Klamka – „Następna” [RECENZJA]

Nasz ocena

23 czerwca to data premiery nowej płyty Klamki. Album nosi tytuł “Następna” i dzień ukazania się jej nie jest przypadkowy. Były to urodziny dziadka Władka Klamki, którego pamięci dedykowana jest płyta. Poznajcie naszą recenzję tego wydarzenia.

Recenzja płyty „Następna” – Klamka (2022)

Klamka nie rezygnując z jazzowej konwencji rozszerzyła swoje zapatrywania muzyczne na drugiej, tym razem całkowicie autorskiej płycie „Następna”. Dlatego w nowych piosenkach usłyszymy szlachetne drobiazgi, które urozmaicają jazz-popową melodykę, ale odnajdziemy też szczyptę retro klimatu, nadającego stylowego wydźwięku poszczególnym propozycjom. A wszystko to zawiera się w żywym, a przy okazji kompleksowo ciepłym brzmieniu.

Większość propozycji ma lekki wydźwięk, jakby każda z nich powstała z ogromną łatwością. Dzięki temu nie potrzebujemy mocnego zaangażowania, żeby docierając do sedna, odbierać ten album właściwie. Co nie znaczy, że całość ma trywialny przekaz i została nagrana w mało ciekawy sposób. Wręcz przeciwnie. To są utwory, które po przesłuchaniu zostają z nami na dłużej.

Gdzieniegdzie rozbudowana sekcja muzyczna (saksofony, trąbka, gitary, klawisze) nadaje pewnego rozmachu wybranych kompozycjom. Stąd namiastka swingu pojawia się w optymistycznej piosence „Dopadnę Cię wiosną„. Bywa bardziej przystępnie, może nawet przebojowo, ale zawsze idzie za tym głębszy wyraz artystyczny, za który odpowiada cały zespół („Spadam„). Warto też zwrócić uwagę na niuanse, które budują pewien nastrój (szczypta improwizacji, chórki itp.).

Wytrawne naleciałości jazzowe odnajdziemy w spokojniejszych momentach i to one stają się bardziej ujmującą częścią albumu („Dieta” z gościnnym udziałem doskonałego basisty – Roberta Szewczugi). Przy tej okazji trzeba podkreślić grę poszczególnych instrumentów, prowadzonych jakby w ścisłej symbiozie, dzięki czemu całość staje się żywą materią, która cały czas wyśmienicie pracuje („Geny„). Istotne są także poetyckie teksty, otoczone niewspółczesnym kolorytem i głębokim, jakże ciekawym przekazem (słowa są autorstwa Marty Sawickiej i wokalistki). Czasem jest poważnie („Puste lustro” w alternatywno-jazzowej konwencji), a niekiedy z przymrużeniem oka („Dieta„).

W większości dostaliśmy krótkie kompozycje, które trafnie umiejscowił je muzycznie – uwypuklając ich niewątpliwą wartość – Dawid Broszczakowski (muzyk, producent, aranżer). I to wystarczyło, żeby określić ten album jako zestaw utworów ukształtowanych przez artyzm, ale bez zbędnego nadęcia na coś wielkiego. „Następna” to siła wyrazu twórczego, giętkie słowo, ale też łatwość odbioru. To odpowiednie zbalansowanie jest bardzo ceną wartością tej płyty.

Łukasz Dębowski

 

2 odpowiedzi na “Klamka – „Następna” [RECENZJA]”

Leave a Reply