Ralph Kaminski – „Młodość” [RECENZJA]

Nasz ocena

Od czasów płyty „Morze”, która ukazała się w 2016 roku, Ralph Kaminski zdążył umocnić swoją pozycję i podbić serca słuchaczy. W listopadzie 2019 pojawił się jego nowy album „Młodość”, który zrecenzowaliśmy.

Recenzja płyty „Młodość” – Ralph Kaminski (Fonobo, 2019)

Na nowej płycie „Młodość” Ralph Kaminski jeszcze wyraźniej zaznacza swoją obecność. To kolejna porcja muzyki artysty w charakterystycznym dla niego stylu.

Przez trzy lata Ralph wypracował sobie miejsce na polskiej scenie muzycznej. W jego artystycznym życiu wydarzyło się bardzo wiele, począwszy od wygranej w Konkursie Aktorskiej Interpretacji na 40. Przeglądzie Piosenki Aktorskiej, aż po współpracę z zespołem Coma i wielu świetnie przyjętych koncertach, w tym na Pol’and’Rock Festivalu. Ważnym wydarzeniem było także zdobycie nagrody im. Grzegorza Ciechowskiego dla artysty czerpiącego inspiracje z wielu dziedzin sztuki. Nie można więc uznać tych wszystkich elementów jego artystycznych poczynań i wyróżnień jako sytuacje przypadkowe.

Nie ma też żadnej przypadkowości na jego drugiej płycie „Młodość”, która jest jasnym sygnałem rozwoju Ralpha. W jego muzyce wciąż dzieją się rzeczy, które nie będą dla każdego łatwe do zaakceptowania. Wyrazistość nowego image’u przełożyła się także na wyjątkowość tego albumu. Cała otoczka związana z nim jest jednak tylko niewielkim dodatkiem do tego, co możemy na nim usłyszeć.

W piosenkach Kaminskiego wciąż jest duża porcja osobistych przeżyć i przemyśleń. Każde słowo zasłyszane w tych piosenkach nierozerwalnie kojarzy się z jego osobą. Debiutancki album był przeszywający, ale nadmiernie egzaltowany, wręcz chwilami męczący. Tym razem także nie zabrakło spokojnych momentów, lecz więcej w nich energii i to nie tylko tej „kosmicznej” („Kosmiczne energie”). Pojawił się jakiś walor aktorskiej wrażliwości, klasycznej dostojności, ale też namiastka świeżego brzmienia („Autobusy”).

Obok wplecionych w tle syntezatorów, na pierwszy plan wysuwają się żywe dźwięki instrumentów – pianino, gitary, kontrabas, ale też wyraźnie zarysowana sekcja skrzypiec. Najważniejsza jest jednak postać samego wokalisty, bez którego nic, co tutaj się wydarzyło, nie miałoby racji bytu. Melancholijny charakter nie jest już tak dotkliwy, chociaż wciąż bardzo wyraźnie przewija się na tym albumie.

Częściej wynika on z dojrzałości, przebrnięcia przez wcześniejsze wahania emocjonalne i dotarcia do innych trudnych przemyśleń („Tato”). Jeśli pojawia się pauza w postaci ciszy, to posiada ona swoje uzasadnienie („Młodość”). Zwraca uwagę też niedzisiejsza forma tych piosenek, które niekiedy wydają się wyrwane z innej epoki. No i cieszy bardziej porywający dynamizm, będący nie tyle częścią muzyki, co dużej, nieco innej niż wcześniej wspomnianej emocjonalności.

Ralph Kaminski bardziej świadomie ubiera w słowa, to co chce przekazać. Mocniej interpretuje i uzewnętrznia się w mniej oczywisty sposób. Chociaż jeśli ktoś nie był w stanie przebrnąć przez „Morze”, także tym razem nie zaakceptuje jego estetyki. Może to dobrze. W końcu nie chodzi o to, żeby być dla każdego. Za to jego publiczność, która przez ostatnie trzy lata odnalazła się w jego twórczości, tym razem także będzie w pełni usatysfakcjonowana.

Łukasz Dębowski

 

3 odpowiedzi na “Ralph Kaminski – „Młodość” [RECENZJA]”

Leave a Reply