Gosia Hodurek – „Już jestem” [RECENZJA]

Nasz ocena

Znana z programów talent show, na co dzień pani stomatolog, Gosia Hodurek zaprezentowała swoją debiutancką EPkę “Już jestem”. Album powstawał pod okiem producenta i wokalisty Iwaneczko, a poniżej można znaleźć naszą recenzję tego wydarzenia.

fot. okładka EP

Recenzja albumu EP „Już jestem” – Gosia Hodurek (2024)

„Już jestem” to tytuł debiutanckiego mini albumu Gosi Hodurek, która we współpracy z producentem muzycznym Krzysztofem Iwaneczko, stworzyła kilka szlachetnie brzmiących piosenek. Przy okazji wokalistce udało się ukształtować naturalną, a także niezwykle melodyjką formę propozycji, będących odbiciem jej osobistego świata. Dlatego tak ważny w tych utworach staje się bezpośrednio podany przekaz, mocno wpływający na interpretacje artystki.

Nie da się ukryć, że dostaliśmy czytelne, niekiedy klasycznie prezentujące się piosenki, które posiadają swój niewątpliwy urok i wyraźnie odzwierciedlają zapatrywania muzyczne Gosi. Wokal prezentuje się w takim otoczeniu bardzo dobrze, bo też struktura kompozycyjna pozwala na szersze zaakcentowanie swojej obecności. Warto podkreślić, że głos w tym przypadku odgrywa nadrzędną rolę i staje się istotnym dopełnieniem tak wyraźnych w swej wymowie numerów, które gdzieś na końcu emocjonalnie łączą się z wrażliwością wokalistki.

Dobrze, że udało się znaleźć nieco inną formułę na każdy utwór, bo dzięki temu żaden z nich nie staje się kopią kolejnego. Album otwiera dosyć patetycznie prezentujący się singiel „Niepotrzebne skreśl„, który jednak posiada porcję finezji, co sprawia, że ostatecznie broni się on na tle całości. Później jest nieco ciekawiej, bo „Dziewczynka ze zdjęcia” odznacza się wyraźniej zaakcentowaną sekcją rytmiczną, a także kobiecą delikatnością i szlachetnym kolorytem aranżacyjnym. „Serce” to znów pewne nawiązanie do klasyki polskiej muzyki rozrywkowej, z delikatnym tłem retro, co mocniej kształtuje jej wymiar artystyczny. Natomiast „Daj sobie czas” to energetyczny numer, który niestety wypada dosyć przeciętnie w takim otoczeniu muzycznym (czy słychać tu echo Darii Zawiałow z jej ostatniej płyty „Dziewczyna pop”?). Na końcu usłyszymy jeszcze jeden, niezwykle angażujący kawałek „Tańczyłabym z Tobą„, który ładnie dopełnia album poprzez ciekawie ukształtowane brzmienie syntezatorów, będące jednym z elementów tej udanej propozycji.

Na albumie „Już jestem” udało się Gosi Hodurek zamieścić kilka bardzo osobistych akcentów, co bezsprzecznie podnosi wartość tego wydarzenia („Dziewczynka ze zdjęcia„). W ten sposób wokalistka stworzyła własną przestrzeń muzyczną, w której czuje się doskonale, pokazując przy okazji, że ma coś do powiedzenia. I nawet jeśli nie są to piosenki, które w wyraźny sposób określają jej dalsze poczynania, ani nie stają się czymś znamiennie oryginalnym, to dają kolejne możliwości w szerszym wyrażaniu samej siebie. Póki co jest dobrze, ale warto wciąż szukać własnej drogi, która stanie się jeszcze bardziej istotna dla potencjalnego słuchacza.

Łukasz Dębowski

 

Leave a Reply