8 lutego ukazała się nowa płyta formacji TABU zatytułowana „Sambal”. Album jest mieszanką energii i różnych stylów, z utrzymaniem wspólnego mianownika jakim jest “reggae’owy” puls. Na albumie gościnnie pojawili się: Kamil Bednarek, Kuba Kawalec, Junior Stress i Lena Romul. Więcej w dzisiejszej recenzji.
Recenzja płyty „Sambal” – TABU (Lou & Rocked Boys, 2019)
TABU powraca z nową płytą pt. „Sambal” i choć zespół niedawno obchodził 15-lecie istnienia, to nie należy jej traktować jako podsumowanie dotychczasowej twórczości. Dostajemy w pełni premierowy materiał, który tylko poprzez charakterystykę muzyki reggae zbliża nas do wcześniejszych dokonań grupy.
Trzeba też zaznaczyć, że TABU potrafi urozmaicać własną twórczość stylowymi wstawkami gitarowymi, a także należycie zgranymi instrumentami dętymi. Dzięki pomysłowości ich wykorzystania, każdy utwór posiada pewien indywidualizm. W końcu grupa jest liczna i aż żal byłoby tego nie wykorzystać.
Jeszcze jedna sytuacja na tym albumie jest niezwykle ważna. Zespół nie tyle tworzy kompozycje, co dobrą energię, która staje się istotą tych piosenek. To bardzo ważne w tego typu projektach.
Odrobina słońca przebija nie tylko w chwytliwej kompozycji „Głowa do góry”, gdzie gościnnie pojawił się Kamil Bednarek, ale też w jakże niezobowiązująco lekkim utworze „Pogadajmy”. W tym drugim odzywa się kobiecy głos Leny Romul, która naznaczyła swoimi chórkami jeszcze kilka piosenek. Obok wokalistki – w bardziej przystępnych „Jachtach” – usłyszymy też Juniora Stressa.
Na osobną uwagę zasługuje „Nie mam już sił”, gdzie oprócz typowego bujania, dostajemy wokal Kuby Kawalca (Happysad), który nadaje nieco innego tonu tej piosence. W powietrzu wytrąca się odrobina niepokoju i większa ilość syntetycznego, nawet nieco przestrzennego brzmienia. Bywa imprezowo („Kasia”) i radośnie („Łap te chwile”), ale co najważniejsze łatwo wyłapać przekaz. Większość tekstów popełnionych przez wokalistę, to bez banału opisywane historie, idealnie wpasowujące się w taką formę muzyczną.
Reggae powinna przynosić niewymuszoną rozrywkę, a zespół TABU tworzy z wyczuciem. Muzyka grupy bywa nawet widowiskowa, ale zawsze w dobrym stylu. „Sambal” to ostro-kwaśny sos z domieszką słodkiej nuty. Coś w tym jest.
I jeśli nawet niewiele na tym krążku odkrywczych motywów muzycznych, to stają się one przyjemnym urozmaiceniem codzienności. A przecież o to w ich muzyce chodzi. Motyw przewodni tego albumu jest bardzo wyraźny, dzięki czemu nie straci on na swojej sile nawet za kilkadziesiąt lat. TABU wciąż są w dobrej formie.
Łukasz Dębowski