„Realizacja tak ogromnego projektu, to jak wejście na Mont Everest” – Beata Szałwińska [WYWIAD]

3 czerwca ukazał się najnowszy muzyczny projekt duetu światowej sławy – wyjątkowo uzdolnionej polskiej pianistki Beaty Szałwińskiej i basa operowego Aleksandra Anisimova. Płyta nosi tytuł „Rachmaninoff Romances”. Z tej okazji zadaliśmy artystce kilka pytań.

fot. materiały prasowe (Margo Skwara)

Z Panem Aleksandrem Anisimowem poznała się Pani 8 lat temu. Czy już wtedy wiedziała Pani, że z Waszego spotkania może zrodzić się nowy projekt? Kiedy pojawił się pomysł nagrania płyty „Rachmaninoff Romances”?

To było takie silne spotkanie pod względem muzycznym, że od razu pomyślałam sobie, że Aleksander urodził się, żeby śpiewać Rachmaninowa – chociaż oczywiście podczas naszego pierwszego wspólnego występu wcale go nie wykonywał, jednak jego głos, muzykalność i potencja wokalna od razu przyniosły mi na myśl połączenie tych dwóch talentów. Teraz wiem, że miałam rację i te dwa nazwiska: Rachmaninow oraz Anisimov będą już zawsze iść w parze – zdaniem wielu krytyków, nie tylko moim.

W każdym razie nosiłam w sobie pomysł przez długi czas, bo kocham Rachmaninowa, uwielbiam te teksty i transkrypcje – genialne utwory. W końcu, gdy odważyłam się roztoczyć przed Aleksandrem moją wizję naszego wspólnego projektu od razu bardzo się w to zaangażowaliśmy – Aleksander również. Oczywiście bardzo dużo czasu zajęło nam samo przygotowanie i dostosowanie niektórych pieśni do potrzeb głosowych Aleksandra. Trzeba było znaleźć tonacje, w których dobrze by się czuł.

Co urzekło Panią w osobie Pana Aleksandra, że zdecydowała się Pani na taki wspólny projekt?

Przede wszystkim jego dziki temperament muzyczny i osobisty, który zawsze każe mu śpiewać do końca, na całego i do upadłego. Połączyła nas ze sobą nieprzewidywalność naszych emocji, wzajemne nakręcanie się, wchodzenie razem na szczyty, do których droga nieustannie się wydłuża. Lubię mówić, że gotowi jesteśmy tą drogą artystyczną iść ze sobą do diabła (śmiech).

Bardzo mi się również podoba siła Aleksandra na scenie. Polega to na tym, że potrafi być niezwykle władczy poprzez samą swoją postawę. Jeszcze nie zaczął śpiewać, ale już coś się wokół niego dzieje, już przyciąga wzrok. Uwielbiam również jego zaangażowanie – ja sama tak mam, że w każdy projekt wchodzę do końca i całym sercem. To nas łączy.

Sama praca z Aleksandrem była i jest niezwykle pasjonująca, a proces wybierania i przygotowywania pieśni sam w sobie był wspaniały i bardzo angażujący.

 Na płycie znalazło się 28 utworów. W jaki sposób dokonywała Pani selekcji pieśni Rachmaninowa?

Pieśni wybieraliśmy wspólnie. Bardzo często proponowałam coś na podstawie mojego przeczucia i tego co uważałam, że będzie do Aleksandra pasować. Oczywiście było mnóstwo spięć i dyskusji. Jednak kluczem, który pomagał nam za każdym razem w podjęciu słusznej decyzji, był wybór tych pieśni, które opowiadają o uniwersalnych wartościach i przekazują wspólne dla nas wszystkich emocje. Chodziło nam o to, aby poruszać tematy ważne w naszym prywatnym życiu, a także przekazać naszym słuchaczom, jak patrzymy na świat jako artyści i jako zwykli ludzie.

Oprócz tego bardzo często decydowała po prostu melodyczność danej pieśni i to jak zapadła nam w serca poprzez sam dźwięk.

 

fot. materiały prasowe

Ciekawostką tego albumu jest pięć solowych transkrypcji na fortepian. Czy mogłaby Pani przybliżyć ideę ich powstania? Czyjego autorstwa są to transkrypcje?

Autorem transkrypcji są Frédéric Meinders i Sergiusz Rachmaninow. Maestro Meinders jest uważany w tej chwili za najlepszego na świecie pianistę, piszącego transkrypcje fortepianowe, między innymi właśnie Rachmaninowa – przede wszystkim jest artystą, który podziela mój zachwyt i fascynację tymi utworami oraz ich emocjonalnością. Jestem mu niesamowicie wdzięczna za to, że wyraził zgodę na użycie przeze mnie tych transkrypcji. Jeszcze większą radością i dumą jednocześnie napawa mnie fakt, że Maestro wyraził, iż jest zaszczycony współpracą ze mną, a moja praca spotkała się z jego zachwytem – to dla mnie wielkie wyróżnienie jako artystki.

W doborze pieśni brałam oczywiście pod uwagę moje własne gusta i odbiór poszczególnych utworów, jednak zdanie Frédérica Meindersa było dla mnie na tyle ważne, że bardzo często słuchałam jego sugestii, głównie dotyczących dopasowania pieśni do mojej własnej osoby – charakteru i temperamentu.

Co było dla Pani najtrudniejsze w pracy nad tym projektem? Czy pojawiły się jakieś problemy związane z albumem „Rachmaninoff Romances”, których się Pani nie spodziewała? A może coś Panią zaskoczyło podczas realizacji lub nagrywania wybranych utworów? Ile czasu zajęła Państwu realizacja?

