Marek Niedzielski – „Aby do wiosny” [RECENZJA]

Nasz ocena

“Aby do wiosny” to debiutancki album Marka Niedzielskiego, który został nagrany z Wują HZG i Fryderykiem Szulgitem. Jako zespół tworzą melodyjną muzykę indie-popową, z naleciałościami neo-soulowymi. Zachęcamy do zapoznania się z recenzją tego wydarzenia.

Recenzja płyty „Aby do wiosny” – Marek Niedzielski (Azymut, 2022)

Poszukiwanie własnej przestrzeni muzycznej często nie należy do najłatwiejszych. Na szczęście Marek Niedzielski nie tylko odnalazł swój obszar artystyczny, ale ukształtował go na własnych warunkach. Efektem tego jest bezpretensjonalna, podszyta dużą porcją świeżego brzmienia płyta „Aby do wiosny”. W jego muzyce odnajdziemy pogodne dźwięki tworzące wymowę wszystkich utworów, podszytych indie-popem, współczesnym soulem, a nawet radosnym funky. Na takich motywach zrodził się pozytywny wydźwięk całości.

W założeniach było zaprezentowanie prostej formy wszystkich kompozycji, która nie została naładowana nadmierną ilością elementów. To pozwoliło artyście uwypuklić melodykę poszczególnych propozycji. Można uznać to za zaletę, a czasem za wadę, bo niekiedy może się wydawać, że przestrzeń poszczególnych kompozycji nie do końca została wypełniona.

Z drugiej strony ta powściągliwość zakreśla wyraźniejszą otoczkę wszystkich utworów. Poza tym odnajdziemy w nich dużo swobody, może nawet zabawy i powrotu do beztroskiego dzieciństwa („Aby do wiosny 3„). Zresztą wystarczy posłuchać „Szybkensa„, by potwierdzić tezę umiejętnego stworzenia czegoś – nie bójmy się tego słowa – wesołego. Zawodowo zostały rozbudowane na pozytywnych nutach i pieszczotliwym rozleniwieniu singlowe „Dzieciaczki„, choć zwraca także uwagę rozmyty na roztrojonej gitarze kawałek „Aby do wiosny 1„.

Zdarzają się mniej zobowiązujące momenty, które nie powodują jednak przesadnego wycofania artystycznego, tworząc wciąż angażującą na każdym etapie formę piosenkową („Najlepiej„). Czasem brakuje jedynie podtrzymania napięcia związanego z ostatecznym odbiorem całości. Na szczęście temperatura związana z muzyką nie spada zbyt często, bo Marek, jako współkompozytor, potrafi budować propozycje na frapujących rozwiązaniach harmonicznych. Takie przełamywanie nadmiernej konwencjonalności wychodzi mu akurat bardzo dobrze. Jeśli dodamy do tego klimat wyciągnięty z przełomu lat 80/90., to ukaże się nam całkiem konkretny zestaw kompozycji.

Tak więc tylko czasami brakuje czegoś więcej poza pulsującym – bądź, co bądź bardzo przyjemnie – basem, gitarką i ożywczymi bębnami. Przy tej okazji należy wyróżnić producenta oraz basistę – Pawła Stachowiaka (Wuja HGZ), który uwidocznił mocniejszą część całego projektu, mieszczącego się gdzieś pomiędzy oldschoolowym kolorytem, a współczesną jakością i sprawnością wyrażania uniwersalnych emocji (teksty Marka). Ważne miejsce zajmuje też Fryderyk Szulgit, który jest ściśle związany z tym materiałem (kompozytor, gitarzysta).

Mniej awangardy, a więcej piosenkowej swobody sprawiły, że nie należy zamykać albumu „Aby do wiosny” w indie-rockowej konwencji, choć jego forma jest mniej klasyczna, a przez to ciekawsza. Poza tym nie brakuje w tych utworach dużej porcji luzu i pozytywnego nastroju, co sprawia, że całości słucha się po prostu bardzo dobrze.

Łukasz Dębowski

 

Leave a Reply