Właśnie swoją premierę miała nowa piosenka KARI pt. „Time”. Utwór zwiastuje nowy album wokalistki. Z tej okazji mieliśmy okazję zadać KARI kilka pytań.
fot. materiały promocyjne
Czy na Twojej nowej płycie, której zwiastunem jest premierowy utwór „Time” także przełamiesz konwencję poprzednich albumów? Czy po raz kolejny postanowiłaś zmienić własne zapatrywania muzyczne?
Każde kolejne wydawnictwo w przypadku większości artystów odzwierciedla jakiś proces odkrywania nowych inspiracji, czy też zmian w życiu. To naturalna kolej rzeczy i pewnie w przypadku mojego kolejnego albumu także będzie to słyszalne. Ja takie zmiany widzę jako coś bardzo pozytywnego. Nie piszę piosenek, żeby kogoś zadowolić. Tworzę tak, jak aktualnie się czuję. A czuję dziś inaczej niż powiedzmy 2 lata temu.
Od kilku lat nie mieszkasz w Polsce. Czy opuszczenie Kraju wynikało z wewnętrznej potrzeby poznawania innych obszarów muzycznych? Czy zamierzasz wrócić do Polski?
Opuszczenie Polski nie było w moim przypadku planowane. To była dość spontaniczna decyzja, kora wynikała z potrzeby jakiegoś oddzielenia się od rzeczywistości. Ale stało się tak, że w międzyczasie poznałam muzyków, z którymi zaczęliśmy pracować nad albumem “Wounds And Bruises” i poczułam wtedy, że to jest dla mnie dobre i postanowiłam, że zostanę tu, dopóki czuję, że się rozwijam. Obserwowanie przodującej na całym świecie brytyjskiej sceny muzycznej z tak bliska jest niezwykle inspirujące.
Przy pierwszej płycie Twoja muzyka była utożsamiana z alternatywnym, skandynawskim popem. Czy faktycznie w tamtym czasie słuchałaś takich wykonawców jak Lykke Li, Mum, Feist? Czy w ogóle porównania do kogokolwiek bywają dla Ciebie irytujące?
Nie rozumiem, dlaczego miałoby mnie to irytować? Muzyka skandynawska od zawsze jest moją wielką inspiracją. Rzeczywiście krytycy muzyczni często porównywali mnie do takich artystek takich jak Bjork czy Lykke Li, ale mimo to, że zawsze szukam własnej drogi i swojego głosu w tym świecie, takie porównania to przeogromny komplement.
Wracając do historii Twoich dwóch pierwszych płyt, które choć nie tak wyraźnie w porównaniu z trzecim albumem, także różniły się od siebie. Znajdujesz na nich kompozycje, które już nie podobają Ci się, nie lubisz do nich wracać, z powodów czysto artystycznych lub osobistych?
Staram się nie postrzegać tego w ten sposób. Oczywiście, jak każdy twórca, patrząc na swoje prace z perspektywy czasu, często bywa tak, ze nie utożsamiam się już tak bardzo z piosenkami sprzed 8 lat, ale zawsze chce widzieć to jako moją drogę, którą przeszłam i chce być sobie za nią wdzięczna. Historie, które zawarłam w swoich piosenkach na poprzednich płytach, to zapis wydarzeń z mojego życia, które wpłynęły na to kim dzisiaj jestem.
Czym dla Ciebie jest premierowa piosenka, która ukaże się 30 stycznia? Czy są jakieś powody, że to ona jako pierwsza zwiastuje Twój powrót?
„Time” to piosenka, która najmocniej wyraża to, jak się dzisiaj czuję. Napisałam ją w zeszłym roku, w trakcie bardzo trudnego rozstania. Śpiewam o tym, że potrzebuję czasu, i że to jest w porządku czasem po prostu nie wiedzieć co dalej. Bycie w takim miejscu często paradoksalnie przynosi jakieś zupełnie nowe siły i kierunek. Po prostu poczułam, że to właśnie ten utwór powinien ukazać się jako pierwszy.
Ale to ladne:)
Już rok od premiery! Piękno!😍 Czekam z niecierpliwością na album i kolejne koncerty w Warszawie.