Największy polski festiwal tego roku stał się faktem. Fest Festival odbywający się w dniach 11-14 sierpnia na terenie Parku Śląskiego już pierwszego dnia zgromadził na swoim terenie masę osób zainteresowanych przeżywaniem muzyki w formie koncertowej.
fot. Michał Murawski
To święto muzyki nie obyłoby się bez rodzimych artystów, którzy swoją obecnością urozmaicili, a nawet często zagrali pierwsze skrzypce względem zagranicznej sceny. Pierwszy dzień świetnie wprowadził festiwalowiczów w klimat wydarzenia. My wybraliśmy dla Was trzy najlepsze polskie koncerty pierwszego dnia, które pokazały jakość i dobrą kondycję polskiej sceny koncertowej.
3. Daria Zawiałow
Promująca swój najnowszy krążek “Wojny i Noce”, Daria zaprezentowała w chorzowskim parku swoje najbardziej znane utwory jak i te, które pozwolą poczuć klimat jej czerwcowego wydawnictwa. Nie zabrakło takich hitów jak “Malinowy Chruśniak”, “Hej Hej!” czy “Szarówka”, przy których publiczność bawiła się najlepiej, lecz jak przystało na koncert promocyjny pojawiły się też utwory takie jak tytułowe “Wojny i Noce”, “Oczy – Polaroidy” czy “Żółta Taksówka”. Przy okazji koncertu artystka poinformowała nas także o zdobyciu podwójnej platyna za album “Helsinki”. Gratulujemy!
2. Baasch
Swoim występem zaspokoił niejednego fana ambitnej elektroniki. Baasch, jak mało kto potrafił wprawić z taneczny ruch masę osób znajdujących się pod sceną. Artysta zagrał w większości kawałki z polskojęzycznej “Nocy”, wydanej rok temu, które okrasił pojedynczymi utworami z “Grizzly Bear With A Milion Eyes”. Wokalista doskonale czuł się na scenie, a jego dobra energia okazała się zaraźliwa i szybko zawładnęła publicznością. Baasch pokazał, że alternatywna elektronika ma się w Polsce jak najlepiej, a dobrze napisane teksty w języku polskim stanowią potężną broń koncertową. Mimo, że jego występ nie zgromadził największej ilości ludzi pod sceną, tak można tylko rzec, że reszta festiwalowiczów może nam tylko pozazdrościć obecności na takim koncercie.
1. Rasmentalism
Kamil „Ment” Kraszewski i Arkadiusz „Ras” Sitarz to prawdziwi specjaliści od festiwalowych występów. W pełnym składzie uzupełnionym przez jeszcze jednego muzyka i dwie wokalistki dali show, którego każdy z nas potrzebował. Zwłaszcza w pierwszy dzień, żeby poczuć ducha Festa. Świetny kontakt z publicznością to tylko jeden aspekt wpływający na mój zachwyt tym koncertem. Muzycznie ciężko jest się do czegoś przyczepić. Zespół zagrał utwory z “Geniusza” czy “Tango”, ale też z płyt “1985”, “Wyszli Coś Zjeść” i Za Młodzi na Heroda”. Każdy z przybyłych mógł znaleźć coś dla siebie. Oldschoolowe numery zręcznie zostały przeplecione z tymi nowszymi, a najbardziej poruszały kompozycje, które ukazały się w 2018 roku na płycie “Tango”. Sam występ znacznie się przedłużył, co artystom jak i słuchaczom było na rękę. Gorzej z organizatorami przedsięwzięcia. Jednak Rasmentalism ogłosił koniec działalności, więc o wyciągnięciu konsekwencji nie będzie mowy. No najwyżej organizatorzy nie zaproszą ich za rok na Festiwal, ale przecież i tak zespół nie będzie już wtedy funkcjonował.
Mateusz Kiejnig