Dawid Kwiatkowski – “Dawid Kwiatkowski” [RECENZJA]

Nasz ocena

Nowa płyta Dawida Kwiatkowskiego zawiera takie przeboje jak „Bez Ciebie” i  „Proste”, które szturmem podbiły radiowe listy przebojów. Singiel „Bez Ciebie” ma już status platynowego i z tym utworem wokalista zdobył Bursztynowego Słowika podczas Festiwalu w Sopocie. Poznajcie naszą recenzję tego albumu.

Recenzja płyty “Dawid Kwiatkowski” – Dawid Kwiatkowski (Warner Music Poland, 2021)

Dawid Kwiatkowski zaczynał działać w branży muzycznej w bardzo młodym wieku. Z perspektywy czasu można uznać, że było to znacznie za wcześnie. Choć patrząc na to z innej strony, długa droga doprowadziła go wreszcie do miejsca, w którym wokalista nie rezygnując z tego, co jest dla niego ważne w muzyce, nagrał płytę na miarę swojego talentu i możliwości. Być może to dla niego nowy start, bo premierowy album zatytułował po prostu “Dawid Kwiatkowski”, a wypełnił go świetnie skrojone pod jego wrażliwość piosenki.

Wiadomo, że pop niejedno ma imię i w dzisiejszej rzeczywistości coraz więcej produkcji z tego gatunku prezentuje się co najmniej dobrze. Choć nie ukrywajmy, mamy też zalew pustych piosenek, które zostały “przeprodukowane”, czy też wytworzone na kanwie sztucznie wykreowanej mody. Dawidowi udało się nagrać album, który w pełni podkreślałby osobowość i jego zamiłowanie – jak się okazuje – do melodii. To nie jest sztuczna kreacja uszyta na potrzeby tego wydawnictwa, a w pełni przemyślana, nowa perspektywa artystyczna Kwiatkowskiego. Tworzenie z Lanberry, Dominikiem Buczkowskim i Patrykiem Kumórem wyszło mu więc całkiem nieźle.

Nie ma tu sztucznego patosu, ani pretensjonalnych akcentów, które budziły lekki uśmiech podczas odsłuchiwania poprzedniej płyty – “13 grzechów niczyich”. Przy odrobinie szlachetniejszych, ale wciąż nowocześnie zaaranżowanych motywów muzycznych pojawia się przebojowość, dająca tym utworom możliwość szerszego odbioru. Zresztą kilka z nich stało się niekwestionowanymi hitami w dużych rozgłośniach radiowych (“Bez Ciebie“). A znajdziemy tu więcej piosenkowych, przyzwoicie wyprodukowanych kawałków, które na stałe mogą być utożsamiane z wokalistą (“Chciałbym”). Nieźle wypada też współpraca artysty z Sound’n’Grace (“Kto tam jest?“). Dawid nie boi się też poruszać tematów bardziej osobistych, które starannie zostały ułożone w takiej przestrzeni muzycznej (“Cześć“).

Ten album to najlepsze, co mogło przytrafić się na ten moment Dawidowi Kwiatkowskiemu. Inną kwestią jest, czy te utwory przetrwają próbę czasu. Dzisiaj można jednak śmiało powiedzieć, że tak dobrze dopasowanych kompozycji do jego wokalu i osobowości, nigdy wcześniej nie dostaliśmy. Znacznie dojrzalszy artysta zasługuje na dobre piosenki, które umiejętnie balansują na granicy przystępności i czegoś znacznie bardziej angażującego. Elegancko.

Łukasz Dębowski

 

Leave a Reply