Największy polski festiwal tego roku stał się faktem. Fest Festival odbywający się w dniach 11-14 sierpnia na terenie Parku Śląskiego już pierwszego dnia zgromadził na swoim terenie masę osób zainteresowanych przeżywaniem muzyki w formie koncertowej. Trzeci dzień zgodnie z przewidywaniami zgromadził na terenie festiwalu najwięcej uczestników.
Wielu wprawdzie przyjechało dopiero w piątek do Chorzowa, lecz bardzo szybko poczuli ducha głośnej muzyki i dobrej zabawy. Tak naprawdę prawdziwa uczta rozpoczęła się o 20:00 występem Kayah & Bregović, którzy swoimi bałkańskimi klimatami rozruszali dosłownie każdego, kto tylko znajdował się w okolicach Main Stage.
fot. materiały prasowe
To święto muzyki nie obyłoby się właśnie bez rodzimych artystów, którzy swoją obecnością urozmaicili, a nawet często zagrali pierwsze skrzypce względem zagranicznej sceny. Drugi dzień pozwolił na dobre zatracić się w festiwalowym klimacie, lecz to trzeci dzień zrobił z terenu Parku Chorzowskiego jeden wielki dance club. Uczestnicy nie mogli cierpieć na brak różnorodności z serwowanych gatunkach muzycznych, bo nawet przez główną scenę przewinęli się tego dnia Ralph Kamiński, Kayah & Bregović, Mata i Paul Kalkbrenner. Z tych wszystkich występów my wybraliśmy dla Was trzy najlepsze polskie koncerty trzeciego dnia, które pokazały jakość i dobrą kondycję polskiej sceny koncertowej.
3. Tymek
Żonglujący co rusz to nowymi stylami Tymek na Fest Festivalu zagrał naprawdę dobry koncert. Jako jeden z nielicznych raperów miał na swojej scenie klasycznych muzyków i żywe instrumenty. Pojawiły się klawisze, perkusja i gitara basowa. Większość utworów zagranych przez Tymka znacznie różniła się od tych, które wcześniej pojawiły się w sieci. Zespół przearanżował kompozycje, aby znaleźć w nich miejsce na żywe instrumenty, a przy tym nie zgubić klimatu towarzyszącego poszczególnym płytom. Muzycy uraczyli publiczność utworami z krążków “FIT”, “Klubowe”, “Piacevole”, ale także mających właśnie wczoraj premierę “Popularnych”. To nie koniec. Pojawiły się także nieopublikowane jeszcze utwory, które pojawią się na wspólnej płycie Tymka z Wojtkiem Urbańskim (z zespołu Rysy) zapowiedzianej przez artystę na styczeń/luty 2022 roku.
2. Mery Spolsky
Tykająca bomba zaraźliwej energii eksplodowała trzeciego dnia na scenie Arena Stage. Mery już jakiś czas temu przyzwyczaiła nas do energetycznych koncertów, które łączą w sobie chwytliwe teksty i muzykę elektroniczną. Piosenkarka połączyła odświeżone kawałki z kilkoma, które znamy w pierwotnej formie. Był to trafiony zabieg, gdyż pozwolił słuchaczom poznać nowe wersje utworów, ale także zaznajomić się z aktualnymi koncertowymi wersjami. Na pewno nie był to najliczniejszy koncert pod względem uczestników, lecz swoją energią Mery wprawiła w ruch każdego, kto tylko znajdował się w pobliżu. Występ był jak najbardziej udany, z czego artystka może być dumna, gdyż jak sama wspomniała był to jej największy koncert tego roku.
1. Żabson
Tego dnia nie miał sobie równych. Mimo tego, że jego koncert nakładał się częściowo z występem Maty to nie przeszkodziło Żabie zrobić show na miarę największego festiwalu w Polsce. Było pogo, skakanie w tłum, imprezowe numery, ale momentami pojawiły się bardziej stonowane momenty jak np. “Obok” czy “Bez emocji”. Artysta wyraził także swój polityczny sprzeciw kawałkiem “Młody Boss” co znacznie pobudziło publiczność wzruszoną ostatnimi wydarzeniami. Żabson pokazał także, że potrafi przekazywać wartościowe treści swoim słuchaczom.
Jego koncert pokazał też jak dużo znaczy dobry hypeman. Znaczna część raperów występujących na tegorocznym festiwalu miało ich po prostu słabych, a jeśli nie słabych to zwyczajnie nie zgranych za bardzo z głównym artystą. Często nie trafiali w bit, krzyczeli bez energii, nie w rytmie czy starali się pobudzać publikę, ale z głosu wyczuć można było, jakby sami w to nie wierzyli. Żabson zrobił to po prostu na 100%. Koncertów z taką energią powinno być więcej na letnich festiwalach.
Mateusz Kiejnig