“Piosenki” Łukasza Gorczycy są kontynuacją płyty “Gorczyca i Przyjaciele”. Na albumie usłyszymy wielu interesujących gości, to jest m.in. Lorę Szafran, Arka Kłusowskiego, Szymona Pejskiego i Keitha Thompsona. Poznajcie naszą recenzję tego wydarzenia.
Recenzja płyty „Piosenki” – Gorczyca (2020)
Album „Piosenki” Łukasza Gorczycy to zestaw lekkich, na swój sposób nośnych utworów, opartych na solidnym warsztacie kompozytorskim i realizacyjnym. Dzięki gościom można uznać ten projekt jako kontynuację pierwszej solowej płyty z 2016 roku („Gorczyca i Przyjaciele”).
Być może Gorczyca jest dla niektórych wciąż artystą anonimowym, a przecież muzyk wziął udział w nagraniu kilkunastu płyt, a także współpracował z artystami z najrozmaitszych gatunków muzycznych. To on zagrał wiele koncertów z samym – uwaga – Leonem Hendrixem (synem Jimi Hendrixa). Zwraca więc uwagę jego warsztat gitarzysty, ale przecież Łukasz jest też świetnym aranżerem i producentem muzycznym. Potwierdza to chociażby ten album, który od strony realizacyjnej jest wydarzeniem na wysokim poziomie.
Nie znajdziemy na tej płycie jednak popisów gitarowych, ani niezwykle rozwiniętych kompozycji. Muzyk postawił na ujmującą prostotę, komponując na pozór niezobowiązujące, a przy tym po prostu dobre piosenki. Tak czytelnie zaprezentowana warstwa muzyczna nie świadczy o mało angażujących utworach. Bo przecież ich siła uwidacznia się w rzetelnym zagraniu całości i błyskotliwych tekstach.
Do tego ciekawostką jest zaproszenie wielu gości, którzy wzbogacili ten album wokalem, a także własnym zaangażowaniem i charyzmą. Pojawili się więc artyści nie tylko z Polski – jednym z nich jest brytyjski muzyk i wokalista Keith Thompson. Jego udział wyraźnie zaznaczył się w jednym z ciekawszych momentów na płycie, czyli utworze „Evergreen”. Natomiast stęsknieni za głosem Lory Szafran usłyszą ją w pogodnym numerze „Z kosmosu pies”. A zaskoczeń tu więcej, bo już w otwierającym „Paradise” pojawia się oryginalny i wciąż za mało doceniony głos Arka Kłusowskiego. On potrafi wykręcać wokalnie najbardziej nieoczywiste kawałki. A jaki w tym utworze jest groove! Na płycie znalazły się też bardziej radiowe piosenki, do których należy „Kto się boi ten znika” z ciepłym wokalem Szymona Pejskiego.
To żywe piosenki, porywające w swej skromności i niedzisiejszym podejściu do komponowania. Dla kogoś ten album może być nieco archaiczny, bo Gorczyca nie posiłkuje się nowoczesnym podejściem do piosenki. Muzyk stawia na kompozycje w bardziej klasycznej formie. To też projekt eklektyczny. Poszczególne utwory noszą w sobie znamiona wielu gatunków muzycznych. Przenika się w nich soulowa swoboda, gitarowa nostalgia za klasycznym brzmieniem gitar, odrobina żywego funky, popu, a nawet motyw lekko jazzujący (piękna forma zamykającej kompozycji „Ciepło, miękko, dobranoc”).
Może tylko czasem jest za mało porywająco, ale to wynika z prostoty tych utworów, którym nie można jednak odmówić uroku. Album „Piosenki” to rozgrzewająca propozycja na coraz chłodniejsze jesienne wieczory. Dla wszystkich ceniących sobie solidny warsztat muzyczny, ale też zwyczajnie dobre kompozycje, nowa propozycja Łukasza Gorczycy będzie idealna. Rozczarowań brak.
Łukasz Dębowski