3 czerwca ukazał się najnowszy muzyczny projekt duetu światowej sławy – wyjątkowo uzdolnionej polskiej pianistki Beaty Szałwińskiej i basa operowego Aleksandra Anisimova. Płyta nosi tytuł „Rachmaninoff Romances”. Prezentujemy naszą recenzję tego wyjątkowego wydarzenia.
Recenzja płyty „Rachmaninoff Romances” – Beata Szałwińska i Alexander Anisimov (2022)
„Rachmaninoff Romances” to nie jest typowy projekt muzyczny oparty jedynie na współpracy dwojga niezwykle uzdolnionych artystów. Ten album stał się połączeniem różnych wrażliwości, który wraz z zawodowstwem, a także pasją pianistki Beaty Szałwińskiej oraz basa operowego Alexandra Anisimova, przyniósł wyraz twórczej doskonałości. Ważny jest nacisk na słowo „twórczy”, bo pomimo interpretacji klasyki, dostaliśmy wartość naddaną, która nie pozwala odbierać tej projekcji jako zwyczajnie imitatorską czy szablonową.
Dlatego zwraca uwagę czystość wykonawcza, ale porusza emocjonalność, która wypływa z połączenia wspólnej wizji obu artystów. Takie interpretacyjne lepienie dźwięków na kanwie żywego brzmienia fortepianu i wytrawności wokalnej stało się wymowne dla nich obojga. Obok doskonałego zespolenia artyzmu twórców dostaliśmy też wyraz większego zaangażowania, którym jest pięć solowych transkrypcji wykonanych przez Szałwińską. Zostały one napisane przez Sergiusza Rachmaninowa i Frederica Meindersa. Tutaj dostaliśmy doskonałe wyważenie brzmienia, gdzie pauzy, a więc chwile wyciszenia mają taką samą ważność, co każdy pojedynczy dźwięk („O, Do Not Grive” Op 14 no 8).
W ogóle warto zwrócić uwagę na niezwyczajne „przesilenia” muzyczne, które równoważą się z subtelnymi frazami, stając się w ten sposób angażującą proklamacją tego, co Rachmaninoff zawarł w swojej twórczości („Oh, Never Sing To Me Again” Op 4 no 4). Tak przedstawiona opowieść, której częścią się mocne odbicia wokalne Anisimova, wytwarzają obszar, będący nowością nawet dla wielbicieli twórczości Rachmaninova. Zapewne nic w tym przypadku nie mogłoby się udać, gdyby nie wieloletnia znajomość Beaty Szałwińskiej i Alexandra Anasimova (spotkali się podczas koncertu charytatywnego na rzecz Ukrainy 8 lat temu), którzy poprzez głębokie zrozumienie pewnej idei byli w stanie wskrzesić w tych pieśniach ducha współczesności, choć wciąż zawierając ją w głęboko klasycznym odniesieniu. Znajdziemy w tym także poetycki wymiar, który pozwolił pianistce rozpisać te utwory w ponadczasowej symbiozie uczuciowości z erudycją (ekspresja w „So Many Hours, So Many Fancies” Op 4 no 6). Do tego dochodzi charyzma samej artystki, która odcisnęła indywidualne piętno w poszczególnych interpretacjach. Coś nieopisywalnie znakomitego.
Album „Rachmaninoff Romances” to wyraz głębokiego kunsztu, ale też otwartości artystycznej. Opracowanie go wymagało od Beaty Szałwińskiej i Alexandra Anisimova ogromnej precyzji, ale też znaczącego zaangażowania emocjonalnego. To nie lada wyzwanie stworzyć przestrzeń, w której zawodowstwo, wyrafinowanie i artyzm będą współgrały na jednym, poruszającym poziomie wrażliwości. Połączenie dwóch innych dusz artystycznych zrodziło nową jakość, bez której przedsięwzięcie to nie byłoby aż tak poruszające. Adaptacja dzieł Rachmaninowa zasługiwała na tak ujmujący pod wieloma względami projekt i należy uznać go za niewątpliwy sukces.
Łukasz Dębowski
Romans na poziomie dusz, czyli premiera nowej płyty Beaty Szałwińskiej i Aleksandra Anisimova