje swój warsztat, stąd niekiedy wygrywa pasja nad umiejętnym zaprogramowaniem poszczególnych utworów. Przyciągają uwagę mocniejsze akcenty, które kierują się w stronę stoner rocka, gdzie ciężkie gitarowe riffy zapętlają się z melodyjnymi wstawkami i perkusyjną rytmiką („The Body„). Zdarza się, że grupa zapędza się w stronę grunge’u, a przynajmniej klimat wybranych propozycji budzi skojarzenia z nieco przygasłym w dzisiejszych czasach gatunkiem („Nah„). Częściej jest to po prostu konkretna dawka mocnego uderzenia, z wyłaniającymi się od czasu do czasu solówkami gitarowymi („Good To Be Back„). A dostaliśmy też klimat wyciągnięty z amerykańskiego hard rocka („Moon Valley„). Oczywiście wszelkie skojarzenia należy traktować bardzo luźno, bo zespół nie stara się kurczowo trzymać wybranej stylistyki, która w oczywisty sposób charakteryzowałaby ich dokonania. I to należy uznać za niewątpliwy atut ich albumu.
Moon Valley jest wciąż na początku swojej drogi, więc najlepsze jeszcze przed nimi. Panowie mają zapał i niewątpliwy pomysł na to, co chcą przekazać poprzez swoją twórczość. Do tego dochodzi całkiem przyzwoicie odnajdujący się w takiej przestrzeni głos wokalisty Michała Golonki, który ma również smykałkę do pisania prostych, ale mających sens tekstów. Co ciekawe, jego wokal jest też trochę niewspółcześnie brzmiący i przez to idealnie wpasowuje się w koncepcję płyty.
Pomimo pewnych niedociągnięć jest dobrze. Wszystkie kawałki bandu, to żywa dynamika, która ma autentyczną możliwość docierana do słuchacza w sposób bezpośredni i niewymuszony. Taka szczerość w połączeniu z dalszą praktyką może zaskoczyć w przyszłości czymś jeszcze bardziej trafionym.
Łukasz Dębowski