„Nie myślę o tym, jak ktoś to odbierze, po prostu piszę, śpiewam tak jak czuję” – Leśna [WYWIAD]

Leśna, czyli Aleksandra Leśniewicz została laureatką jednego z programów “Szansy na sukces” w 2023 roku, a teraz stawia na autorską twórczość, czego efektem jest kilka premierowych utworów. Najnowszym z nich jest singiel „Drogowskazy”. Zapraszamy na nasz wywiad z wokalistką, z którego można dowiedzieć się kilka ciekawostek związanych z postrzeganiem przez nią muzyki i długiej drodze, doprowadzającej ją do obecnego miejsca.

fot. materiały prasowe

W tym roku wydałaś już kilka nowych utworów, z czego najnowszy to singiel „Chwytaj dzień”. Jakie emocje towarzyszą Tobie jako artystce, gdy wydajesz kolejną nową piosenkę? I jakie przesłanie starasz się wysyłać z każdą nową propozycją?

Gdy nagrałam pierwszą wersję piosenki „Nie poddam się”, w wersji akustycznej, która niebawem pojawi się na platformach, nie potrafiłam opanować a nawet opisać wzruszenia…

Kolega Wojciech Świerczyna, to on właśnie, gdy pierwszy raz zagrał mój numer na gitarze, pozwolił uwierzyć mi, że mogę pisać i wierzyć w to, że moja piosenka łapie za serce. Trzeba przyznać, że sposób w jaki gra Wojtek, również przyczynia się do lepszego odbioru utworu, bo bezapelacyjnie dodaje on swoimi umiejętnościami, każdej piosence barwy.

Podobnie jest z każdą kolejną piosenką. Nie myślę o tym, jak ktoś to odbierze, po prostu piszę, śpiewam tak jak czuję. Nie chce być jak zupa pomidorowa, koniecznie lubiana przez wszystkich i koniec. Dużo czasu w życiu poświeciłam na zrozumienie tego, że trzeba zaakceptować siebie i podejmować decyzje, które dają bezpieczne zaplecze własnej psychice. Dlatego to robię.

Zdradziłaś, że napisałaś już wiele piosenek. Na ile, to co już mogliśmy usłyszeć definiuje materiał, który być może złoży się na cały album?

Piosenki, które udało mi się posklejać i wydać ostatnio, były tylko rozgrzewką, próbą sprawdzenia siebie, czy w ogóle ktoś zechce posłuchać pewnej spowiedzi duszy – bo tak mówię o pisaniu swoich utworów… Materiał, który powstaje na płytę, będzie raczej już ukierunkowany a bynajmniej spójny. Co nie oznacza, że w przyszłości nie chciałabym eksperymentować, bo jestem otwarta na różne gatunki muzyczne.

 

fot. materiały prasowe

Co według Ciebie jest największą wartością nowego singla „Chwytaj dzień”? Co w ogóle musi się wydarzyć, żebyś pokochała piosenkę, którą później oddajesz potencjalnemu słuchaczowi?

Nie zawsze to co napiszę, pokrywa się z moim zadowoleniem. 😉 Piszę, bo wyrzucam w ten sposób cos co mnie gryzie, to taka jakby autoterapia.

Największą wartością jest prawda, prostota, przekaz. Co chyba też scala się w radość.

Gdy po nagraniu słucham swojej piosenki i pojawi się choć raz niewymuszony uśmiech – to znak, że jest ok. Trzeba też zaznaczyć, że jestem bardzo samokrytyczna, wiele wymagam, wiele bym zmieniała, ale mówię czasem stop i daję sobie możliwość popełnienia błędu, wyciągania wniosków, pisaniu się historii…

 Czy pisanie piosenek przychodzi Ci łatwo? Dużo czasu poświęciłaś utworowi „Chwytaj dzień”, żeby spełniał Twoje oczekiwania?

