AURA. – „Szczeliny” [RECENZJA]

Nasz ocena

“Szczeliny” to tytuł debiutanckiego albumu warszawskiej wokalistki i songwriterki, tworzącej pod pseudonimem Aura. Płyta ukazała się 24 października pod naszym patronatem medialnym. Poniżej można znaleźć naszą recenzję tego wydarzenia.

Recenzja płyty „Szczeliny” – AURA. (2022)

„Szczeliny” to starannie wyselekcjonowany zbiór utworów AURY. Wokalista przez długie miesiące gromadziła propozycje, w których mogła zawrzeć własne opowieści w nieskrępowany muzyczny sposób. Dzięki temu dostaliśmy kunsztownie zaaranżowany zestaw piosenek, mieszczący się w szeroko pojętym popie z namiastką szlachetnej alternatywy i elektroniki. Wszystko razem tworzy specyficzny charakter tego projektu, co świadczy o tym, że wokalistka znalazła własną, jakże ciekawą niszę.

Choć album nie jest zbyt długi (7 piosenek, intro oraz remix „Rozerwanych„), to zawiera kilka interesujących rozwiązań muzycznych oraz treści ukrytych w osobistych tekstach wokalistki. Cały materiał odznacza się niezwykłą świeżością, odnajdując właściwe miejsce we współczesności, choć słychać też odwołania do tego, co już gdzieś słyszeliśmy. Trzeba jednak przyznać, że AURA. ma własną wizję wykorzystania różnych narzędzi związanych z elektroniką, łącząc ją w sposób przemyślany z żywym brzmieniem.

Spójna całość została więc zaprezentowana w nowoczesnej szacie, ale z szacunkiem do piosenkowej formy. Dlatego na albumie nie zauważymy nadmiernego eksperymentowania. Forma muzyczna jest w tym przypadku prosta, co nie znaczy mało angażująca. Wręcz przeciwnie. Klarowna kompozycja płynie w nurcie pewnego wyrafinowania („Jutro nie znamy się„), a czytelny charakter utworów ładnie koresponduje z jasnym głosem wokalistki. Nie zabrakło też odrobiny przebojowości, która staje się dodatkowym magnesem przyciągającym uwagę słuchacza („Rozerwani„).

Jeżeli ktoś pamięta AURĘ. z projektu My Name Is New (Kayax), to wtedy artystka pokazała zaledwie namiastkę swoich pomysłów i umiejętności. Zresztą numer „Nieznajomy” nie ukazał się na jej debiutanckim albumie, co pokazuje rzeczywistą staranność doboru repertuaru. Na płycie znajdziemy za to inną niespodziankę. A jest nim duet z niezwykle zdolnym i charakterystycznym wokalistą, znanym z programu The Voice of Poland – Mikołajem Macioszczykiem. “Jeśli to sen” ujmuje bezpośredniością, ale też łagodnie poprowadzoną melodyką, która pozostaje na dłużej w naszej pamięci. Męski, nieprzeforsowany głos idealnie wkomponował się w nastrój tej propozycji.

Może czasem jest zbyt bezpiecznie, ale jeśli uważnie przesłuchamy album, dostrzeżemy elementy, które delikatnie połyskują na tle całości (ciekawe współistnienie instrumentarium w energetycznym „Bumerangu„). Warto dodać, że w tworzeniu kompozycji wsparli artystkę zawodowi muzycy, m.in. Monika Wydrzyńska (Linia Nocna), Tomasz Kunysz i Hubert Kapturkiewcz. Ten ostatni wspomógł wokalistkę także w umiejętnym zmaterializowaniu warstwy tekstowej, tworząc nienachalną swoistość całego projektu. I choć w słowach nie odnajdziemy poetyckich odniesień, ani wyszukanych metafor, to dobrze korespondują one z klimatem poszczególnych piosenek. Nie rażą dosłownością oraz nie stają się kłopotliwe w odbiorze, co w polskich tekstach innych wykonawców nie jest tak oczywiste.

AURA. bardzo świadomie podeszła do nagrania swojej pierwszej płyty. Nie przesadzając z ilością piosenek, stworzyła klimatyczną przestrzeń, w której znalazły się propozycje mocno rezonujące z jej głosem, ale też wrażliwością. Pewne rzeczy wyczuwalne są podskórnie, choć pozornie może wydawać się, że jest zbyt łagodnie. Dobra robota i ważny debiut. „Szczeliny” są więc wygraną i nowym etapem w życiu artystycznym wokalistki. Warto sięgnąć po fizyczne wydanie albumu, które także zostało przygotowane z dużą starannością.

Łukasz Dębowski

 

2 odpowiedzi na “AURA. – „Szczeliny” [RECENZJA]”

Leave a Reply