26 listopada na wszystkich platformach streamingowych pojawiły się piosenki Wojtka Sarneckiego, które nie zmieściły się na jego debiutancki album “Toward Not Caring”. Cały projekt nazywa się “BENIGN NEGLECT”, a pierwszej parze b-sidów będących jego częścią towarzyszy podtytuł “LOVE”.
Recenzja EP “Benign Neglect: Love” (2021)
Jeżeli ktoś zna debiutancki album Wojtka Sarneckiego zatytułowany „Toward Not Caring”, ten wie, że artysta nie ograniczał się, co do ilości repertuaru. Dostaliśmy sporą porcję materiału, co w dzisiejszych czasach jest rzadkością. Teraz okazało się, że to nie wszystko, co Wojtek stworzył, nagrywając swoją pierwszą płytę. Wiele z kompozycji nie zmieściło się na nią, więc mamy swego rodzaju intrygującą kontynuację w postaci projektu „Benign Neglect”, z podtytułem „Love”.
Projekt, o którym mowa, składa się z tworzących pary b-sidów. Póki co w serwisach cyfrowych pojawiły się dwa utwory – „S.O.M.H” i „Involuntary Histrionics”, noszące wyraźne znamiona, które można przypisać pierwszej płycie. Są one zbliżone do tamtego materiału poprzez charakterystykę i umiejętność rozbudowania na pozór prostej formy artystycznej bogatym instrumentarium. W naturalny sposób nawiązują one do tego, co już mogliśmy znaleźć na debiucie, choć Wojtek do każdej kompozycji podchodził indywidualnie, dzięki czemu, żaden utwór nie jest kopią tego, co mogliśmy wcześniej usłyszeć.
Zaskoczenie wynika więc nie z technicznych zabiegów, które zaszczepiono nagrywając je w takiej formie, ale z pomysłów wykorzystanych przez artystę przy ich tworzeniu (oczywiście przy ponownym udziale Patricka Multana). Stąd nieco lżejszy, otwarty charakter piosenki „S.O.M.H” (rozszyfrowanie tytułu pozostawiam słuchaczowi), rozwijający się w nieoczekiwanym kierunku. To także bardziej przystępny, może nawet przebojowy utwór, choć idący w stronę około rockowej szlachetności. Kompozycja rozpoczyna się basowym pulsem, by następnie rozbudzić ciekawość czytelną dla muzyki alternatywnej gitarową zadziornością, nieco “przydymioną” wokalem Sarneckiego. Artysta niezmiennie łamie schematy i jeśli utwór staje się zbyt piosenkowy, natychmiast wprowadza do niego elementy, które robią małe zamieszanie. Ten kawałek przy okazji tętni emocjami, podkreślającymi jakiś niepokój chwili, bo tekst wydaje się bardzo osobisty.
Wszystko jednak trzyma się pewnych założeń, a tym samym staje się klimatycznym zebraniem w całość kilku niestandardowych brzmień. Druga propozycja „Involuntary Historionics”, to niemniej wciągająca historia, bardziej spójna jako kompozycja składająca się z określonych dźwięków. Końcowa część jednak zaskakuje zdejmowaniem ciężaru z formy muzycznej, ale nie zanikającej do końca rytmiki perkusyjnej, będącej jej ożywczym elementem. Od strony muzycznej propozycja wydaje się bardziej stonowana, choć tak naprawdę żywotności dodaje jej rockowa wieloznaczność. Poruszają więc narkotycznie rozciągnięte brzmienia schowanych w tle gitar oraz zaśpiewy dwugłosowe. Utwór także bazuje na głębszym przekazie ukrytym w tekście, który istnieje w każdym momencie płynności tak zdefiniowanej muzyki.
Zwykle odrzuca się z płyty piosenki, które z jakiegoś powodu wydają się dla artysty słabsze lub nie pasują do koncepcji tworzącej jakąś całość. Nie w tym przypadku. Jak się okazuje, Wojtek Sarnecki stworzył więcej materiału, z którego może być dumny, nie traktując go jako gorszą część, tego co już mogliśmy poznać na jego debiutanckim albumie. To istniejąca na jednym poziomie zaangażowania i emocjonalności forma artystyczna, mająca siłę bycia na równych prawach, co „Toward Not Caring”. Warto więc docenić, a przede wszystkim dać się ponieść tym dwóm utworom. „Benign Neglect: Love” można potraktować też jako preludium do zapoznania się na nowo ze wspomnianym albumem. Może też być dobrą zachętą dla tych, którzy nie mieli wcześniej okazji zaznajomić się z twórczością artysty.
Łukasz Dębowski
*****
“BENIGN NEGLECT: LOVE” dostępny jest w serwisach cyfrowych:
https://ffm.to/benginneglectlove
Jedna odpowiedź do “Wojtek Sarnecki – “Benign Neglect: Love” [RECENZJA]”