Krzysztof Zalewski, uważany za jednego z najlepszych wokalistów w Polsce, multiinstrumentalista, autor i kompozytor. W 2013 roku ukazał się jego drugi album “Zelig”, który dziś wspominamy.
W 2003 roku wygrał drugą edycję polskiego Idola. Miał wtedy 19 lat.
W 2004 roku, na mocy wygranego kontraktu, wydał debiutancki album zatytułowany “Pistolet”. Potem jak mówią: “zniknął”. Jednak tak naprawdę cały czas był na scenie, szlifował warsztat, zdobywał doświadczenia.
Grał w tym czasie nieustająco z Nosowską i przez 3 lata z zespołem HEY, współtworzy jazzowo-eksperymentalną grupę Japoto, udziela się także w zespole Muchy.
“ZELIG” zawiera 10 piosenek utrzymanych w klimacie Bowie / Eno. Album jest swego rodzaju pamiętnikiem Zalefa z ostatniej dekady. Mimo, iż materiał oscyluje wokół tzw. muzyki rockowej, to przez wzgląd na skrajnie różne inspiracje i otwarte głowy twórców-wymyka się szufladom.
Jacek ‘Budyń’ Szymkiewicz (Pogodno) tak mówi o płycie:
“(…) Utalentowany muzyk i wrażliwy autor i kompozytor. Ilość melodii i pomysłów na aranżacje tychże plus spontaniczny i bezwysiłkowy sposób przejawiania się tych melodii i pomysłów, nasuwają na myśl geniusz. Szczypta problemów osobowościowych i niezwykły życiorys dają mieszankę, obok której nie można przejść obojętnie. I taka jest też płyta “Zelig”, która teraz trafia do rąk słuchaczy niosąc ze sobą narracje przepełnione miłością, tęsknotą, odwagą, nadzieją, strachem i całym spektrum młodego serca spragnionego życia w każdej jego nieprzewidywalnej magnetycznej odsłonie”.
Recenzja płyty “Zelig” – Krzysztof Zalewski (Kayax, 2013)
Krzysiek Zalewski, znany niegdyś z programu “Idol”, wydał wreszcie swoją drugą płytę zatytułowaną “Zelig”. Pomimo długiej nieobecności fonograficznej wokalista istniał głównie jako muzyk, wspomagając na koncertach Brodkę, Hey czy chociażby zespół Muchy. Pokątnie jednak rodził się pomysł na ten krążek, który posiada swoją artystyczno- schizofreniczną moc.
Nie przypadkowo pojawia się określenie “schizofreniczny”. Bo słuchając tej płyty mamy do czynienia z muzycznym wariatem, który pisząc te piosenki włożył w nie całą energię wypływającą z własnej osobowości. Zaprawdę zakręcone i nieoczywiste teksty, zaskakująca zabawa mocnym głosem w połączeniu z konkretnym brzmieniem, przyniosła piorunujący efekt. Do tego gitarowy rytm, dynamika przekazu oraz duża żywotność sprawia, że trudno oderwać się od tego albumu.
Ciężko wybierać lepsze momenty bo zarówno singlowy, “klaszczący” singiel “Jaśniej” wypada równie dobrze jak dziarski “Gatunek”, czy nieco spokojniejszy w wydźwięku, pulsujący kawałek pt. “Ósemko”. Trzeba też wspomnieć o błyskotliwym, łączącym wszelkie wymienione elementy tego krążka, nieco surowy, ale jakże hipnotyczny utwór pt. “Rzek”.
Dobre piosenki to jedno, ale charyzma i silny wokal Krzyśka to drugie, co staje się magnesem w tych piosenkach. Wszystko jest jakby wyrwane z jego myśli, wykąpane w ciekawej osobowości wokalisty. A wszelkie uniwersalne prawdy o życiu ukryte są w nieszablonowych, ale czystych znaczeniowo słowach. Stąd okładkowa i artystyczna “schizofrenia” wypada jak najbardziej na plus krążka “Zelig”. Słuchać do woli i zarażać się nieuleczalną chorobą wigoru, dobrej energii, niebanalnej interpretacji i po prostu świetnej piosenki!
Łukasz Dębowski