„Najważniejsze, że coś zostanie dla potomnych” – STYL I STYKA [WYWIAD]

“Nie to samo” to najnowszy album projektu STYL I STYKAMelnyGober i Dj Gondek połączyli znów swoje siły i po latach powrócili z nową energią. Efektem tego jest płyta, która ukazała się pod naszym patronatem medialnym. Z tej okazji zadaliśmy zespołowi kilka pytań nie tylko na temat nowego albumu.

fot. materiały prasowe

Jak to się stało, że znów zaczęliście razem współpracować, czego efektem jest nowy album „Nie to samo” składu STYL I STYKA?

Po ostatnim albumie, który nagraliśmy razem w pełnym składzie, czyli „Honor Ponad Hajs”, mimo wszystko cały czas współpracowaliśmy muzycznie, przy okazji pojedynczych kawałków i w różnych projektach.

Jakby nie było, ta muzyczna nić porozumienia cały czas tutaj była i chyba pozostawało to jedynie kwestią czasu, kiedy nagramy znów całą płytę jako STYL I STYKA. Poza tym i chyba przede wszystkim, nasz skład to po prostu trójka dobrych ziomków więc nie mogło być inaczej. W międzyczasie powstały nasze solowe albumy, klipy, książki, dogrywki do naprawdę wielu projektów, ale to wszystko można streścić jednym słowem – sztuka. Cały czas to robimy i na pewno powstanie jeszcze nie jeden wspólny projekt. Także sprawdzajcie wszyscy nasze wspólne i solowe rzeczy, bo jest w czym wybierać, jest tego sporo i to same sztosy :)))

Każdy z Was robi wiele różnych rzeczy. Jak udało Wam się znaleźć ponownie wspólny język artystyczny? Czy dużo czasu potrzebowaliście, żeby się na nowo dotrzeć i znaleźć wspólny punkt dla Waszych pomysłów?

Tak, zajmujemy się przede wszystkim własnymi projektami, jednak wciąż łączy nas coś co jest dla nas bardzo ważne i mimo upływu lat nadal bardzo nas kręci. Oczywiście jest to hip-hop. Ta muzyka i cała kultura potrafi bardzo jednoczyć i inspirować. Kiedy gdzieś jesteśmy i usłyszymy dobry bicik, bardzo często od razu z miejsca pojawiają się pomysły na nowe nagrania. Tak było chyba też w przypadku tej płyty. Pojawiła się muzyczna chemia, którą m.in. obrazuje okładka albumu i tak powstały numery, które zapełniły krążek.

 

fot. okładka płyty

Czy przy nowej płycie współpracowaliście na podobnych zasadach, co kiedyś? Czy każdy z Was jest odpowiedzialny za jakąś część nowego projektu, czy razem pracowaliście nad wszystkimi nowymi kawałkami?

Tym razem przebiegło to trochę inaczej, gdyż producentami na poprzednich albumach byli głównie Gober i Dj Gondek. Album „Nie to samo” jest pod tym względem inny, gdyż bitami zajęli się różni producenci. Dj Gondek stworzył dwa podkłady, a Gober pozostał producentem wykonawczym.  Z tekstami było tak, że Gober z Melnym proponowali sobie tematy i bity i tak to poszło. Jeśli spodobało się to drugiemu, to dopisywał swoją zwrotkę i się dogrywał i tak lecieliśmy z tematem. Gondziu doprawił to jak zwykle bardzo konkretnymi skreczami, a potem jeszcze wszystko zmiksował, zmasterował i wyszedł sztosik. Czymś dla nas nowym jest również to, że cały album nie pojawił się na naszych youtubach, ale u Piha. Jest on legendą rapowej sceny, zawsze go ceniliśmy i fajnie że tak się stało, a przy okazji jest to też dla nas ciekawe promo.

Czy wszystkie nowe utwory to premierowy materiał? A może znalazły się na nim starsze kawałki, które wyciągnęliście z szuflady, bo stwierdziliście, że z jakichś powodów są wartościowe?

Wszyściutkie utwory są premierowe i nie było tam żadnej szuflady, choć jest to coś, co się i u nas zdarzało lecz nie tym razem. Kawałki mogą tak brzmieć, jak byśmy nagrali je już dawno i jest to właśnie fenomen tego albumu, że udało nam się osiągnąć ten efekt, mimo wszystko wnosząc w nich jakąś świeżość. Kilka numerów odpadło przy selekcji, więc może one trafią do szuflandii na jakiś czas 🙂

Na czym według Was polega dzisiejsza siła projektu STYL I STYKA, a także wartość albumu „Nie to samo”?

