Limboski nagrał nową płytę. „Ucieczka Saula” – bo taki tytuł nosi – wyznacza nowy kierunek w twórczości tego artysty. Album ukazał się pod naszym patronatem medialnym, a dziś prezentujemy naszą recenzję tego wydarzenia.
Kluczem do tekstów na płycie jest tajemnicza postać tytułowa: „Saul to bohater mojego niedokończonego opowiadania, który pewnego dnia zostawia dom i rodzinę, wsiada na małą łódź i opuszcza swoją wioskę. Płynąc w dół rzeki obserwuje przesuwający się powoli krajobraz i wspomina różne wydarzenia ze swojego życia, z którego właśnie uciekł – rzeka kołysze jego łódź i powoli unosi go ku przeznaczeniu. Widzi brzeg i może w każdej chwili wysiąść, ale tego nie robi. To bardzo symboliczna opowieść, a jej ścieżką dźwiękową jest ta płyta. Każda piosenka to małe wspomnienie Saula, który zanim wszedł na łódź sporo przeżył”.
Recenzja płyty „Ucieczka Saula” – Limboski (Agencja Muzyczna Polskiego Radia, 2019)
Na nowym albumie zatytułowanym „Ucieczka Saula” Limboski nie ucieka daleko od swoich wcześniejszych poczynań. Chociaż premierowy zbiór utworów wydaje się bardziej przejrzysty, mniej vintage’owy, za to wciąż mocno intrygujący.
Inspiracją do nagrania tego albumu posłużyły artyście podróże, a w szczególności pobyt w Berlinie. Tam Limboski odkrył dla siebie nowe możliwości i inne środki wyrazu artystycznego. Nabył umiejętności programowania bitów, jeszcze zręczniejszego posługiwania się syntezatorami, a także samplerami.
Nie należy się jednak niczego obawiać, muzyk nie odpłynął w stronę elektroniki, raczej wykorzystał ją na zasadzie ciekawostki i umiejętnego budowania klimatu. Muzyczne eksperymenty dodają artyście nowego oblicza, które intryguje równie mocno, co przy wcześniejszych, bardziej gitarowych projektach.
Limboskiemu bliżej do avant-popu lat 70. niż do oczywistej współczesności muzycznej. Melodie, które prowadzą te piosenki wciąż są mocno naładowane emocjonalne, trochę pogrążone w samotności i filozoficznych rozważaniach. Bo warto dodać, że muzyk jest jednocześnie jednym z lepszych tekściarzy w Polsce. Wciąż na tym gruncie nie do końca doceniony („W naszym nowym mieszkaniu oddychają ściany / setki oczu mają, żadne nie do pary / łzy im kapią i we łzach pływamy i cieszymy się z takich nocy”). Poezja.
Warto zwrócić uwagę, że teksty łączą się w jakąś opowieść, krążą wokół rozważań na temat przeznaczenia. Saul to bohater, który zostawia wszystko i wyrusza w podróż życia, w poszukiwaniu, tego co jest mu pisane. Symbolika jest kluczem do odgadnięcia wielu rzeczy, które kryją się w tych słowach.
Pomimo braku czysto rockowych akcentów, które pojawiały się na wcześniejszych albumach artysty, nie straciliśmy niczego, co mogłoby zaważyć na jakości tych piosenek. Wiele ciekawych akcentów mieści się w minimalistycznych eksperymentach muzycznych, ale też w klasycznym brzmieniu fortepianu, a nawet pojawiającego się chóru („Matce ziemi”). Kiedy Limboski bardziej akcentuje elektronikę, to równoważy ją żywymi dźwiękami gitar i bębnów („Idź przez rzekę”). A kiedy opowiada w przebojowym otoczeniu muzycznym symboliczną podróż statkiem, to buja nas rytmicznymi akcentami, od których nie grozi nam choroba morska („Na statku”).
Mądra to płyta. Pełna niuansów do życia, a także zręcznego chwytania myśli i przekładania ich na wartościowe opowieści. Lekkość tej płyty nie zabiera jej artyzmu. Limboski to samotnik, charyzmatyczny indywidualista, może nie zawsze zrozumiały, bo grający od zawsze tylko i wyłącznie na własnych warunkach. Dzięki temu wciąż bardzo intrygujący, trochę tajemniczy, z namiastką intelektualizmu, ale też nonszalancji. Taka też jest jego nowa, bardzo dobra płyta „Ucieczka Saula”.
Łukasz Dębowski
Jedna odpowiedź do “Limboski – „Ucieczka Saula” [RECENZJA]”