Dariusz Kozakiewicz świętuje 70. urodziny i jubileusz 50. lat pracy artystycznej. Z tej okazji 1 października ukazał się specjalny album artysty. Zachęcamy do zapoznania się z naszą recenzją płyty „Krokodyl”.
fot. okładka płyty
Recenzja płyty „Krokodyl” – Dariusz Kozakiewicz (Agencja Muzyczna Polskiego Radia, 2021)
Jak świętować to z przytupem. Aż dziwne, że taka płyta ukazała się dopiero teraz. Album „Krokodyl” to swego rodzaju podsumowanie działalności wybitnego gitarzysty Dariusza Kozakiewicza. Od Perfectu do Breakoutu, a są na tej płycie też zaskakujące niespodzianki.
Dariusz Kozakiewicz od jakiegoś czasu kojarzony był głównie z Perfectem, stąd znalazło się na tym wydawnictwie wiele propozycji tego zespołu. To z nimi zagrał mnóstwo koncertów, ale nagrał też kilka znaczących albumów. Skomponował m.in. pożegnalny utwór grupy – „Głos” (niestety zabrakło go na tej płycie).
Dorobek artysty wypełnia jednak mnóstwo innych projektów i kompozycji stworzonych dla wielu wykonawców. Przekrój tej twórczości został zebrany na podwójnym albumie, ale niestety nie znalazły się na nim wszystkie ważne dokonania kultowego już gitarzysty. Jak twierdzi wydawca: „to wydawnictwo jest kompromisem”. Zgoda. Nie wszystko mogło się tutaj zmieścić. Dlatego próżno szukać nagrań zespołu Jajco i Giganci, Plugawy Anonim, czy utworów Zdzisławy Sośnickiej i Haliny Frąckowiak.
Z tych najbardziej zaskakujących pojawiły się za to kompozycje stworzone z Air Condition (muzyka – Zbigniew Namysłowski) i jazzowym Świadectwem Dojrzałości (wersja live „Hulaj dusza”). Ciekawostką jest, że w tym samym czasie ukazał się również album z okazji… 50 lecia pracy artystycznej Jana Borysewicza. Drogi obu gitarzystów także się łączyły, a świadczy o tym świetny utwór „Choćby nie wiem co”, skomponowany przez Borysewicza do słów Roberta Gawlińskiego (duet wokalny Panasewicz & Gawliński). Dużo miejsca znalazło się też dla twórczości zespołu TEST, z którym Kozakiewicz nagrywał w latach 70. utwory, w tamtym czasie pionierskie jeśli chodzi o mocniejsze brzmienia. Już wtedy mogliśmy usłyszeć jakim kunsztem, ale też wyobraźnią twórczą odznaczał się nasz jubilat („Żółw na Galapagos”).
Dostaliśmy też cztery kawałki nagrane z Breakoutem (z kultowej płyty „Blues”). Należy też zwrócić uwagę na wybitne kompozycje, które Dariusz stworzył dla innych artystów. Znalazło się na tej płycie miejsce dla piosenek Natalii Sikory (m.in. niezwykle porywający numer „W ogniu”), ale też Patrycji Markowskiej (z krążka nagranego z Grzegorzem Markowskim). I tu okazuje się, że mistrz jest także kreatorem klimatu („Coraz mniej”). Na końcu drugiego albumu znalazł się jednak zaskakujący prezent, a mianowicie w pełni premierowy, stonowany kawałek, w którym Dariusz zdecydował się… zaśpiewać. Warto sprawdzić efekt końcowy.
Nie trzeba nikogo przekonywać, że Dariusz Kozakiewicz jest wybitnym kompozytorem i gitarzystą. O tym świadczy nie tylko bogaty repertuar, ale też umiejętność zobrazowania własnego indywidualizmu poprzez to, co robił. Niepowtarzalny styl świadczy o wyjątkowości, ale też ponadczasowości jego dokonań w różnych projektach muzycznych. Przy okazji jest zawodowcem, którego talentem mógłby obdzielić niejednego artystę światowej sławy. Jego geniusz często wyprzedzał to, co mogliśmy usłyszeć na polskim rynku muzycznym. Teraz przyszedł czas, żeby to on wyszedł przed szereg. Album „Krokodyl” pokazuje, że jego poczynania artystyczne przez 50 lat nigdy nie były przypadkowe. Wszystkiego najlepszego Mistrzu.
Łukasz Dębowski
Jedna odpowiedź do “Dariusz Kozakiewicz – Krokodyl” [RECENZJA]”