Piosenka „Chwytaj dzień” ma swoją historię. Powstała w sierpniu 2023 roku spontanicznie, nie była planowana. Pamiętam, że był to słoneczny dzień, poranek w zasadzie. Wstałam jak zawsze z wielkim optymizmem, pojechałam do sklepu po świeżutkie pieczywo… nagle sytuacja, której byłam świadkiem, poskładała cały mój humor. Zobaczyłam rodzica, który krzyczał paskudnie, wulgarnie na swoje dzieci, za to że ubrudziły się lodami. Chciałam zareagować, cos powiedzieć, ale zatkało mnie. Wróciłam do domu i miałam wyrzuty sumienia, że nie zareagowałam. Pomyślałam sobie swoje… przyszła myśl: A może by tak zaśpiewać coś, co uświadomi ludziom, że należy szanować drugiego człowieka i pomagać sobie nawzajem? Wierzyć w każdego, w zmianę na lepsze (stąd słowa: Tam gdzie ludzie widzę blask). No i zaczęły się pisać wersy razem z tą prostą, słoneczną melodią… Taka to historia. Potem nagrałam na dyktafon i sobie to wisiało w telefonie aż do marca, kiedy posłałam mój pomysł gitarzyście. Filip od razu złapał mój klimat i tak udało nam się wspólnie stworzyć ten dość minimalistyczny numer.

 

Jak to się stało, że trafiłaś na muzyków – Piotra Kominka (były klawiszowiec Budki Suflera) i Filipa Sykuta, z którymi tworzysz własne piosenki? I co dotychczas dała Ci osobiście współpraca z nimi?

Do Pana Piotra trafiłam poszukując studia nagrań. Słyszałam z polecenia, że świetnie się z nim współpracuje i tak też było. Swoboda, dobra atmosfera i brak spięcia. W takich warunkach można pracować. Filipa poznałam przez Instagram, mieszkamy daleko od siebie ale mamy wspólny punkt widzenia, podobne spostrzeżenia muzyczne i to co najbardziej nas łączy – brak wykształcenia muzycznego i czysta pasja do muzyki. 😉 Dotychczas, to co mi dała współpraca z nimi – to doświadczenia i wiara w siebie, że te moje „wypociny” mogą ujrzeć światło dzienne.

 W jednej piosence współpracowałaś z asystentem Krzesimira Dębskiego – Zbigniewem Szczerbetką. Możesz przybliżyć okoliczności Waszego spotkania?

 Po finale programu „Szansa na sukces”, na chwilę się zatrzymałam, ale nie na długo. Pomyślałam, a w zasadzie bliskie mi osoby doradziły, że może pokaże swój utwór Panu Krzesimirowi i zrobi do niego aranż w celu wysłania na Opolskie Debiuty. Tak też zrobiłam, po rozmowach okazało się, że można go fajnie zrobić, ale mistrz Krzesimir niestety cierpi na brak czasu… Stąd, chęć pomocy zaproponował mi jego asystent pan Zbigniew. 😉

Co Cię inspiruje, gdy myślisz o tworzeniu muzyki? Czy masz ulubionych twórców, którzy gdzieś podświadomie wpływają na to, jak sama widzisz muzykę?

Sporo jest inspiracji muzycznych, natomiast nie myślę o tym w momencie, gdy piszę tekst…

Wiem, mniej więcej jaki nastrój powinien temu towarzyszyć. Brakuje mi właśnie ludzi, szerszego grona muzyków, instrumentów itd. Nieraz jest tak, że słyszę całe instrumentarium w głowie, ale nie mam do kogo się zwrócić. Cieszę się natomiast, że jest taki Filip, który potrafi coś ze mną stworzyć, nawet minimalistycznie, ale czuję wtedy, że nie stoję w miejscu.

Z wykształcenia jesteś magistrem sztuki, uczysz historii sztuki, więc wciąż poruszasz się w przestrzeni artystycznej. Czy widzisz jakieś wspólne elementy pomiędzy tym, co robisz na co dzień a muzyką? Która dziedzina pozwala Ci na większe spełnienie?

