„Proste piosenki” to kolejny projekt muzyczny Kamila Wasickiego. Po trzech solowych płytach pod własnym nazwiskiem, tym razem firmuje go WASICKI QUINTET. Zapraszamy do zapoznania się z naszą recenzją tego wydarzenia.
fot. okładka albumu
Recenzja płyty „Proste piosenki” – WASICKI QUINTET (2023)
Za twórczością Kamila Wasickiego zawsze kryła się doskonała kompozycja, ważność słowa oraz niebanalna interpretacja. To się nie zmieniło, choć teraz artysta wydał album „Proste piosenki”, nagrany podczas koncertu, który odbył się jeszcze w 2022 roku w sali widowiskowej MGOK w Ślesinie, podpisując go jako WASICKI QUINTET. Ta uchwycona chwila powiązana z przekazem wokalisty podkreśla wkład całego zespołu, składającego się z zawodowych muzyków, dla których obranie właściwego kursu artystycznego było czymś zupełnie naturalnym.
Ta łatwość odnajdywania właściwej przestrzeni muzycznej w poetyckich inklinacjach wydaje się czymś organicznie przypisanym do dokonań Wasickiego. Do tego prawda w tekstach, których nie da się nie słuchać, kryją w sobie głęboką refleksję nas światem i człowieczeństwem. Ale nie tylko.
Artysta w typowy dla siebie sposób potrafi pogłębiać istotę opowieści zapisanych w na pozór prostych słowach, nawet gdy śpiewa „tylko” o miłości („A ja Cię kocham”). Najmocniej gryzą jednak treści niosące jeszcze głębszy ładunek emocjonalny, gdzie verbum potwierdza wysoki poziom związany z powagą przekazu („Chyba nie ma miejsca”).
Siła ciężkości jest większa przez bardowskie wykonania, co akurat nie powinno dziwić, bo artysta za swoją działalność był wielokrotnie nagradzany. To znów nie znaczy, że teraźniejsza twórczość Kamila jest przerysowana, a przez to trudna w odbiorze. Nic z tych rzeczy. Raczej należy powiedzieć, że takie utwory mają ponadczasowy kontekst, uchylający się chwili czasu lub jakiejkolwiek modzie, która mogłaby wpisać te piosenki we współczesny szablon. I całe szczęście.
Dzięki odpowiedniemu anturażowi muzycznemu i nieprzeładowaniu całości przesadnie bogatymi aranżami, całość prezentuje się swobodnie, a na prowadzenie wysuwa się słowo, głos i wciągająca interpretacja Wasickiego. Właściwie rozsmakowywanie się w tak zręcznie podanej poezji bywa czasem większe i bierze górę nad mocą dźwięku, stąd nie powinny zaskakiwać chwilowe wycofania muzyczne, będące pięknym tłem dla treści piosenki („Czasem tak bywa”). Nie znaczy to, że akompaniament traci na swojej wartości – bardziej to mimowolne, lecz niezbędne towarzyszenie muzyczne, które pogłębia wydźwięk poszczególnych propozycji.
Dlatego nie można mówić o tym projekcie, bez podkreślenia wagi współbrzmienia wszystkich muzyków, czyli Kamila Wasickiego, który oprócz wokalu podarował nam brzmienie gitar, Rafała Stegenta (saksofony, perkusjonalia), Filip Kałuża (El. Piano, organy Hammonda), Paweł Jankowski (gitara basowa, kontrabas) oraz Paweł Andrzejewski (perkusja). I słychać, że niemal każdy z nich miał możliwość zaakacentowania swojej obecności w mocniejszy sposób (np. wyborne motywy saksofonu oraz organów Hammonda w bogatszym aranżacyjnie „Wszystko będzie dobrze”). Zresztą warto sprawdzić w jaki sposób korespondują ze sobą poszczególne instrumenty, skutecznie nawiązujące ze sobą ciekawy dialog („Świat się nie kończy”).
Album „Proste piosenki” oddaje moment chwili oraz emocje, które być może nie byłyby aż tak głęboko poruszające, gdyby te utwory zostały zarejestrowane w studio nagraniowym. Czasem pojawiają się ulotne, kruche w swym istnieniu i trudne do ponownego odtworzenia chwile. Zapewne tak było z tym koncertem. Przynajmniej takie można odnieść wrażenie, słuchając piosenek, dla których żywe otoczenie było istotą wiążącą się z przekazem ukrytym w ich macierzy.
Dobry album, choć nie dla każdego będzie to łatwy do przyswojenia zbiór piosenek. Jednak nie do nich skierowana jest twórczość Kamila Wasickiego, oddającego ważność tego wydarzenia wszystkim, którzy wzięli udział w jego współistnieniu – od muzyków do publiczności.
Łukasz Dębowski