Właśnie ten klasyczny styl i efekt, który osiągnęliśmy jest chyba największym atutem tej płyty. Ta nuta przywołuje reminiscencje do lat 90-tych i wyszło to bardzo dobrze. Najbardziej nas jara to, że takie właśnie było założenie, żeby nagrać to jak najbardziej klasycznie. Udało się to i jest się z czego cieszyć, tym bardziej, że wielu naszych odbiorców też to bardzo docenia. Siłą naszej ekipy jest to, że mamy w tej grze już naprawdę spore doświadczenie i odkąd zaczęliśmy to robić, nie zatrzymaliśmy się nawet na moment i wciąż się w tym rozwijamy. Najważniejsze dla nas jest to, żeby się tym bawić. Potrafimy eksperymentować z różną muzyką i podgatunkami rapu, co słychać na naszych solowych płytach i indywidualnych projektach. Jara nas to i to robimy, lecz mimo wszystko cały czas tkwi w nas duch tej klasyki czego dowodem jest właśnie nasz najnowszy album.

Za produkcję nowego materiału odpowiada wielu producentów. Jak udało Wam się zachować spójność tego albumu, pomimo wielu różnych osób, którzy z Wami współpracowali?

To chyba przez to nasze założenie, żeby utrzymać to w takim klasycznym stylu. Odbywało się to bardzo spontanicznie, ale zwykle wygląda to tak, że dostajemy od danego producenta całą paczkę, gdzie jest kilka, kilkanaście a czasem i kilkadziesiąt podkładów. Nastawialiśmy się na to żeby szukać takich starych styli w tempie od 80 do 100 uderzeń na minutę. No i wybieraliśmy, co w takich klimatach najbardziej wpadało w ucho i do czego rodził się jakiś pomysł na temat kawałka, bo też często tak jest.  Odrzucaliśmy albo zostawialiśmy na inne projekty bity, który były zbyt nowoczesne. Dj Gondek w ten sposób też zmontował swoją muzykę i wszystko się pięknie zgrało.

Niezła akcja przydarzyła się też przy utworze pt. „Banita”, ponieważ tuż przed premierą albumu okazało się, że przez przypadek podkład, który tam został wykorzystany, znalazł się już na płycie Lukasyno, do którego dograli się też Ero i Peja, a  nazywa się „Zanim”. Zostało tak mało czasu, a my na bank musieliśmy się z tym jakoś uwinąć, tym bardziej, że tracklista była już udostępniana wcześniej i wszystko musiało się zgadzać. Nawet na froncie okładki można zobaczyć, że jest na niej 12 tracków i tak właśnie musiało być. Oryginalny producent nie miał już czasu, żeby to zrobić tak szybko, więc próbowaliśmy sami to ogarnąć. Gober z Dj-em Gondkiem próbowali zrobić pod to nowe bity, jednak nie było to łatwe. W końcu udało się znaleźć rozwiązanie, a mianowicie Dj Gondek wyszukał wśród swoich gotowych podkładów, kilka takich, które bardzo przypasowały się do utworu. Między dwoma z nich totalnie nie mogliśmy się zdecydować. Pasowały i tempem i brzmieniem i stylistyką. Ostateczny wybór okazał się strzałem w dziesiątkę i naprawdę trudno się zorientować, że kawałek „Banita” to tak naprawdę remix. Wyszło to świetnie.

Czy tytuł płyty w jakiś sposób odnosi się do jego zawartości? Czy sugerujecie w ten sposób, że pomimo oldschoolowego klimatu, ten album jest Waszym nowym rozdziałem? Czy w ogóle można łączyć w jakiś sposób nowe kawałki, z tym, co robiliście wcześniej?

Tak, to dobre i w sumie trafne pytanie bo to jak najbardziej nowe etapy w naszych życiach. Od wspólnego, ostatniego projektu minęło już 10 lat, upłynęło wiele zim, więc mieliśmy czas aby się zmienić. Nasz album „Nie to samo” brzmieniowo kojarzy się z minioną już epoką, ale tematy są bardzo aktualne i dotyczą tego co jest teraz. Numer „Dwudziestelata” jest tego dobrym przykładem. Ostatnie czasy przyniosły coś zupełnie nowego całemu światu i to już nie to samo, co kiedyś. Można więc znaleźć tu wiele wątków dlaczego ten album właśnie tak się nazywa.

W tytułowym utworze „Nietosamo”, również bardzo dosadnie zawarty jest sens tej nazwy. Oczywiście te numery można łączyć z tym co robiliśmy wcześniej bo lubimy obracać się właśnie w takich klimatach, jak wydźwięk tej płyty, a już najbardziej jako cały skład. Przypominają one np. takie numery jak „Czym jest klasyk”, albo „Dżoinciwo”, czy też „Na Wyspach”.  Cała ta płyta jest w sumie swego rodzaju hołdem do tego co robiliśmy wcześniej i można to dobrze zobaczyć w naszym filmie „Powrót Stylistyki”, który jest dostępny na YouTube na kanale Stylistuff. Mimo wszystko jednak, jeśli chodzi o aspekt życia – to co było już nie wróci! To już nie to samo. Trzeba lecieć do przodu!

