17 stycznia 2020 to data premiery solowej płyty “@strach” Pawła Izdebskiego. Album ukazał się pod naszym patronatem medialnym. Poznajcie naszą recenzję tego wydarzenia.
Recenzja płyty „@strach” – Paweł Izdebski (2020)
Początek roku 2020 można uznać za udany w polskiej muzyce, a to za sprawą Pawła Izdebskiego. Chociaż artysta ma już na koncie debiutancką EPkę z 2017 roku, współpracę ze Studiem Accantus i z Ralphem Kaminskim, to dopiero teraz przyszedł czas na jego pełną płytę „@strach”.
Paweł nie rozpycha się w przewidywalnym mainstreamie, wręcz ucieka własną drogą artystycznych poszukiwań. Wokalista postawił wyłącznie na żywe brzmienie instrumentów, co nadaje wszystkim utworom niezwyczajnego, a przede wszystkim niewspółczesnego i przez to ciekawego charakteru. Do tego każda kompozycja prezentuje się stylowo, będąc częścią tego, co faktycznie gra w duszy Izdebskiego.
Każda z tych piosenek wydaje się silnie napiętnowana charyzmą samego muzyka i jest odbiciem jego przemyśleń, ale też lęków (stąd nieprzypadkowy tytuł „@strach”). Alternatywne brzmienie i oddalenie się od przewidywalności nie tworzy jednak czegoś trudnego do przebrnięcia. Melodyjność każdej piosenki staje się częścią istotności twórczej. Znajdziemy na tym albumie kilka łatwych do zaadaptowania na własny użytek historii, które niewątpliwie posiadają czysty pierwiastek emocjonalny.
Pewna lekkość i nieprzeforsowanie muzyczne są przyjaznym mariażem stonowanej rockowej energii, namiastki folku i popowej melodyki. Taki na pozór zwyczajny zestaw w zestawieniu z osobowością i wokalem Pawła staje się czymś nieprzeciętnie istotnym. Nierzadko na pierwszy plan wysuwa się melancholia otoczona akustycznym brzmieniem gitar i smyczków. I okazuje się, że jest to najlepsze rozwiązanie, które ukazuje wrażliwość artysty („Szwy”), a przy tym zdolność do budowania napięcia („No cóż”). Wokalista nie boi się też nieco inaczej posługiwać wokalem (melodeklamacja w „3”), a nawet pozostawić kompozycję w formie czysto instrumentalnej („Choroba”).
Może czasem wydawać się, że te piosenki to dopiero demo, jakaś niepełna forma będąca zaczynem do czegoś jeszcze większego. Jednak właśnie w takim trochę „gołym” otoczeniu ta płyta prezentuje się najbardziej autentycznie.
„@strach” to album wyjęty z innej rzeczywistości muzycznej, który w folk-alternatywnej formie prezentuje się niezwykle ujmująco. A trzeba przyznać, że nie brakuje na nim momentów zwyczajnie poruszających analizą pewnych sytuacji i ładnych, choć prostych melodii. To dobra płyta będąca przeciwieństwem sztucznie wymuszonych tworów muzycznych, które mają nas zwieść sezonową przebojowością. Zero syntetyzmu. Te piosenki przynoszą wiele dobrych wrażeń, ale też odrobinę niepokoju pochodzącego z mrocznych zakamarków ludzkiej natury. I tak ma być. Warto sprawdzić samemu.
Łukasz Dębowski
Mile to