Hania Rani zapowiada kolejny album, na którym pojawią się Patrick Watson, Ólafur Arnalds i Duncan Bellamy (Portico Quartet). Album „Ghosts” ukaże się 6 października, a w sieci dostępny jest już teledysk do utworu „Dancing with Ghosts”.
Hania Rani zapowiada swój kolejny album „Ghosts”, na którym na pierwszy plan wysuwa się jej wokal, a wśród gości specjalnych pojawią się Patrick Watson, Ólafur Arnalds i Duncan Bellamy (Portico Quartet). „Ghosts” ukaże się 6 października za pośrednictwem Gondwana Records, po czym Hania wyruszy w najbardziej monumentalną jak dotąd trasę koncertową, obejmującą występy w UE, USA i Kanadzie.
fot. materiały prasowe
„Ghosts” to dźwięk nieustannie ewoluującej artystki, która, jak sugeruje tytuł albumu, wielokrotnie i z wdziękiem przechodzi między muzycznymi światami: jako kompozytorka, wokalistka, autorka tekstów i producentka. Ten album opiera się na wcześniejszych sukcesach albumów „Esja” i „Home” z rozszerzoną, ale wciąż minimalną konfiguracją fortepianu, klawiszy, syntezatorów i zawiera więcej jej tajemniczego, urzekającego głosu. „Ghosts” to także płyta będąca efektem współpracy, ponieważ do Rani dołączył Patrick Watson, który tchnął nieziemskie życie w eteryczny „Dancing with Ghosts”. „Whispering House” został napisany i nagrany z jej przyjacielem Ólafurem Arnaldsem i rzuca spokojny, nieuchronny czar; a Duncan Bellamy z Portico Quartet wnosi istotne loopy do „Don’t Break My Heart” i „Thin Line”.
Teksty Rani są częściowo inspirowane dwumiesięcznym pobytem w małym studiu w szwajcarskich górach, gdzie pracowała nad ścieżką dźwiękową „On Giacometti” do filmu dokumentalnego o słynnym szwajcarskim artyście.
„Miejsce, w którym się zatrzymałam, było kiedyś starym sanatorium w okolicy, która kiedyś była bardzo popularna, ale teraz są tam ogromne opuszczone hotele, w których miejscowi mówią że mieszkają duchy. To rodzaj lokalnego systemu wierzeń – te duchy mają nawet imiona! – ale kiedy jesteś głęboko na łonie natury lub w jakimś opuszczonym miejscu, twoja wyobraźnia zaczyna działać na innym poziomie”. „Krawędź życia i śmierci” – podsumowuje artystka – „i to, co faktycznie dzieje się pomiędzy nimi: to było to, co naprawdę mnie interesowało. Nawet zaśpiewanie słowa „śmierć” było dla mnie szokiem. To takie dziwne słowo do wypowiedzenia na głos, a ludzie się go boją, co było dla mnie niezwykle interesujące. Większość piosenek prawdopodobnie nadal mówi o miłości i tym podobnych rzeczach, ale „Ghosts” to bardziej moje myślenie o konieczności zmierzenia się z jakimś końcem”.
O ile debiutancka płyta Rani „Esja” była poświęcona wykorzystaniu jej głównego instrumentu, a na „Home” podjęła kroki w kierunku pełniejszego wyrażenia swojej sztuki, to „Ghosts” jest miejscem, w którym łączy swoje różnorodne zainteresowania na czymś, co można nawet uznać za jej pierwszy „prawdziwy” album. Czerpiąc z zamiłowania do różnych artystów, takich jak Enya, The Smile, James Blake i Pink Floyd – nie wspominając o podziwie dla jej gości – i przywołując delikatność Stiny Nordenstam, talent Keitha Jarretta, kunszt Kate Bush i Pink Floyd, łączy w sobie życiowe doświadczenie muzyczne w jednym cudownym, kosmicznym świecie. Przywitaj się zatem z czymś zupełnie niepodobnym do tego, co kiedykolwiek słyszałeś. To dźwięk Hani Rani.