„Muzyka nie każe mi niczego porzucać” – nasza rozmowa z Olgą Polikowską

12 kwietnia ukazała się w formie fizycznej i cyfrowej debiutancka EP-ka Olgi Polikowskiej „Blask”. Z  tej okazji mieliśmy okazję zadać kilka pytań wokalistce. Zapraszamy do lektury.

W każdej Twojej kolejnej piosence słychać dbałość o brzmienie. Jest to wynik tego, że spotkałaś na swojej drodze odpowiednich ludzi, którzy pomogli Ci osiągnąć założenia odnośnie każdej piosenki? Czy jest to bardziej zależne od Ciebie i Twojej wizji muzyki?

fot. Marzena Rybak

Myślę, że jedno i drugie. Wizja muzyki to jedno, brzemienia, które lubię i które chciałam zawrzeć w muzyce to już zasługa osób z którymi pracuję. Opisuję, pokazuję inspiracje, ale niestety nie potrafię produkować samodzielnie. Jest to zatem wypadkowa połączonych sił.

Współpracujesz z najlepszymi młodymi producentami. Szatt, Urbanski, Wishlake – te nazwiska znaczą coś w nowoczesnym popie i elektronice. Jak na nich trafiłaś?

To zasługa mojej wytwórni, dzięki której kontakt z chłopakami stał się dla mnie osiągalny i możliwy. Od samego początku przy zakładaniu solowego projektu myślałam o producencie, z którym znajdę wspólny język i który będzie umiał ubrać muzykę w całość. Tak też trafiłam na Łukasza Marona.
Wspólnie zrobiliśmy pierwsze kompozycje. Później trafiłam na Szatta, Wojtka, braci Sarapatów i Wishlake’a.

Dlaczego niemal każdy numer oddajesz w ręce kogoś innego? Czy nie boisz się, że zaburzy to spójność Twoich piosenek?

Nie, zupełnie nie. Dla mnie te spotkania są bardzo rozwijające. Spójność nie zostaje zaburzona dopóki jest na nich mój głos, a pierwotne kompozycje wychodzą z moich rąk. Nie chcę się zamykać na kreatywność, w przeciwnym wypadku sama musiałabym zostać producentem. A to nie takie łatwe.

Pomimo, że nagrywasz piosenki z szeroko pojętego elektropopu, to nie zastępujesz nim żywego grania, co można zauważyć na Twoich koncertach. Takiego było założenie, że Twoja muzyka musi bronić się na żywo?

Zdecydowanie. Tak to sobie wyobrażałam. Chociaż muzyka jest elektroniczna, to na żywo musi zaskakiwać słuchacza. Nowe aranże, instrumenty, to celowy zamysł.

Na Twojej pierwszej fizycznie wydanej EPce „Blask” można znaleźć trzy wersje piosenek w specjalnej odsłonie -” piano version”. Czy to ma także zwracać uwagę, że stawiasz na żywą formę, a Twoja muzyka nie jest jedynie syntetyczna?

Można to tak interpretować. Poza tym takie wersje otwierają słuchacza na nowe, głębsze doznania. Można mnie poznać z innej strony. Co więcej, swoją przygodę z występami solo zaczynałam od akustycznych grań z pianinem i bardzo się do tego przyzwyczaiłam. Lubię klawisze, śmiało mogę stwierdzić, że to mój ulubiony instrument. Fajnie, że mogłam do tego wrócić także na EP-ce.

Duży nacisk kładziesz na kompozycję i stronę estetyczną muzyki. Czy taką wrażliwość pomaga wyzwolić szkoła muzyczna, do której uczęszczałaś w klasie skrzypiec?

Pewnie tak, nie rozkładam tego na części pierwsze, ale jestem przekonana, że edukacja muzyczna dużo wniosła w moje postrzeganie muzyki. Muzykalność, umiejętność tworzenia harmonii, łatwość tworzenia, to wszystko zasługa wielu lat przepracowanych w szkole.

Czy to, że oddałaś się muzyce oznacza, że całkowicie zrezygnowałaś z innych pasji np. aktorstwa?

Zrezygnowałam dużo wcześniej, więc tak na prawdę muzyka mnie wyzwoliła. To że zupełnie się jej oddałam w końcu dodało mi skrzydeł. Na co dzień pracuję, uprawiam sporty, uczę francuskiego. Muzyka nie każe mi niczego porzucać.

Warto zwrócić uwagę, że współpracujesz ze świetnymi muzykami, którzy udzielają się także w innych zespołach. Długo dobierałaś ludzi, którzy towarzyszą Ci na koncertach?

Trochę to trwało, to prawda. Bardzo zależało mi na tym, aby nie były to przypadkowe osoby, ale ludzie, którzy się lubią i nadają na tych samych falach. Oprócz bycia świetnym muzykiem liczą się także relacje personalne.

I oczywiście wspólny vibe w muzyce. Ogromnie się cieszę, że mimo
przeszkód udało się skompletować tak fajną ekipę.

Duże znaczenie ma dla Ciebie strona wizualna Twoich piosenek? Wszystkie teledyski są także wykonane z dużą dbałością (np. klip do „Ulatuje”).

Kiedy zaczynaliśmy pracę nad pierwszym teledyskiem nie myślałam, że to takie istotne. Nigdy nie skupiałam się na obrazkach do utworów, tylko na muzyce. Etap fascynacji video na MTV zakończył się wraz z podstawówką. Musiałam zatem przekopać internety, żeby zobaczyć jakie klipy są teraz na topie. Piękna strona wizualna to zasługa osób z którymi pracowałam. Dzięki takiemu doświadczeniu dowiedziałam się, że jednak chcę mieć fajne obrazki do swojej muzyki.

Oprócz wykonawców, z którymi współpracowałaś przy swojej płycie, kto na dzisiejszej polskiej scenie muzycznej wydaje Ci się szczególnie interesujący? I czy są jeszcze inne nazwiska artystów, z którymi chciałabyś podjąć się współpracy?

Jasne, że tak. Mam nadzieje, że jeszcze wiele przede mną. Wyjątkowo interesująca jest dla mnie grupa So Flow, którą to obserwuję od dawna i mocno kibicuję. A co do współpracy to byłabym przeszczęśliwa współpracując na przykład ze Smolikiem albo Duitem:) Może kiedyś 🙂

 

 

Leave a Reply