24 luty to data premiery albumu “Rock’s Not Dead” Piotra Smały. Poznajcie naszą recenzję tego albumu, który znajdziecie we wszystkich serwisach cyfrowych.
Recenzja płyty „Rock’s Not Dead” – Piotr Smała (wydanie własne, 2020)
Tytuł płyty „Rock’s Not Dead” Piotra Smały wiele wyjaśnia. Artysta nie boi się czerpać z tradycji muzyki rockowej, gdzie na pierwszy plan wysuwają się jazgotliwe brzmienia, czasem jakby celowo „zepsutych” gitar.
Muzyka alternatywna niejedno ma imię. Tutaj występuje w swojej pierwotnej, nie do końca przystępnej formie. I właśnie dzięki temu ten album wydaje się ciekawy. Biorąc pod uwagę, że mamy do czynienia z projektem totalnie niszowym, udało się stworzyć coś na swój sposób poruszającego.
Kompozycje zostały prawie pozbawione produkcyjnego sznytu, czasem wydaje się wręcz, że mamy do czynienia z wersjami demo, ale takie podejście dodaje poszczególnym utworom dużej naturalności. Jeśli ktoś szuka piosenek, które zostały wygładzone w studiu nagrań i zaaranżowane tak, żeby wpisywały się w jakiś dzisiejszy nurt, ten będzie rozczarowany. Surowe podejście do materii muzycznej jest wspólnym mianownikiem dla wszystkich kompozycji.
Do tego nie znajdziemy też ani grama radiowej przebojowości. Za to śmiało można powiedzieć, że słychać na tej płycie muzykę rdzennie rockową. Zresztą artysta nie ukrywa, że chociażby „Został tylko ból” jest hołdem dla zespołów, których słuchał we wczesnej młodości (Led Zeppelin, T.Rex). Do własnych inspiracji dodał odrobinę psychodelii („Pacyfistyczna TV”), vintage’owej melodyki („Dobro”), ale też brudnego, zimnofalowego syntetyzmu („Na nowo”).
„Doprodukowanie” całości mogłoby wywrzeć jeszcze ciekawsze i lepsze wrażenie. Jednak biorąc pod uwagę, ze efekt był zamierzony, przez co nie stał się przypadkową pewnych niedociągnięć, należy uznać go za satysfakcjonujący. Płyta „Rock’s Not Dead” skierowana jest do wąskiego grona słuchaczy, bo też nie było zamierzeniem Piotra, żeby dotrzeć do każdego. Artysta nagrał ten album zgodnie z własną wizją, według niestandardowych wzorców, chociaż wiele tu elementów odnoszących się do starej muzyki rockowej. Przetrawił to jednak przez własną wrażliwość, tworząc opowieści totalnie poza zasięgiem dzisiejszego postrzegania muzyki.
Głęboka alternatywa ma się wciąż całkiem dobrze, czego najlepszym dowodem jest ta płyta. To muzyka przesiąknięta wytrawnym charakterem i świadomością, którą Smała zdobył przez lata grając w niszowych zespołach (Dziki Sad, Kaanary, Marcelle Spirit). Stąd łatwo przekonać się, że nie ma przypadkowości w jego twórczej wizji, a pewne niedociągnięcia dodają tym kompozycjom rasowego charakteru.
Łukasz Dębowski
KONTAKT: piotr.smala.music@gmail.com
FACEBOOK: https://pl-pl.facebook.com/piotrsmala
TWITTER: https://twitter.com/piotrsma
SOUNDCLOUD: http://soundcloud.com/user-52018751
Jedna odpowiedź do “Piotr Smała – „Rock’s Not Dead” [RECENZJA]”