1 grudnia ukazała się autorska EPka “Wiatr” Pauliny Wróblewskiej. Jest to drugi album w jej dorobku artystycznym. Poznajcie naszą recenzję tego wydarzenia.
Recenzja albumu „Wiatr” – Paulina Wróblewska (2022)
„Wiatr” to tytuł autorskiego mini albumu Pauliny Wróblewskiej, na którym artystka zebrała historie napisane jeszcze w czasach lockdownu. I choć znalazły się na nim tylko cztery utwory, to pokazują one całkiem szerokie spektrum muzyczne. Kompozycje określa nie tylko bogate instrumentarium wyzwalające dużą dozę naturalności, ale też głos wokalistki, odnajdujący w nich własną przestrzeń. Rockowa niejednoznaczność z jazzowym podtekstem i poetycką lekkością, w pewnym sensie określa artystyczną stronę tego projektu.
Trzeba przyznać, że wokalistka pokombinowała, bo nie dostaliśmy typowych piosenek, które opierają się na prostych założeniach – zwrotka i refren. To bardziej wyszukane frazy muzyczne, bogatsze harmonie i niestandardowe podejście do formy kompozycyjnej, wychylającej się w stronę jazzu, ale też piosenki poetyckiej. Warto zwrócić uwagę na liryczną stronę tego albumu, bo obok istotnego przekazu wiele na nim malowniczej nostalgii.
Utwory powstały w niełatwym czasie, bo podczas lockdownu, stąd ich wydźwięk jest przepełniony niepokojem, jakimś rodzajem smutku („ziemia z bólu krwawi, więc jak będzie z nami”). Nie tworzy to jednak ciężkiego w odbiorze klimatu, wręcz przeciwnie. Duża w tym lekkość strukturalna oparta na zawodowstwie wszystkich muzyków, którzy wzięli udział w tym projekcie. Nie zabrakło też bardziej przestrzennego brzmienia, gdzie swoboda wykonawcza odnajduje właściwe miejsce, prowadząc wręcz do pełniejszego artyzmu („Dla B.„). Stąd obok delikatnego, nadającego szlachetnego wymiaru całości fortepianu, pojawiają się starannie zaaranżowane gitary i perkusja.
Poetyckiego wymiaru dodają nie tylko niezwykle dojrzałe teksty, ale swego rodzaju – wspomniana wcześniej – wytrawność kompozycyjna („Obok„). Nie zabrakło też miejsca na drobną improwizację, która jeszcze bardziej wzbogaca całość od strony czysto muzycznej („Wiatr„). Produkcyjnie jest oszczędnie, ale wystarczająco dobrze, by podkreślić charakter tych piosenek. Trochę szkoda, że to tylko cztery propozycje, bo drzemie w nich potencjał, który można było rozciągnąć na pełniejszy album.
Dużo odwagi, ale też świadomego wyczucia artystycznego można odnaleźć na mini albumie „Wiatr„. To taki zestaw piosenek, który zapewne znajdzie swoje rozwinięcie w przyszłości. Wiele tu zadumy, refleksji, ale też dużej otwartości twórczej, która przy jeszcze większym wyszukaniu muzycznym stanie się być może czymś charakterystycznym dla Pauliny Wróblewskiej. Z taką wyobraźnią i wrażliwością można zajść daleko. Zresztą potwierdzała to już płyta wokalistki ze znakomitymi interpretacjami piosenek Ludmiły Jakubczak.
Łukasz Dębowski