“Długie noce, gdy patrzymy w niebo” to tytuł debiutanckiej płyty poznańskiego zespołu rockowego The Sparrow Grass. Poniżej można znaleźć naszą recenzję tego albumu.
Recenzja płyty „Długie nice, gdy patrzymy w niebo” – The Sparrow Grass (2023)
Choć historia The Sparrow Grass sięga 2018 roku, to ich debiutancki album „Długie noce, gdy patrzymy w niebo” ukazał się dopiero pod koniec minionego 2023 roku. Słychać, że zespół szukał koncepcji na pierwszą płytę, doszlifowując poszczególne kompozycje, tak by mogły one możliwie najmocniej odzwierciedlać ich dzisiejszą wizję. Stąd nawiązania do klasycznej muzyki rockowej są wyraźne, ale mają swobodny wydźwięk, bo zaszczepiono w niej wiele świeżych motywów, które ukierunkowują całość w mniej oczywistą stronę.
Panowie mają słabość do muzyki gitarowej lat 90., więc czytelna melodyka wyraźnie kształtuje każdy utwór, który nacechowany jest inwencją twórczą poznańskiego zespołu. Taki piosenkowy wymiar ma duże znaczenie, szczególnie w momentach, gdy dostajemy bardziej energetyczne kawałki. To sprawia, że album wydaje się uporządkowany w takim estetyzmie. Natomiast pewna przewidywalność wkradająca się gdzieniegdzie szybko mija, ustępując miejsca wytrawnym, gęstym od siarczystego brzmienia motywom, do których band ma zacięcie („Gwiazdy przyszłych życzeń„). A bywa naprawdę zawodowo (robiące wrażenie frazy gitarowe w „Zimno„). Zespół potrafi umiejętnie łączyć słowiańską wrażliwość muzyczną z czymś bezgranicznie wartościowym, płynąc z falą nawet w stronę amerykańskiego rocka (fajnie ułożone zwrotki ze śpiewnym refrenem w „Portrecie„).
Ciekawie wypadają niektóre spokojniejsze kawałki, gdzie można usłyszeć echo alternatywnego oddechu. Wtedy na pierwszy plan wysuwa się pewna „teatralność” wynikająca z interpretacji i ujarzmienia wokalnego charyzmatycznego wokalisty – Bartosza Kowalczyka (przy okazji autora tekstów). Jego charakterystyczny głos, oddający dużą część emocjonalności – która kryje się w poszczególnych opowieściach – ma niewątpliwą siłę przebicia („Życie„).
The Sparrow Grass posiada solidnie ułożone fundamenty, co daje im możliwość tworzenia rzeczy naprawdę ważnych. Album „Długie noce, gdy patrzymy w niebo” jest jakby dopiero rozgrzewką przed tym, co w przyszłości może zaowocować czymś jeszcze bardziej wartościowym. Na pewno cały materiał zyska na koncertach, bo jest to energia, która aż prosi się, by wypuścić ją znacznie szerszym torem do publiczności. Choć dla fanów z sentymentem patrzącym wstecz, gdzie melodyka silnie określała rockową wydajność, ta płyta będzie strzałem w dziesiątkę.
Bez wątpienia zespół włożył wiele pracy, żeby ukazać własne zapatrywania w takiej przestrzeni artystycznej i zasługuje na odbiorcę, dla którego ich twórczość stanie się istotna. Tym bardziej, że jest to muzyka skierowana do poszukującego słuchacza, któremu nie po drodze jest z mainstreamową przewidywalnością.
Łukasz Dębowski
fot. materiały prasowe