„Zachód” to trzeci, a zarazem najbardziej przełomowy album projektu „Meek, Oh Why?”. Futurystyczne synthowe brzmienie w połączeniu z liryką i wyjątkową lekkością wokalną Mikołaja składa się na ciekawą całość. Poznajcie naszą recenzję tej płyty.
fot. okładka płyty
Recenzja płyty „Zchód” – Meek, Oh Why? (Asfalt Records, 2019)
Mikołaj „Meek, Oh Why?” Kubicki to trębacz i wokalista pochodzący z Częstochowy, mający na swoim koncie łącznie pięć albumów (2 EPki i 3 LP). Najnowszym z nich jest „Zachód”, który swoją premierę miał 21 listopada, bez wcześniejszych tygodniowych czy miesięcznych zapowiedzi.
Pierwsze, co może zwrócić uwagę, to długość albumu. Niecałe 28 minut to poniekąd krótki materiał. W tym przypadku nie stanowi to żadnego problemu. Mikołaj ograniczając długość części utworów do minimum, uprościł je, odejmując opisy czy ubarwienia, które mogłyby przyćmić najważniejsze elementy i przekaz utworów.
Kompozycje to podobna „historia”. Podkład jest tylko i aż tłem, które po prostu istnieje, towarzysząc słowom. Przynajmniej do „Skitu”, po którym bit jest wyraźnie głośniejszy, bardziej energiczny, tak jak to było chociażby na EPce „Księżniczka i Buc”.
„Skit” można uznać jako „puszczenie oczka” w stronę fanów Mikołaja, którzy są z nim od lat, tudzież do osób znających pierwszy album „Miło było poznać”. Jest on niczym innym jak „Radio Bus (wstęp)”. Pójście na skróty? Niekoniecznie. Bardziej forma rozluźnienia i przejścia do drugiej części materiału, czy nawiązanie do pierwszego krążka.
Co wyróżnia Mikołaja? Storytelling, zgrabne przetasowanie historii o sobie wraz z kreowanymi opowieściami, które jednak znajdują odzwierciedlenie w rzeczywistości. Warto wspomnieć o grze słów, przykładowo „Kiedyś Era Tak-Tak”, teraz era „nie-nie””, nawiązująca do już nieistniejącej od lat sieci komórkowej. To tylko jeden z wielu „follow upów”, czyli nawiązań do innych utworów, rzeczy itp.
Mikołaj od wielu lat modyfikuje komputerowo swój głos. Bynajmniej nie jest to główny element utworów, jak to bywa często w polskim rapie, a stanowi dodatek, dający wrażenie, jakby wokalnie udzielały się dwie osoby. Sposób modyfikacji jest mniej więcej ten sam od pierwszej EPki.
Udział gości? Ograniczony do jednego utworu w tytułowym „Zachodzie”. Wypadli zacnie. Gościnna zwrotka Sarsy nadająca głębi utworu, wraz z chórkiem trio HyperSon (dobrych znajomych Mikołaja), utworzyły sztandarowy i klimatyczny numer, który może utkwić na długie lata i kojarzyć się z minionym miesiącem. Szarym listopadem, który zdominowany bywa melancholijnymi emocjami.
Mała rola gości na krążku nadaje także całości pewnej intymności, a także poczucia, iż osobiste słowa i myśli, są tylko od Mikołaja.
„Zachód” trzyma równy, wysoki poziom. Czuć, że album został dobrze przemyślany oraz dobrze łączy alternatywny pop wraz z alternatywnym rapem.
Komu można polecić krążek? Na dobrą sprawę każdemu, kto w jakimś stopniu interesuje się muzyką i zwraca uwagę na to, aby była czymś więcej niż tylko wypełniaczem czasu, tłem podczas codziennej rutyny. To także coś dla osób, które twierdzą, że w Polsce nikt nie tworzy dobrego rapu. Wystarczy tylko chcieć otworzyć oczy i poszukać trochę głębiej, odcinając się od typowej listy YouTube „na czasie”.
Materiał wpasowuje się także do pory roku i szarówki, z której „Zachód” może nas przenieść w inne miejsce. Do wyobraźni, którą pobudza twórczość Mikołaja, dając do myślenia nie tylko na temat relacji, ale także po prostu życia.
Adrian Kaczmarek
Lista utworów:
- Eurobiznes (intro)
2. Billy Bounce
3. Nów
4. Zachód (feat. SARSA, Hyper Son)
5. Noc
6. Skit
7. Dżentelmen
8. Papierowa Rocznica
9. 2.0
10. 2%
11. Przezroczysty (outro)
Dobra recenzja. Polecam, szczególnie singiel Zachód