Choć poprzednia płyta zespołu Pectus pt. „Kobiety” zdradzała, że grupa podąża w innym kierunku, to nie było oczywistym, co stanie się później. Okazało się, że można kontynuować zamysł tworzenia opartego na żywym brzmieniu i stąd album „Akustycznie”. Więcej w dzisiejszej recenzji.
Recenzja płyty „Akustycznie” – Pectus (Agencja Muzyczna Polskiego Radia)
Płyta „Akustycznie” zespołu Pectus to nowa odsłona ich twórczości. I trzeba przyznać, że odmiana wyszła im na dobre. Do tego usłyszymy tu gościnnie wybitnego muzyka jazzowego – Włodka Pawlika. Zdobywca nagrody Grammy dodaje dodatkowej powagi i szlachetności temu albumowi.
Nie da się ukryć, że te dziesięć odświeżonych i nagranych na „setkę”utworów zyskało elegancji. Za repertuar posłużyły w większości kompozycje już dobrze znane z wcześniejszych płyt grupy. W tym przypadku jest to jednocześnie zaleta i zarzut.
Na plus wyszło nadanie takiej formy największym przebojom Pectusa, bo zamiast typowego krążka z cyklu „największe hity” dostaliśmy coś więcej. Odnowienie wyszło tym piosenkom zdecydowanie na dobre.
Z drugiej strony szkoda, że nie zdecydowano się nagrać premierowych utworów w takiej formie. Wtedy zespół zyskałaby jeszcze więcej i już nikt nie miałby odwagi umniejszać im wczesnym dokonaniom, bądź co bądź mieszczącym się w ramach jedynie (albo aż) radiowego popu. Choć trzeba przyznać, że już na poprzednim krążku, nagranym z wokalistkami panowie poczynili ogromny progres.
Bardzo dobrze rozpoczyna się ta płyta. „Do góry nogami” z udziałem Włodka Pawlika to najmocniejszy punkt, który świetnie wprowadza w kolejne akustyczne odsłony ich dokonań. No i godzi wcześniejsze dywagacje na temat repertuaru, bo jest to jedyna w pełni nowa kompozycja. Światowy numer.
Swojej przebojowości nie straciły nowe interpretacje „Barcelony” i „Jednego momentu”. A to zasługa dużego luzu, który łatwo wyczuć w odświeżonych wersjach. Zaskakuje balladowy klimat „Między słowami”, gdyż słychać dużą różnicę w stosunku do wcześniejszego nagrania tego utworu z Patrycją Markowską (z płyty „Kobiety”).
Jeśli komuś do tej pory nie był bliski repertuar zespołu Pectus, to tym razem jest szansa, że będzie inaczej. Album „Akustycznie” wyzwala nową energię i tworzy muzykalnie dobrą jakość. Taka forma piosenek obnażyłaby ich niedoskonałości, a wyszli z tego zadania obronną ręką.
Okazało się, że panowie potrafią wiele na poziomie brzmieniowym, kompozycyjnym oraz wokalnym. I choć całość prezentuje się dostojniej niż wcześniejsze dokonania, to wciąż mieści się w przyjaznej rozrywce.
Przyjemne zamieszanie wywołał Pectus tą płytą. I teraz dopiero okaże się, czy „Akustycznie” to zamknięcie pewnego etapu, czy otwarcie czegoś zupełnie nowego.
Łukasz Dębowski