Album “Więcej” to fonograficzny debiut Natalii Szczypuły. Płyta ukazała się 16 grudnia pod naszym patronatem medialnym, a dziś prezentujemy recenzję tego wydarzenia.
fot. okładka albumu
Recenzja płyty „Więcej” – Natalia Szczypuła (2022)
Długo oczekiwany debiutancki album Natalii Szczypuły zawiera stylowy zestaw piosenek, w pewnym sensie określający, jaki kierunek obrała wokalistka. Na płycie znalazły się propozycje, które już zdążyliśmy poznać na przestrzeni czasu, jaki minął od jej udziału w The Voice of Poland, ale również zupełnie nowe utwory. Nie należy jednak rozpatrywać tego debiutu przez pryzmat programu, bo artystka stawia na zupełnie autorski repertuar.
Kilka ważnych singli mogliśmy usłyszeć przed premierą krążka i można powiedzieć, że to one prowadziły słuchacza do tego ważnego dla artystki momentu. Jednym z nich był głęboki utwór „Falling Slowly„, który został nacechowany tym, co w muzyce pop (z elementami soulu) powinno stanowić o jej ważności – intensywny w swej wytrawności klimat, angażująca melodyka, wysmakowanie kompozycyjne i dojrzałość podbita charyzmą Natalii. To najmocniejszy punkt na albumie, choć jeszcze kilka akcentów zdecydowanie zasługuje na wyróżnienie. A jest nim na pewno otwierający całość, świetnie poprowadzony od strony muzycznej singiel – „Teraz i tu„.
To, że Natalia jest doskonałą – wybornie prezentującą się na tle różnorodności kompozycyjnej – wokalistką, wydaje się oczywiste. Warto jednak dodać, że jej głos często staje się niezwykle wymowny, wręcz zjawiskowy, przestrzennie rozciągający poszczególne piosenki w bardziej szlachetne kombinacje artystyczne („Black Soul„). Artystka z łatwością porusza się w różnych gatunkach muzycznych, często wykraczając poza banalną formułę piosenkową.
I właśnie pewne odstępstwa, a także bogactwo brzmieniowe sprawia, że ten album staje się pod wieloma względami intrygujący (ciekawe rozwiązania rytmiczno-harmoniczne w „Brand New„). W poszczególnych utworach możemy odnaleźć naleciałości jazzowe, motywy charakterystyczne dla muzyki filmowej, a nawet funky i pogłębiający całość, wspomniany już wcześniej soul. Od strony czysto muzycznej album został doskonale przygotowany, stąd ważne jest zawodowo określone instrumentarium (klasyczny zestaw – gitara, bas, klawisze, perkusja), dodające istotnej esencjonalności. Tutaj ogromne uznanie należy się muzykom, biorącym udział w całym przedsięwzięciu. Ciekawostką jest zaproszenie dwóch gości wokalnych, a są nimi – dobrze pasujący do specyfiki tego wydarzenia – Jarek Wist („Dobre sny„) i Mateusz Krautwurst („Koniec„).
To nie jest tak, że wszystko na tym albumie jest na jednakowo wysokim poziomie, bo w specyficznej różnorodności można się natknąć na trywialne momenty („Dla Ciebie„), jednak w ogólnym odbiorze, to bardzo udany zestaw kompozycji. Zresztą trudno ocenić, czy tak wyjątkowy wokal dostał wystarczającą oprawę muzyczną, skoro mamy do czynienia z talentem, trudnym do zamknięcia w określonej formie. Warto również docenić, że artystka świetnie potrafi interpretować polskie słowa, ale przekonująco wypada także w angielskich tekstach, co nie jest aż tak oczywiste na polskim rynku muzycznym („Won’t Let You (My My My)„).
Na pewno album „Więcej” to ważny debiut, bo pozwolił Natalii Szczypule nadać kształtu własnym poczynaniom artystycznym, ale też odsłonić dużą część predyspozycji wokalnych oraz wrażliwości. Wielkie głosy wymagają zindywidualizowanej materii muzycznej, choć artystka nie jest jednowymiarową, ukierunkowaną w określonej specyfice piosenkarką. Natalia potrafi w uniwersalny sposób odnajdywać się w różnym repertuarze, czemu dowodzi ten zestaw w większości udanych, niekiedy też całkiem nośnych utworów. Bez patosu i banalnych uwikłań udało się stworzyć album, który zasługuje na szersze zauważenie, nie budząc przy tym wątpliwości, że to właściwy kierunek w dalszym rozwoju wokalistki. A na „wielkie songi” przyjdzie jeszcze czas.
Łukasz Dębowski
2 odpowiedzi na “Natalia Szczypuła – „Więcej” [RECENZJA]”