Edison Festival po raz czwarty odbył się w Poznaniu. Wydarzenie miało miejsce nad malowniczym krajobrazem Jeziora Kierskiego, gdzie wystąpiła cała plejada polskich artystów (m.in. Mrozu, LemON, Daria Zawiałow, Zalia, Kaśka Sochacka). Zapraszamy na naszą relację z tego festiwalu, którą przygotowała Weronika Szymańska.
fot. Dagmara Szewczuk
Edison to festiwal z rodzaju tych nieśpiesznych i nie zmieniał tego nawet fakt, że na dwóch, całkiem odległych scenach, koncerty grały na szybką zakładkę. Atmosfera tonalnego chilloutu rozpościera się nad terenem imprezy jeszcze przed oficjalnym przekroczeniem jego bram i nic dziwnego, bowiem sporą część klimatu tego wydarzenia tworzy jego lokalizacja.
Podpoznańskie Baranowo ulokowane jest bowiem w urokliwych okolicach jeziora Kiekrz i to właśnie nad samą jego taflą, na terenie tytularnego hotelu Edison, rozstawiono dwie festiwalowe sceny – przysłowiowy main stage oraz skrytą między drzewami, czarującą Forest Stage.
Edison Festival – spod sceny na kocyk
Edison to również festiwal z rodzaju tych mniejszych, lokalnych. Przyjęło się nazywać go festiwalem rodzinnym i faktycznie na miejscu zdecydowanie przeważał model rodziny z dziećmi. Piknikowy, familijny klimat wydarzenia ma w sobie coś niecodziennego i nawet ja, na co dzień raczej fanka biegania między scenami i zabawy tuż pod nimi, pokusiłam się tym razem na format konsumowania muzyki z poziomu kocyka. Wciąż wolę podsceniczą aurę, ale ostatecznie wyszło całkiem nieźle.
LemON – im starszy tym lepszy
Festiwal rozpoczęłam z duetem Marin Lange, z którym spotkania na żywo wyczekiwałam od bardzo dawna i nie zawiodłam się – Michał i Marcin z zespołem zaserwowali nam energetyczny początek piątkowego wieczoru. Rozgrzana gitarową aurą pałeczka powędrowała na dużą scenę w ręce grupy LemON, która, kontynuując celebrację swojego 10-lecia, zaprezentowała przekrojowy set składający się na swoiste best of grupy. Nie zabrakło takich przebojów jak Scarlett, Nice czy Będę z Tobą, jak i mocnego uderzenia w postaci bardziej alternatywnego Papieru, czy nowości – Ptaków i nieopublikowanej jeszcze piosenki. Wszystko to podsycone soczystym rock’n’rollem i niezmienne – zachwycającą wrażliwością Igora Herbuta.
Kosmiczny odlot Grzegorza Hyżego
Nieco wytchnienia przyniósł koncert Kaśki Sochackiej, choć nie było tu mowy o odpoczynku od piętrzących się muzycznych emocji, które osiągnęły swoje apogeum podczas gościnnego występu Kaśki z Vito Bambino na głównej scenie, gdzie wspólnie zaśpiewali Boję się o Ciebie. Kaśka zaczarowała leśną scenę, którą chwilę później przejął Grzegorz Hyży w zaskakującej odsłonie. To był oderwany od ziemi, kosmiczny lot, bowiem swoje największe, radiowe przeboje artysta przearanżował w post apokaliptyczne, podrasowane soczystą elektroniką wersje. Niestety na dłuższą metę charakter tego koncertu zaczynał już trochę nużyć. Nie da się ukryć, że fundując edisonowej publiczności doznania bliższe klubowemu DJ-setowi niż popowemu koncertowi, Grzegorz starał się stanowczo odciąć od swojej muzycznej przyszłości, więc kto wie, co w takim razie szykuje na przyszłość…
Podobna historia miała zresztą miejsce u Mroza, choć jego reinkarnacja odbywa się w bardziej subtelny sposób. Artysta, w roli jubilata dał się ponieść wyjątkowej energii tego dnia, aby zaserwować nam esencję grania na żywo. Koncert na miarę headlinera, bez dwóch zdań!
Rubens, czyli Mark Ronson polskiej sceny muzycznej
Drugi dzień festiwalu ponownie rozpoczęłam na Forest Stage, gdzie jeden ze swoich pierwszych koncertów zagrał już dziś okrzyknięty tegorocznym objawieniem muzycznym Rubens – do tej pory gitarzysta w zespole Darii Zawiałow oraz kompozytor i producent współpracujący chociażby z Mrozem. Fakt, że Piotrek jest urodzonym frontmanem (Mark Ronson polskiej sceny muzycznej!) jest niepodważalny, ale okazało się, że udało mu się również zebrać genialnych muzyków, którzy już od początku mają ze sobą świetny, wyczuwalny z perspektywy publiczności przelot na scenie. W tym projekcie drzemie ogromny potencjał!
Hip-hopowy folk przeplatany gitarową przebojowością
Najbardziej intrygującym punktem sobotniego line-upu Edison Festivalu bez wątpienia był koncert tegorocznych zwycięzców Eurowizji – ukraińskiej grupy Kalush Orchestra. Hip-hopowo-folkowa mieszanka brzmień i szaleństwo sceniczne członków grupy okazało się skuteczne, choć podobnie jak w przypadku kosmicznych aranży Grzegorza Hyżego – raczej na krótką chwilę niż godzinny set. Sztuka utrzymania uwagi odbiorcy bez problemu udała się za to projektowi Karaś/Rogucki, który jest dla mnie absolutnym muzycznym fenomenem ostatnich lat. Panowie znaleźli perfekcyjny przepis na połączenie mocnego, gitarowego grania z domieszką taneczno-przebojowych kompozycji i są w tym absolutnie bezbłędni!
fot. Dagmara Szewczuk
Największe „WOW” Edison Festival 2022
Zalia, zupełnie niespodziewanie, okazała się dla mnie największym zaskoczeniem całego festiwalu. Studyjnie nie zawsze mnie przekonywała i do tej pory uparcie twierdziłam, że w Polsce nie ma publiczności dla rasowego R&B, a mieszanie go z popem i skręcanie w mainstrem to szablonowa pułapka, w którą wpadło już wiele zapomnianych dawno młodych wokalistek. Jednak po sobotnim koncercie z pełną odpowiedzialnością stwierdzam, że ten scenariusz nie grozi Zalii, która na żywo wypada fenomenalnie! Zjawiskowy, stabilnie osadzony wokal, świetna prezencja i pewność siebie na scenie oraz świetny, zgrany zespół, który jest tu i teraz i totalnie jara się graniem. Jeszcze chwila, a znacznie większe festiwalowe sceny będą stały przed Zalią otworem!
Finałowe dźwięki całego festiwalu należały do wieńczącej sobotni wieczór Darii Zawiałow, a tu wydarzyło się dokładnie to, czego po Darii można się było spodziewać – mieszanka przebojowości, z nutką alternatywy i naprawdę solidne granie live. Koncertowo Daria i jej zespół są niezawodni!
Edison Festival, czyli muzyka i chill
Edison Festival to już przeszłość, ale pozytywne fluidy, którymi mnie przepełnił, wciąż wibrują. Muzyka na najwyższym poziomie, największe nazwiska polskiej sceny, ale też przestrzeń do odkrywania nowych brzmień, piękna sceneria wokół i totalnie chilloutowy klimat = przepis na udany wakacyjny weekend gwarantowany! Do zobaczenia za rok, Edison!
Weronika Szymańska