 

Pierwszym singlem promującym ten album został kawałek „Dwudziestelata”. Czy wydał się on Wam najbardziej reprezentatywny dla całej płyty, że wybraliście go na singiel?

Tak, ten kawałek jest jednym z naszych ulubieńców na płycie. Żywiołowy, mocny i taki miejski bit – to zawsze była nasza stylówa. Właśnie takie numery, gdzie jest wiele energii, chyba najbardziej pasują na single. Tytuł numeru również przypasił do całokształtu albumu, gdyż mówi jasno, że to już nie to samo co kiedyś. Zaczęła się nowa dekada, a wraz z nią nowe rzeczy, nowe wyzwania, nowa STYL I STYKA. Nawiązuje, też trochę do lat dwudziestych poprzedniego wieku, a nie ukrywając można z nich wynieść wiele artystycznych inspiracji, co również widać na okładce i w teledysku. Był nawet pomysł, żeby tak nazwać płytę, lecz ostatecznie i mega trafnie wygrało „Nie To Samo”. Z klipu jesteśmy bardzo zadowoleni, za co dziękujemy całej ekipie z EyezoneStudio, oraz Matysowi.

Premierowe utwory wyraźnie nawiązują klimatem do hip-hopowych korzeni. Czy to znaczy, że nowe projekty i współcześni raperzy nie bardzo Wam odpowiadają? Czego nie lubicie we współczesnej muzyce hip-hopowej?

To zupełnie nie tak. Jaramy się najróżniejszą muzyką. Tą najbardziej nowoczesną też jak najbardziej, bo sami ją również robimy. Trapy czy drille i to czemu jeszcze nawet nie nadano nazwy nie jest nam obce 🙂 To czysta zabawa formą i byłoby to dla nas nudne aby ograniczać się przy jednym stylu. Jest bardzo dużo nowych i fajnych rzeczy, ale oczywiście też sporo słabizny, gdzie kuleje poziom czy tematyka, no ale zawsze tak było jest i już raczej będzie. Takie hip-hopowe korzenie, raczej już zawsze będą dawały o sobie dawać znać. To można porównać z muzyką jazz czy rock, w tych gatunkach też jest wiele odmian czy nurtów, lecz mimo wszystko jest ten główny rdzeń, który zawsze będzie brzmieć dobrze i  ludzie będą do tego wracać.

Dosyć nietypowo podeszliście do promocji tego albumu, bo w pierwszej kolejności udostępniliście go na YouTube. Dopiero za kilka dni ukaże się jego forma fizyczna. Skąd taki pomysł?

Ogólnie było tak, że zastanawialiśmy się czy w ogóle wydawać ten album w fizycznej formie, bo wiadomo że już teraz, spora większość i tak tego słucha z netu. No ale, że to tak fajnie wszystko wyszło i jednak trochę osób o to pytało, zdecydowaliśmy się wydać limitowaną edycję, więc kolekcjonerzy mogą się zgłaszać 🙂 No i ta klasyczna stylówa też zasługiwała na to aby znaleźć się na fizykach. Part zmontował też naprawdę fajną okładkę więc szkoda by było gdyby pozostała tylko w formie cyfrowej. A w przyszłości może i puścimy to na winylu, bo czemu nie 🙂 Tak album fizyczny już na dniach i można go będzie zamawiać ze stronywww.stylistuff.net, gdzie można sprawdzać nasze projekty i znaleźć wiele innych ciekawych rzeczy.

Co byłoby dla Was miarą sukcesu jeśli chodzi o ten album? I jakie są Wasze dalsze plany? Czy można spodziewać się kontynuacji tego projektu?

Tak naprawdę to chyba nic :))) Szczerze mówiąc nie nastawialiśmy się na to, że ta płyta zrobi jakieś większe zamieszanie. Najważniejsze, że jest i coś zostanie dla potomnych. Kochamy to robić, a to uczucie spełnienia po dokończonym projekcie jest mega dopem do dalszych działań na różnych frontach. Naprawdę nie ma to jak dobre hobby i tak to traktujemy, a jak ktoś to zauważa i też się tym jara, poprawia mu to nastrój i rozwala głośniki… To jeszcze lepiej!

 

Styl i Styka – “Nie to samo” [RECENZJA]

Jedna odpowiedź do “„Najważniejsze, że coś zostanie dla potomnych” – STYL I STYKA [WYWIAD]”

Leave a Reply