18 października premierę miała płyta “Moonsoon” zespołu Gallileous. Album ukazał się pod naszym patronatem medialnym, a dziś prezentujemy naszą recenzję tego wydarzenia.
Recenzja płyty „Moonsoon” – Gallileous (Musicom, 2019)
Gallileous to zespół, który wie, jak wykorzystywać klasyczne elementy muzyki gitarowej lat 70. i łączyć ją z własną indywidualnością, którą zamknęli po raz kolejny na płycie. „Moonsoon” bliski jest ich ostatnim poczynaniom, uciekając w ten sposób coraz dalej od doom metalu, czyli od muzycznych początków grupy.
W przypadku czerpania z klasyki gitarowej, space rocka i tego wszystkiego, co można było usłyszeć ponad 40 lat temu istnieje pewnego ryzyko. Zawsze pojawia się wtedy pytanie, na ile pewne retrospekcje muzyczne są nam potrzebne, a także na ile w tym oryginalności i prób zmierzenia się z dzisiejszą rzeczywistością.
Słuchając tej płyty Gallileous, można mieć wrażenie, że pomimo wyraźnie zakreślonego indywidualizmu grupy, brakuje elementu zaskoczenia świadczącego o czymś charakterystycznym tylko i wyłącznie dla nich samych. Przypomnijmy, że podobne zarzuty pojawiały się chociażby w przypadku Grety Van Fleet, na pozór kopiujących Led Zeppelin.
Zasadność pewnych zabiegów i korzystanie z klasyki budzi pewne niebezpieczeństwo, ale jest ono uzasadnione, jeśli robi się to z wyczuciem, techniczną sprawnością i przekazywaniem jakichś emocji. A wszystkie wspomniane elementy odnajdziemy w muzyce grupy. Poza tym Gallileous są bardzo skuteczni w tym, co robią. Potrafią tworzyć przestrzenne kompozycje, gdzie obok mocnego uderzenia z zawodowo poprowadzonymi motywami gitarowymi, pojawiają się vintage’owe syntezatory („With The Bliss To Abyss”). Nie zabrakło też spokojniejszych momentów, gdzie bardziej widoczne są poszczególnie zakreślone instrumenty („Dance With The Planet Caravan”). Wiele tu jednak energicznych, mocnych, a nawet hard progowych sytuacji.
Nie można mieć pewności na ile zasadne jest korzystanie z tego, co miało już miejsce w muzyce, jeśli chodzi o zespół Gallileous. Należy docenić fakt, że ich muzyka powstała na kanwie niewątpliwych umiejętności i sprawności rzetelnego odwzorowywania, przenosząc na grunt dzisiejszej rzeczywistości muzycznej to wszystko, co już gdzieś słyszeliśmy. Trudno powiedzieć, ile w tych utworach jest „hochsztaplerstwa”. Ważne, że ich płyta jest przekonująca i dojrzała muzycznie. W końcu w ich twórczości liczy się nie tylko technika, ale także rozszalała efektywność.
Łukasz Dębowski