Tak, na co dzień robię, to co bardzo lubię. Czuję się spełniona. Sztuka w życiu jest dla mnie bardzo ważna. Każdy element mojej przestrzeni jest przesiany przez artyzm. Zwracam uwagę na detale, fakturę, smak, kolor… jego odcienie. Podobnie jest z muzyką, musi uzupełniać codzienność. Natomiast, uważam, że to muzyka daje więcej poczucia spełnienia. Bycie nauczycielem jest trudne i piękne zarazem. Jednak śpiewając, tworząc pozwalam sobie na oczyszczanie duszy, z różnych emocji, nawet tych szkolnych. Praca z młodzieżą, to wyzwanie, na które nie zawsze można być gotowym, wystarczająco silnym. Jednak takie to chyba życie. W jakich byśmy nie byli stanach emocjonalnych – to zawsze, nawet chyba nieświadomie nieraz, człowiek ucieka w muzykę.

Jak wspominasz swój udział i wygraną w „Szansie na Sukces”? Czy faktycznie to wydarzenie pozwoliło Ci poważniej myśleć o śpiewaniu i tworzeniu własnych piosenek?

To nie o sam program chodziło, jak o to, że potrzebowałam jakiegoś bodźca  impulsu aby coś zmienić. Przyszedł czas, taki cichy, pusty moment w moim życiu… Rutyna zrobiła swoje, gonitwa dnia codziennego doprowadziła do momentu, w którym zadałam sobie pytanie: gdzie jest w tym wszystkim moja pasja? Czemu nie śpiewać, choć to kocham? W tym okresie, sporo ludzi pytało mnie, kiedy zacznę coś w końcu z muzyką. Poczułam się trochę zawstydzona, jakbym dostała dar, którego nie wykorzystuje z powodu lenistwa, braku wiary w siebie? To chyba slaby argument pomyślałam. Dlatego otrząsłam się, zrzuciłam kurz i zaczęłam działać. Poszłam na casting. Losy potoczyły się niespodziewanie pomyślnie dla mnie, więc dalej w to szłam, unosząc się na fali pozytywnych emocji, zaczęłam wierzyć, we własne siły. Te endorfiny otworzyły mój umysł, przełamały barierę, która od lat blokowała mnie, bo nie mam wykształcenia muzycznego, to chyba nie wypada tworzyć piosenek… Potem zrozumiałam, że piosenki to człowiek-emocja – jego prawda.

 Jak na dzień dzisiejszy oceniasz pisanie tekstów, za które sama odpowiadasz? Czy tutaj zdajesz się wyłącznie na własną intuicję?

 Nie mogę tego ocenić, tutaj podpowiada wyłącznie intuicja. Tak jak wspomniałam, ja tego nie planuję, nie próbuję się wpasować w trendy, nie jestem w stanie, a chyba nawet nie chcę się w ten sposób ograniczać. Te piosenki, to coś, co sprawia mi radość, nie traktuję tego, jako sposobu na życie lub być albo nie być.

 Jak wyobrażasz sobie swoje dalsze poczynania artystyczne? Jakie są Twoje najbliższe plany i czy koncerty będą w jakimś stopniu Twoim dodatkowym spełnieniem artystycznym?

Jestem marzycielką – to fakt. Widzę siebie na koncertach, jak wczuwam się w emocje piosenek, które jeszcze nie zostały nagrane a już zapisane na kartach i jak ludzie odczuwają to ze mną. Gdybym miała zespół, pewnie już bym się o takowe koncerty starała. Jednak póki co, jest to wszystko w powijakach. Bardzo skromnie w tej codzienności, częstuję swoją duszę muzyką. Marzą mi się spotkania całego zespołu, wspólne dyskusje, wymiana poglądów muzycznych – tak powstają zapewne najlepsze numery. Na pewno będę działać, powolutku w miarę swoich możliwości. Co przyniesie los i czas, zobaczę. Jestem otwarta na różne historie, gdy otworzą się jakieś drzwi – na pewno nie omieszkam się za nie wyjrzeć. 😉

 

Leave a Reply