YANS to elektroniczny powiew świeżości znad morza. W marcu tego roku odbyła się premiera ich albumu “Atlas”, którego recenzję można znaleźć na naszym portalu.
fot. okładka płyty
Recenzja płyty „Atlas” – YANS (2022)
„Atlas” to pierwszy autorski album trójmieskiego zespołu YANS, który garściamy czerpie z najlepszych wzorców muzyki elektronicznej, w tym z ambietnu i house’u. Fundament ich muzyki składa się jednak z bardziej eklektycznych elementów, będących wypadkową szerzej pojętej alternatywy. A wszystko zostało zapętlone wbrew pozorom w żywą, mocno magnetyzującą formę, tworzącą indywidualny charakter ich twórczości.
Zespół YANS na swojej pierwsze płycie wykorzystał szereg interesujących pomysłów, które mogłyby być fundamentem także dla innych projektów. Często wydaje się jakbyśmy mieli do czynienia z otwartym muzycznie stylem, który tylko czeka, żeby go eksplorować. Najlepszym tego przykładem jest utwór „Baia” ubarwiony gitarowym brzmieniem, ale też klasycznie prezentującymi się instrumentami klawiszowymi, zbliżającymi ich w stronę jazzowej improwizacji. I choć na głównym planie wciąż pulsuje bardzo szlachetnie zaprezentowana elektronika, to w podtekście dostaliśmy wiele sytuacji muzycznych, które nie pozwalają tego albumu odbierać jednowymiarowo.
Owszem, głównymi motywami są syntetycznie poprowadzone szlaki artystyczne („Nile„), ale nawet za nimi kryje się jakaś inna perspektywa, zmieniająca nasze przyzwyczajenia odnośnie odbioru takiej muzyki. Stąd obok onirycznych, wręcz narkotycznie płynących melodii dostrzeżemy świetne dogranie żywych instrumentów chociażby w „Glass” (gitara Piotra Chomicza, bas Kacpra Wołka). A na płycie znalazły się także wokalne propozycje, które wybudzają nas z muzycznie uzależniającej konwencji, którą udało się czytelnie zobrazować we wszystkich kompozycjach („My Girl„, „Infinity’s Child„). Ta swego rodzaju „niefrasobliwość artystyczna” pozwala spojrzeć na album „Atlas” z szerszej perspektywy. Dlatego nie da się ukryć, że ważne są te wszystkie motywy, które zostały stworzone na tle niebanalnie poprowadzonej elektroniki. A ta znów budzi skojarzenia z mistrzami gatunku – GusGus, The Orb, czy nawet Air. Na szczęście YANS wiedzą jak wszystkie inklinacje muzyczne zamienić na własny, zindywidualizowany styl.
Zderzenie wielu frontów znad morza przyniosło ciekawy efekt końcowy, który pozwala postawić debiutancki album „Atlas” zespołu YANS wśród ważniejszych propozycji z tego gatunku, jakie ostatnio ukazały się na polskim rynku muzycznym. To bardzo przemyślany materiał, składający się ze szlachetnych odmian elektroniki, ale też dojrzałości wynikającej z artystycznej erudycji.
Jest w tym coś koneserskiego, ale jednocześnie na tyle otwartego, by móc łapać odpowiedni kontakt z publicznością podczas koncertów. Tak, bo YANS jest projektem koncertowym, co potwierdza chociażby ich niedawna live sesja. I co ważne w każdej odsłonie ich muzyka prezentuje się przekonująco, wręcz daje nowe możliwości odbioru tego, co mają do zaproponowania.
Łukasz Dębowski