Lunatic Soul – „Through Shaded Woods” [RECENZJA]

Nasz ocena

Lunatic Soul to solowy studyjny projekt muzyczny za którym stoi Mariusz Duda, polski muzyk, wokalista i multiinstrumentalista, lider progrockowego Riverside. 13 listopada 2020 ukazał się jego najnowszy, siódmy album zatytułowany “Through Shaded Woods”, który poddaliśmy ocenie w naszej dzisiejszej recenzji.

fot. okładka płyty

Recenzja płyty „Through Shaded Woods” – Lunatic Soul (Mystic, 2020)

Nowa płyta Lunatic Soul zatytułowana „Through Shaded Woods” jest jak dobra książka. Posiada początek, szybkie rozwinięcie pomysłów i przygasające zakończenie, które ma jeszcze swój ciąg dalszy na wydaniu specjalnym, do którego dołączono drugi krążek z trzema dogłębnie poruszającymi utworami.

Mariusz Duda, lider Riverside, nie próżnował przez ostatni rok. Obok pojawiających się pojedynczych utworów, nagrał podszyty elektroniką album solowy, a teraz przywrócił swój kolejny projekt, jakim jest Lunatic Soul. Duża ilość muzyki, którą dostaliśmy od artysty nie wpłynęła na szczęście na niższą jakość, którejś z jego działalności. Wręcz przeciwnie, te utwory wydają się jednym z ciekawszych, a może nawet najlepszym zestawem kompozycji w dotychczasowej działalności Mariusza pod tym szyldem.

Warto dodać, że wszystkie ślady instrumentów zostały nagrane przez Dudę, a te zostały stworzone niemal wyłącznie na instrumentach akustycznych. Stąd nie znajdziemy tu żadnych sztucznych dodatków, które miałaby podkoloryzować brzmienie. Całość została oparta na żywych, w pełni naturalnych dźwiękach, które budują ujmujący klimat tej płyty. Przy okazji artysta okazał się po raz kolejny niesamowicie sprawnym melodykiem. Materia dźwiękowa nie ma nic wspólnego z popową wtórnością. Charakteryzuje się ona totalnie obezwładniającą lekkością budowania głębokiego nastroju. Zapewne wykracza ona poza słowiańską wrażliwość, a ta obezwładnia chociażby w zamykającym, spokojniejszym utworze „The Fountain”.

Wokal przypomina chwilami nawet… Mortena Harketa z zespołu A-ha, choć oczywiście nie należy tego zestawienia (dla niektórych niefortunnego) traktować w dosłowny sposób. Chodzi raczej o pokazanie rozpiętości muzycznej na tej płycie, gdzie artysta potrafi pokazać się z wielu, czasem niezwykle zaskakujących stron. Ze Skandynawią można połączyć ten album z innego powodu. Na wszystkie rozbudowane kompozycje składają się elementy wykraczające daleko poza jakiekolwiek granice. Mariusz pokazuje drogę idącą z mroku w stronę światła, pełną chłodu płynącego właśnie z północy.

Całość wyłania się z wytrawnie prezentującego się folku, dodatkowo pogłębionego rockową energią. Pojawiają się też elementy szamańskiej rytmiki, wieloznacznie nakładanych partii muzycznych i wokalnych, przynoszących efekt duchowego odrealnienia. Różne materie muzyczne zderzają się ze sobą nie tylko w porywającym „The Passage”, gdzie pojawia się też progrockowa dynamika. To co się dzieje natomiast na drugiej płycie, szczególnie w niemal 28 minutowym „Trasition II” trudno opisać w kilku słowach. Ten utwór można uznać za udane podsumowanie i afektację (w rozumieniu silnych przeżyć) dotychczasowych działań w ramach tego projektu.

To piękna, zaskakująco rozwijająca się muzyczna rozprawka, która bez ogromnego zaangażowania emocjonalnego i głębokiej świadomości twórczej Mariusza Dudy, nigdy nie mogłaby powstać. Lunatic Soul przy prostych, naturalnych rozgrywkach i duchowych namaszczeniach rdzennym folkiem, wygrywa albumem „Through Shaded Woods” na każdej płaszczyźnie. To płyta, którą trzeba celebrować.

Łukasz Dębowski

 

Jedna odpowiedź do “Lunatic Soul – „Through Shaded Woods” [RECENZJA]”

Leave a Reply