Było oczywiście mnóstwo problemów – w końcu perły rodzą się w wielkim trudzie (śmiech). W naszym przypadku największe znaczenie miała niestety pandemia. Graliśmy już wcześniej te pieśni podczas tras koncertowych m.in. w Carnegie Hall. Potrzeba stworzenia nagrania zrodziła się dopiero pod wpływem koncertów, najpierw nagrywaliśmy sam program koncertowy, a później ewentualnie dogrywaliśmy jakieś pieśni, które chcieliśmy poprawić. Pandemia oczywiście przeszkodziła nam, a raczej wstrzymała nas na jakiś czas w procesie realizacji samej płyty.

Udało nam się nagrać duety (jeszcze w Warszawie w 2020 roku). Ja następnie miałam zacząć nagrywać utwory solowe, a na 11 marca 2020 zaplanowaliśmy koncert. Wszyscy wiemy, co się stało 11 marca… Nagrania były nieukończone – reżyser dźwięku na stałe mieszkał w Wiedniu, studio było zamknięte i całość realizacji przeciągnęła się jeszcze przez ponad rok. Skończyłam nagrania solowe dopiero w lipcu zeszłego (2021) roku, a płyta ukazała się 3 czerwca 2022 – prawie dwa lata po planowanym terminie.

 

fot. materiały prasowe (Margo Skwara)

 W jaki sposób szukała Pani wspólnej przestrzeni artystycznej, w której wrażliwość Pani i Pana Anisimova mogły się razem połączyć, aby stworzyć ten projekt?

W tej kwestii mieliśmy dużo łatwiej niż inni artyści, ponieważ w ogóle nie było konieczności poszukiwania takich przestrzeni twórczych. Tak doskonale rozumiemy się z Aleksandrem, że samo przebywanie ze sobą inspiruje nas i pomaga pracować wydajnie. Oczywiście jesteśmy oboje bardzo wybuchowi, więc nasze próby to było jak balansowanie na skraju czynnego wulkanu (śmiech). Ale mimo to mamy podobną wrażliwość i cudownie pracuje nam się nad wspólnymi projektami. Oboje mamy podczas pracy wręcz poczucie, że oddychamy razem, a nasze spotkania to nieustanna wzajemna inspiracja.

Sama jestem przekonana, że miłość i braterstwo to najważniejsze i najpiękniejsze wartości, które wypracowaliśmy jako gatunek ludzki”. Czy ten album to bardziej miłość do muzyki, czy czyste uczucie do otaczającego nas świata, a może drugiego człowieka? W jakim stopniu głęboko osadzony pierwiastek uczuciowy miał wpływ na to, co możemy ostatecznie usłyszeć na tym albumie?

Album „Rachmaninoff Romances” to jedno wielkie uczucie, wielka kula uczuć, która składa się z różnych elementów i uwielbienia muzyki, człowieka i sztuki oraz szukania prawdziwej wypowiedzi artystycznej – pierwiastek uczuć jest tu jednak najcenniejszym i najważniejszym elementem.

To wielka sprawa ludzkich relacji i emocji – ten album to nie tylko przeszkody, o których już mówiłyśmy, ale także wschodząco-rodzące się piękno. To była też bardzo intensywna praca kreatywna, ale właśnie ten rodzaj pracy kocham najbardziej – gdy czuję, że powstaje coś nowego, coś niesamowicie wartościowego.

Co według Pani jest osobistym sukcesem i największą wartością albumu „Rachmaninoff Romances”?

Największą wartością jest dla mnie to, że mogłam zrealizować ten album razem z Aleksandrem, który jest absolutnie genialnym śpiewakiem. Realizacja tak ogromnego projektu, to jak wejście na Mont Everest. A przecież sama płyta z pewnością przejdzie do historii nagrań Rachmaninowa – jest ich bardzo mało, a to nasze zdecydowanie wyróżnia się kunsztem artystycznym i jakością – wiem, mało to skromnie z mojej strony (śmiech).

Oczywiście zawsze można coś zrobić lepiej, w końcu to jest proces twórczy, a ten może trwać w nieskończoność, jestem jednak przekonana, że stworzyliśmy coś wyjątkowego.

Czy będzie można usłyszeć duet Szałwińska-Anisimov podczas koncertów? Czy byłaby Pani gotowa zaprezentować ten materiał ponownie na żywo?

Graliśmy już bardzo dużo koncertów z tym programem jeszcze przed pandemią i chcemy wyruszyć w trasę koncertową ponownie, gdy tylko będzie to możliwe. Planujemy trasę zacząć jesienią, czekamy natomiast na uspokojenie sytuacji na świecie.

Jakie są Pani najbliższe plany artystyczne? Czy zamykając jeden projekt, ma Pani od razu pomysł na kolejny?

Najbliższe plany to prapremiera światowa koncertu fortepianowego Concerto de Paris, którego autorami są Marc Mignon i Denis Bioteau, która będzie miała miejsce na jubileuszowym 55. Festiwalu im. Jana Kiepury w Krynicy, już 9 sierpnia.

Oczywiście planujemy też z Aleksandrem kolejne realizacje pieśni – przed nami jeszcze ponad 50 utworów, a zatem wiele miesięcy/lat pracy. Co zresztą mnie osobiście napełnia niesamowitą ekscytacją…

 

fot. okładka płyty

Leave a Reply