Korporobot – “Sny Androidów” [RECENZJA]

Nasz ocena

“Sny Androidów” to debiutancki album zespołu Korporobot, który ukazał się 27 maja. To współczesny power pop zakochany w klasycznych brzmieniach. Zachęcamy do zapoznania się z naszą recenzją tego wydarzenia.

Recenzja płyty “Sny Androidów” – Korporobot (2022)

Po długim czasie wypuszczania poszczególnych singli, zespół Korporobot zaprezentował cały album zatytułowany “Sny Androidów”. To klasyczny pop, z powodzeniem sięgający do minionych lat, gdzie żywa sekcja muzyczna świadczyła o jakości wykonawstwa. Tak ukazana forma potwierdza więc niewątpliwą jakość ich repertuaru. A do tego mamy jeszcze świetnie odnajdujący się w takiej przestrzeni artystycznej soulowy głos wokalisty Tomasza Pacaka.

Korporobot śmiało czerpie z tego, co dobrze kojarzy nam się z minionym latami, przy tym stawiając na bezpretensjonalnie poprowadzoną melodykę. Dostaliśmy więc odważnie zaprezentowane syntezatory, pulsujący bas, delikatną rytmikę perkusji, które ostatecznie tworzą energetyczną mieszankę niebanalnych kompozycji (“Jeszcze Jedna Noc“). Zwracają uwagę także bujające, niezwykle stylowe ballady (“Klub Złamanych Serc“).

W każdym momencie można wyczuć dobrze wyważoną dynamikę i doskonały “timing”, który potwierdza zawodowstwo wszystkich muzyków. Ma to istotne znaczenie ze względu na współbrzmienie wszystkich instrumentów w takiej stylistyce. A niekiedy naprawdę świetnie buja (“Powietrze“)! Jeżeli dodamy do tego klimatyczny charakter wszystkich utworów, to ukaże nam się całkiem interesujący zestaw piosenek. Ważne jest także to, że forma każdej z nich nie jest przekombinowana i posiada – wspomniany – czytelnie piosenkowy kształt, co akurat ma swoje znaczenie w odniesieniu do inspiracji latami 70. i 80..

Rozrywkowa specyfika projektu nie stwarza dysonansu pomiędzy przystępnością, a doskonałym zgraniem całości, gdzie oprócz eleganckiego popu dostrzeżemy gitarową energię (“1982“), naleciałości soulowe (“Klub Złamanych Serc“), dobrze doprawioną elektronikę (“Czas“), a nawet elementy jazzujące (“Android“). Przyzwoicie w tym wszystkim rozbrzmiewają słowa, które choć nie stają się jakoś specjalnie angażujące, to wpasowując się w tak zaprezentowany styl, nie rażą pretensjonalnością.

To jest muzyka, która płynie we krwi Korporobota. Ich kompozycje nie są oderwaną od rzeczywistości kreacją, stworzoną na czyjeś potrzeby. Na płycie “Sny Androidów” mamy do czynienia z przyjemnym feelingiem, dobrze wyważoną melodyjnością i należycie zaprezentowaną estetyką, co w dzisiejszych czasach nie jest aż tak oczywiste. To przy okazji niezły skład koncertowy, który emanuje kreatywnością i zaraża pozytywną energią. I nie da się ukryć, że słuchając poszczególnych utworów budzi się sentyment, jakieś wspomnienia, które łatwo powiązać z muzyką. Bo w końcu o muzykę w tym wszystkim chodzi. W piosenkach Korporobota istnieje koloryt, którego w ostatnim czasie brakowało na polskiej scenie muzycznej, dlatego słucha się tego doskonale.

Łukasz Dębowski

 

Korporobot z soulową balladą “Klub złamanych serc”!

Leave a Reply